Hendo o geniuszu Coutinho
Jordan Henderson chwalił Philippe Coutinho, po tym jak Brazylijczyk w bajeczny sposób strzelił bramkę przeciwko Blackburn Rovers i zapewnił Liverpoolowi miejsce w półfinale FA Cup.
Wymiana podań Coutinho i Hendersona w 70. minucie środowego półfinału powtórzonego na Ewood Park zadecydowała o losach spotkania.
Triumf 1:0 oznacza dla the Reds pierwszy od 3 lat powrót na Wembley, by stawić czoła Aston Villi 19 kwietnia.
Henderson zapewnił, że wygrana przeciwko Blackburn Rovers dała Liverpoolowi ogromny zastrzyk pewności siebie. Było to bardzo ważne, szczególnie po porażkach z Manchesterem United i Arsenalem.
Wicekapitan podkreślił, że moment indywidualnego przebłysku Coutinho rozświetlił wieczorne zmagania z podopiecznymi Garego Bowyera.
- Philippe ma wielki talent. Wystarczy podać mu piłkę, a on sam wykończy akcję w przepięknym stylu - powiedział Henderson dla BT Sport po ostatnim spotkaniu.
- To był fenomenalny strzał. Ta cząstka doskonałości pozwoliła nam wygrać grę i podniosła nas wszystkich na duchu. Dzięki temu rozbudzimy się na nasze ostatnie siedem gier w Premier League oraz półfinał FA Cup.
- To była dla nas bardzo ważna gra. Myślę, że wszyscy byli rozczarowani naszymi występami oraz wynikami w ostatnich tygodniach. Uważam, że tego wieczoru pokazaliśmy charakter.
W doliczonym czasie gry bramkarz Rovers znalazłszy się w polu karnym Liverpoolu oddał groźny strzał na bramkę przez tłum piłkarzy. Mignolet na raty złapał piłkę.
- Nie mogłem w to uwierzyć – powiedział Henderson zapytany o ostatnią próbę Eastwooda.
- To spadło na niego, a on uderzył całkiem nieźle. Piłka minęła wielu zawodników. Simon popisał się świetną interwencją.
- Wiedzieliśmy, że powrót tutaj będzie dla nas ciężki, a oni uczynią go jeszcze trudniejszym. Uważam, że nasza gra była świetna od początku, aż do samego końca. Kontrolowaliśmy grę.
- Oczywiście gdy mecz zbliżał się ku końcowi, gdy strzeliliśmy na 1:0, oni próbowali wszystkiego, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Broniliśmy się jednak znakomicie.
- Jedziemy na Wembley zagrać przeciwko Aston Villi i jestem pewien, że będzie to dla nas ciężki mecz, z wymagającym przeciwnikiem. Motywuje nas to jeszcze bardziej.
Liverpool grał bez Stevena Gerrarda, Emre Cana i Martina Škrtela, a po 27. minucie z powodu kontuzji Mamadou Sakho zmuszony był opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Kolo Toure.
- Przez ostatnie kilka tygodni zmagaliśmy się z zawieszeniami oraz kontuzjami, ale poradziliśmy sobie bardzo dobrze.
- Ludzie, którzy wyszli na boisko wykonali kawał dobrej roboty.
- Gdy Kolo wszedł na boisko był strasznie cofnięty, szczególnie pod koniec spotkania. Dejan był genialny. Zatem był to występ, który podniósł na duchu nas wszystkich. Możemy naprawdę rozbudzić się pod koniec sezonu.
Komentarze (2)
Bardziej bym się martwił żeby nie odszedł tej jedyny geniusz.