Lambert może pokazać klasę
Napastnik the Reds udowodnił w ostatnim meczu, że jest na boisku kimś więcej niż tylko fanem. Niemniej sen Lamberta o grze dla Liverpoolu prawdopodobnie dobiegnie końca, choć może jeszcze pokazać swoją przydatność na Anfield.
Lambert jest doskonałym przykładem tego, że cierpliwość i ciężka praca zostają nagrodzone. Anglik przeszedł trudną drogę na szczyt od pracownika fizycznego po kluby takie jak Macclesfield, Blackpool, Stockport, Rochdale oraz Bristol Rovers, aby wreszcie latem za 4 miliony funtów przenieść się z Southampton do klubu, któremu kibicował od zawsze.
Dzieciak z Kirkby musiał czekać, aż 32 lata, aby dostać szansę gry na Anfield w barwach swojej ukochanej drużyny.
Kuriozalnie rzecz biorąc, sobotnie podanie do Coutinho, które Brazylijczyk zamienił na gola było pierwszą asystą Lamberta w barwach the Reds.
Rickie to inteligentny i bardziej kreatywny piłkarz niż mogło by się wydawać, choć jego statystyki tego nie pokazują.
W sierpniu ubiegłego roku główka Lamberta na Etihad Stadium sprawiła, że Pablo Zabaleta skierował piłkę do własnej siatki.
Przeciwko Middlesbrough w Pucharze Ligi to właśnie Lambert oddał strzał, który został zablokowany, lecz pozwolił debiutującemu Jordanowi Rossiterowi na zdobycie bramki.
Anglik poderwał również do walki zespół w meczu ze Stoke City. Jego strzał głową wylądował na poprzeczce, a Glen Johnson wbił piłkę do siatki z bliska i zapewnił the Reds komplet punktów.
W ubiegłym sezonie Lambert zanotował 13 goli oraz 10 asyst w 37 meczach, w barwach Southampton, sześć razy wchodząc na boisko jako rezerwowy. Ogółem spędził na placu gry 2820 minut.
Cofając się do jeszcze wcześniejszego sezonu Rickie zdobył 15 bramek i 4 asysty podczas swoich 3133 minut na boisku.
W obecnej kampanii ligowej piłkarz osiem razy zaczynał mecz w pierwszym składzie i aż 18 razy wchodził do gry z ławki rezerwowych. Ogółem spędził na murawie 872 minuty, zdobywając trzy bramki.
Lambert dostał szansę rozegrania pełnych 90 minut przeciwko QPR w ubiegły weekend od czasu bezbramkowego remisu z Sunderlandem, 6 grudnia. Natomiast od zdobycia ostatniej bramki z Aston Villą w styczniu, zagrał zaledwie 55 minut.
Tajemnicą pozostaje zatem sposób, w jaki Rickie ma nabrać rozpędu i meczowego ogrania.
Cały scenariusz wraz ze sprowadzeniem na Anfield, Balotellego stawia pytanie kto odpowiada za wybranie takiej, a nie innej siły ognia Liverpoolu.
Rodgers był gotowy wypożyczyć Anglika do Aston Villi pod koniec zimowego okna transferowego, lecz sam zainteresowany zdecydował się odrzucić taką możliwość po tym jak czekał na swoją szansę od 1982 roku.
Kontrakt Lamberta wygasa za rok ale odejście napastnika jest bardzo prawdopodobne. Anglik może jednak zrobić jeszcze dobre wrażenie podczas ostatnich trzech spotkań.
Jego występ przeciwko QPR dał the Reds zwycięstwo, podczas gdy dwa wcześniejsze mecze z Balotellim na czele nie przyniosły upragnionego rezultatu.
Lambert przybył na Anfield jako reprezentant kraju i zasługuje na zdecydowanie więcej niż jedynie status kibica, czy maskotki jak niektórzy uważają.
W grudniu podkreślił, że przeniósł się do Liverpoolu nie po to, aby śledzić poczynania drużyny z ławki rezerwowej.
– Zwalczyłem w sobie wszystkie myśli i oczekiwania kilka miesięcy po tym jak dołączyłem do klubu – mówi Lambert.
– Fakt, że jestem kibicem Liverpoolu nie sprawia, iż siedzenie na ławce jest przyjemne.
Autor: Chris Beesley
Komentarze (4)
wszystko było zbyt piękne żeby tutaj jeszcze przez rok/dwa czarował.
chociaż myślę, że mógłby zostać, myślę że jemu rola grającego ogony i czasem w meczach o pietruszkę zagrać 90 minut w pełni odpowiada, a chyba nie znajdziemy innego takiego zawodnika, bo sadzać na ławce jakiegoś młodziaka to tylko strata czyjegoś talentu.