Rodgers o poświęceniu Hendersona
Szkoleniowiec Liverpoolu Brendan Rodgers stwierdził, że Jordan Henderson „zagrał jak prawdziwy kapitan” po tym, jak pomocnik pomógł drużynie dotrzeć do półfinału Pucharu Anglii w niecałe 24 godziny po narodzinach jego drugiego dziecka.
Reprezentant Anglii spędził wtorkową noc u boku swojej partnerki Rebeki, która urodziła córeczkę Albę, jednak zapewnił Rodgersa, że – pomimo braku snu – dołączy do kolegów z zespołu na ćwierćfinałowe spotkanie z Blackburn Rovers, jak tylko dziecko przyjdzie na świat.
Co prawda zwycięską bramkę, dzięki której Liverpool zagra na Wembley, zdobył Philippe Coutinho, jednak Rodgers nie omieszkał podkreślić poświęcenia Hendersona, co stanowi kolejny dowód jego zdolności przywódczych. Istnieją spore szanse, że 24-letni pomocnik na stałe przejmie opaskę kapitana, kiedy Steven Gerrard pożegna się z Anfield.
– To był występ godny prawdziwego kapitana – powiedział Rodgers. – Musiał wyjechać z hotelu [we wtorek], ponieważ jego partnerka urodziła drugie dziecko. Nie miał zbyt wiele czasu na sen.
– Niektórzy piłkarze zapewne nie zdecydowaliby się na występ, ale Jordan powiedział mi, że dołączy do nas, jak tylko dziecko przyjdzie na świat. Pojechał zeszłej nocy, spędził czas ze swoją partnerką, a następnie wrócił nad ranem, zjadł lunch, trochę się przespał i zaliczył dobry występ w Pucharze Anglii.
Rodgers przyznał, że zwycięstwo – jak również perspektywa spotkania z Aston Villą w następną niedzielę – było pozytywnym bodźcem po ciężkich dwóch tygodniach, w których porażki z Manchesterem United i Arsenalem „rozczarowały” sympatyków the Reds. Szkoleniowiec klubu odrzucił jednak sugestie, że był zmuszony do zwołania spotkania kryzysowego po przegranej na Emirates Stadium, aby pobudzić swoich podopiecznych.
– Część mojej filozofii jest związana z analizą i refleksją nad naszymi występami – powiedział Rodgers. – Robimy tak nawet wówczas, gdy wygrywamy. Dzięki temu możemy znaleźć obszary do poprawy. Jeśli nie analizujesz swoich występów, to jakim sposobem gra ma ulec poprawie?
Jedynym minusem po wygranej Liverpoolu jest kontuzja uda, jakiej doznał Mamadou Sakho. Mario Balotelli opuścił meczu po tym, jak poinformował, że jest zbyt chory, by pojechać do Blackburn. Cztery dni wcześniej Włoch przekreślił swój występ w Londynie.
Rory Smith
Komentarze (1)
Wiadomo już co z Sakho? Bez niego jak bez nogi...
A Balotelli niech się spokojnie wykuruje. Musi być zdrowy na transfer ;)