Martínez o ostatnim meczu
Menedżer Evertonu, Roberto Martínez jest przekonany, że remis 0:0 z Liverpoolem pomoże podbudować morale zespołu przed – jak to określił – najważniejszym okresem tego sezonu.
Bezbramkowy remis w 224. derbach Merseyside był dla The Toffies 6. meczem bez porażki z rzędu. Boss Blues był usatysfakcjonowany tym rezultatem, widząc wysiłek jaki jego piłkarze włożyli w to spotkanie.
– Sądziłem, że będzie to bardzo interesujący mecz. Myślałem, że zakończymy spotkanie jakimś mocnym akcentem, ale i tak nasz występ, nasza gra była na dobrym poziomie – wyjaśniał.
– Jesteśmy niepokonani od sześciu spotkań i czuję, że zaczynamy znów pokazywać formę, jakość gry, która charakteryzowała nas w poprzednim sezonie.
– Wygrana z Crystal Palace wzmocniła naszą pewność siebie. Myślę, że ostatni mecz zrobił to samo dzięki mądrej grze defensywnej i taktyce.
– Chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale teraz trzeba już patrzeć na następny mecz. Przed nami bardzo intensywny miesiąc. Myślę, że to będzie najważniejsza część sezonu. Czekają nas potyczki w europejskich pucharach oraz ligowa codzienność.
Martínez pochwalił swojego zawodnika, Rossa Barkley'a, który wykreował najdogodniejszą okazję dla Evertonu w całym meczu. Świetnie znalazł swojego kolegę Séamusa Colemana.
– Pod względem taktycznym to był bardzo ciekawy mecz z dwiema odmiennymi połowami. Trzeba przyznać, że nie mieliśmy zbyt wielu okazji podbramkowych.
– Myślę, że graliśmy dobrze w pierwszej połowie, ale nie potrafiliśmy utrzymać odpowiedniego tempa do końca meczu.
– Później w drugiej odsłonie spotkania, gdy Séamus dostał dobrą piłkę w polu karnym, myślałem, że to był właśnie ten moment, kiedy można było odmienić losy tego meczu.
– Ross pokazał się z dobrej strony zwłaszcza w dwóch sytuacjach: tej z Colemanem i później, gdy ładnie rozegrał piłkę z Aaronem Lennonem.
– Wiemy, że Ross ma olbrzymi talent, a ja oczekuję od niego, aby jego gra była jeszcze lepsza. Taka żeby mógł zakończyć ten sezon z dobrymi statystykami.
Urodzony w Wavetree pomocnik został wprowadzony dość szybko na boisko, jeszcze w pierwszej połowie po tym jak Steven Naismith nieszczęśliwie upadł na szyję. Martínez przyznaje, że musiał dość ostrożnie przeprowadzać zmiany.
– Steven Naismith miał wielkiego pecha i trochę nadwyrężył szyję. Lekarz był tego świadomy, że dalsza gra byłaby przejawem braku rozsądku. Zdecydowaliśmy się więc na zmianę.
– Naisy nie chciał schodzić z boiska. Mo Bešić nie był jeszcze w pełni gotowy do gry, James McCarthy dopiero co wrócił po kontuzje, a Bryan Oviedo zastąpił w podstawowym składzie Garetha Barry’ego pauzującego za dziewięć żółtych kartek. A zatem możliwości co do przeprowadzenia zmiany były bardzo ograniczone.
– Ross był bardzo zdeterminowany, aby wejść na plac gry, a z drugiej strony Naismith bardzo chciał na nim pozostać. Jednak ze względu na jego zdrowie trzeba było zakończyć jego udział w tym spotkaniu.
Komentarze (4)
To tłumaczenie nie trzyma się kupy.
Naismith miał wielkiego pecha i nadwyrężył trochę szyję. Lekarz był tego świadomy,że dalsza gra byłaby brakiem rozsądku. Zdecydowaliśmy się więc na zmianę. Po 1) Naismith doznał urazu w pierwszej połowie meczu, a zszedł pod koniec spotkania więc gdzie tu logika?
Co to ma być? :D