Lawro przed półfinałem z AV
Mam nadzieję, że wybaczycie mi dość stereotypowy początek tej kolumny, ale muszę powiedzieć, że nie ma gorszego momentu na odpadnięcie z FA Cup, niż w półfinale.
Teraz, gdy te mecze są rozgrywane na Wembley, uczucie beznadziei musi być jeszcze większe.
Dostajesz próbkę gry na tym stadionie, a potem orientujesz się, że już tu nie zagrasz. To musi być straszne dla piłkarzy.
Pamiętam porażkę w powtórce półfinału z Manchesterem United na Maine Road w 1985. To było nieprzyjemne, ale wiedzieliśmy, że jeszcze na ten stadion przyjedziemy w ramach rozgrywek ligowych, więc nie było to nic aż tak specjalnego.
Gdy przegra się na Wembley, w półfinale, to myśli się tylko o tym, czy kiedykolwiek dostanie się jeszcze jedną szansę. Kibice zaliczają fajny wyjazd, ale będą chcieli o nim pamiętać, tylko wtedy, gdy będą mogli po nim rezerwować kolejny bilet, tym razem na finał.
To nie będzie łatwy mecz. The Villans grają teraz swój najlepszy futbol w sezonie. Tim Sherwood dostarczył im pewności siebie i poczucia celu, a Christian Benteke, ich talizman, zaczął strzelać jak na zawołanie.
Villa dostarczała problemów Liverpoolowi, zwłaszcza podczas wizyt na Anfield. Uważam jednak, że na Wembley sprawa będzie wyglądała inaczej.
Pod wodzą Paula Lamberta byli znacznie bardziej nastawieni na kontry. Zamykali się i dogrywali tylko do Benteke.
Styl Sherwooda jest inny. On chce większej odwagi i zadziorności. Chce zaangażowania z przodu. Pomocnicy mają podejmować ryzyko i wchodzić w pole karne, znajdować się w sytuacjach, a nie czekać na piłkę w okolicach środkowej strefy.
To może odpowiadać Liverpoolowi. Mecz może być przez to bardziej otwarty.
Na Wembley mamy wielkie boisko. Raheem Sterliing będzie miał dużo miejsca, jeśli zagra na szpicy.
Jeśli Philippe Coutinho będzie w posiadaniu i będzie miał miejsce, będzie mógł tworzyć problemy swoimi podaniami. Coutinho powinien się tam doskonale odnaleźć. Pewność siebie nie powinna być problemem po nominacji do nagrody PFA.
To będzie intensywna sprawa, jak każdy półfinał. Dla Liverpoolu jedyną opcją jest zwycięstwo. Piłkarze na pewno nie chcą wracać do domu myśląc "co by było...".
Zdominować środek, zdominować mecz
Oczekuję, że Rodgers wróci do trójki w obronie na ten mecz, mimo tego, że Liverpool zachował czyste konto w ostatnich dwóch meczach, kiedy zagrał kwartet defensorów.
Trójka oferuje najlepsze opcje, jeśli chodzi o grę z przodu. Cofnięci skrzydłowi mogą przechodzić do pomocy i rozciągać grę oraz można wyrobić przewagę liczebną w środku boiska.
A jeśli zdominuje się środek na Wembley, zdominuje się mecz.
Właśnie dlatego, czułbym pokusę, żeby użyć Stevena Gerrarda.
Nie uważam, że duet Lucas-Joe Allen to ustabilizowane partnerstwo, ani takie, na którym można polegać. Lucas i Gerrard grali razem od wielu lat, rozegrali wielkie mecze i wiedzą, czego sytuacja wymaga. Takie doświadczenie będzie bardzo ważne.
Już mówiłem o miejscu na Wembley i uważam, że trzeba je wykorzystać najlepszymi podającymi w drużynie. Steven Gerrard, 34-latek, jest bez wątpienia najlepszym podającym w Liverpoolu i jego połączenie ze Sterlingiem będzie kluczowe.
Sterling straszy obrońców swoja szybkością. Daniel Sturridge najpewniej nie zagra, dlatego liczę, że młodzian zagra na środku. Gdy Gerrard będzie dowodził za nim, Liverpool ma fundamenty pod dominację.
Gol na wagę zwycięstwa na Wembley to marzenie każdego chłopca
Cofnijcie się myślami do czasów gdy byliście młodzi, graliście w ogródku i sami komentowaliście swoje wyczyny. Nie kłamcie, na pewno to robiliście.
Udawaliście, że strzeliliście bramkę, którą wygraliście ligę dla swojej drużyny? Albo zapewniliście czołową czwórkę?
Nie, oczywiście że nie. To zawsze był gol z dystansu w 90. minucie, okienko, Wembley, finał FA Cup. To było marzenie każdego uczniaka i będzie nim na zawsze. Na pewno było tym dla mnie.
Finał FA Cup, wygrana FA Cup, to Święty Graal, wielka okazja. Miałem to szczęście, że nigdy nie przegrałem finału grając dla Liverpoolu na Starym Wembley, ale muszę powiedzieć, że nigdy nie grałem w meczach, które przelatywały tak szybko.
Pamiętam pierwszy raz, gdy grałem tam z Liverpoolem i menadżer powiedział:
- Jeśli biegasz z piłką po tym boisku, padniesz po 70 minutach.
100-procentowa racja. Zmęczenie odgrywa wielką rolę. Pamiętam finał pucharu ligi z Manchesterem United w 1983. Przez 70 minut byli lepsi. Potem się zmęczyli i czuliśmy się, jakbyśmy grali z 50-latkami. Zabiegaliśmy ich.
Obie drużyny powinny to rozważyć przed meczem.
Rodgers zawsze będzie porównywany do najlepszych
Gdy prowadzisz Liverpool, zawsze będziesz oceniany przez pryzmat najlepszych.
Brendan Rodgers o tym wie. Wie, że będzie porównywany do Paisleya, Shankly'ego, Fagana czy Dalglisha.
Nie powiedziałbym, że desperacko potrzebuje trofeum, ponieważ uważam, że i tak wykonuje dobrą robotę. Ale pierwszy puchar jest ważny. Dla niego i dla drużyny, którą buduje.
To będzie windykacja jego metod, dowód postępu. Najważniejsze jednak będzie to, że da kibicom radość, na którą zasługują.
Mark Lawrenson
Komentarze (1)
Szkoda, bo przyzwyczaiłem się bardzo. Czy wiadomo kiedy znów będzie dostępna?