Podsumowanie meczu
Pierwszy mecz półfinałowy Capital One Cup przeciwko Chelsea zakończył się remisem 1:1, mimo że to Liverpool był stroną przeważającą. Wielcy rywale z Premier League pokazali, że te rozgrywki są dla nich równie istotne, co walka w lidze.
Pierwsi na prowadzenie wyszli goście, gdy Eden Hazard w pierwszej połowie wykorzystał rzut karny. Kibiców na the Kop uradował w drugiej odsłonie Raheem Sterling. Skrzydłowy the Reds wyrównał wynik meczu po indywidualnej akcji.
Przed meczem okazało się, że do pierwszej jedenastki po nieobecności w meczu z Aston Villą, wraca Steven Gerrard.
Brendan Rodgers zapewniał, że jego zespół zagra tak, by w przyszły wtorek na Stamford Bridge być w lepszej sytuacji niż przeciwnicy.
Przekaz był jasny, gdyż już od początku meczu gospodarze odważnie zaatakowali. Pierwszą dogodną sytuację stworzył Mamadou Sakho, wypuszczając Alberto Moreno lewą stroną. W porę zatrzymał go jednak Gary Cahill.
Gerrard spróbował zaskoczyć Thibauta Courtois mocnym strzałem z dystansu. Belgijski bramkarz z trudem wybił piłkę nad poprzeczkę. Niestety niedługo później to the Blues cieszyli się z prowadzenia.
Akcję rozpoczął Cesc Fàbregas, który podał do Hazarda. Belgowi w polu karnym piłkę próbował odebrać Emre Can, ale sędzia Martin Atkinson odgwizdał faul Niemca i podyktował jedenastkę. Wykorzystał ją sam poszkodowany, pewnie trafiając w prawy róg bramki strzeżonej przez kolegę z reprezentacji, Simona Mignoleta.
Okazji na wyrównanie szukał m.in. Martin Škrtel, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelnie główkował.
W ligowym meczu obu drużyn, który odbył się w listopadzie, Emre Can zdobył piękną bramkę po rykoszecie. W końcowych fragmentach pierwszej połowy bliski strzelenia podobnej bramki był Coutinho, ale piłka po odbiciu od Mikela wyszła na rzut rożny.
Już w doliczonym czasie gracze Liverpoolu domagali się rzutu karnego po tym, jak piłkę ręką dotknął Diego Costa. Sędzia Atkinson był nieugięty – do przerwy 0:1.
W drugiej połowie w końcu doczekaliśmy się bramki gospodarzy. Sterling tuż za środkowym kołem dostał piłkę od Hendersona, z fantastycznym przyspieszeniem wbiegł w pole karne i mimo asysty obrońców Chelsea strzałem lewą stopą pokonał Courtoisa.
Pięć minut później w defensywie zaszalał Martin Škrtel przerywając w ciągu kilku chwil dwie groźne akcje przyjezdnych, konkretnie Hazarda i Fàbregasa.
Śmiało można napisać, że Coutinho był wszędzie. Po wspaniałej akcji Brazylijczyka do strzału doszedł Gerrard, ale piłka zatrzymała się na słupku. Za moment sam Cou pokusił się o uderzenie, które obronił Courtois.
The Reds zasługiwali na zwycięską bramkę, która powinna była paść w 80 minucie. Adam Lallana huknął z woleja, ale piłkę w jakiś sposób znów zatrzymał belgijski bramkarz the Blues.
Przewaga na boisku nie przełożyła się na wynik, więc w przyszły wtorek na Stamford Bridge obie ekipy zaczną walkę o finał na nowo.
Komentarze (0)