Ince: Liverpool jest moim faworytem
Paul Ince, który w swojej piłkarskiej karierze przywdziewał koszulki Manchesteru United i Liverpoolu sądzi, że to gospodarze będą faworytem niedzielnych derbów Anglii na Anfield.
Były reprezentant Anglii dodaje także, że sama rywalizacja o miejsce w TOP 4 to zdecydowanie zbyt mało dla dwóch gigantów brytyjskiego futbolu.
- Zakończenie ligi na 3, czy 4 miejscu jest istotne z punktu widzenia występów w Champions League, gdyż to opłacalne pod kątem finansowym dla zespołów. Manchester United zbudował swą markę w ostatnich latach, dzięki regularnemu zdobywaniu tytułu mistrza Anglii. Liverpool uczynił to w latach 70' i 80', z kolei następny okres należał bezsprzecznie do United.
- Na ten moment obydwa kluby są niejako w stanie zawieszenia. Dyskutujemy tu o meczu Liverpoolu z United, ale jeśli tego samego dnia rywalizowałaby Chelsea z Man City, to który mecz dla przeciętnego angielskiego kibica byłby istotniejszy? Wskazaliby na starcie the Blues z City. To smutne, że Liverpool i United nie są w tym momencie postrzegane i porównywalne do największych gigantów.
- W czasach mojej kariery piłkarskiej każdy chciał grać dla Manchesteru United, czy Liverpoolu. Teraz zawodnicy wolą wybrać City, albo Chelsea.
- Diabły dobrze zareagowały po porażce z Arsenalem. Zaprezentowali się w tamtym meczu z absolutnie złej strony. Gdyby ktoś mnie wtedy zapytał o typowanie meczu na Anfield, to postawiłbym na stuprocentowe zwycięstwo gospodarzy.
- Mecze Liverpoolu z United w całej historii zawsze elektryzowały środowisko piłkarskie. To była ogólna bitwa, nie wliczając pojedynczych pojedynków na boisku, jak np Gerrarda z Keane'm.
- Nie mogę się doczekać tego starcia. Po meczu Manchesteru z Tottenhamem jestem jeszcze bardziej podekscytowany wizją niedzielnej konfrontacji na Anfield. Jeśli jednak miałbym wskazać zwycięzcę to wybrałbym Liverpool.
Ince wypowiedział się także na temat przedłużającej się sagi z kontraktem dla Raheema Sterlinga.
- Jego kontrakt wygasa w 2017 roku. Na co może czekać Raheem? Czyżby wiedział coś, o czym nie wiedzą inni?
- Brendan uwierzył w niego i dał mu pole do popisu. Świetnie rozpoczął swoją karierę, ale ma ciągle długą drogę do przebycia. Powinien podejść do tego w inny sposób. 'Mam 20 lat i nie obchodzi mnie, czy dostanę 60, 70, czy 80 tyś funtów tygodniowo. Najważniejsze, że reprezentuje Liverpool.'
- W tych czasach pieniądze stanowią jednak potężny bodziec i maszynę, napędzającą całą Premier League.
Komentarze (0)