LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1198

„Szpaler powinien być motywacją”


The Reds muszą wyciągnąć lekcję z tego, jak Chelsea z wymagającego rywala, stała się mistrzem. W niedzielne popołudnie na Stamford Bridge na Liverpool czeka ciężkie zadanie.

Tuż przed czwartą po południu, piłkarze Brendana Rodgersa utworzą szpaler i uhonorują graczy Chelsea, którzy zapewnili już sobie tytuł mistrza Anglii.

Rozradowany i chełpiący się sukcesem tłum na Stamford Bridge z pewnością postara się, żeby The Reds poczuli kto wygrał ligę.

– Jesteśmy klasowym klubem zbudowanym na godności i szacunku. Ktokolwiek zostaje mistrzem, musisz go uhonorować – powiedział Rodgers, gdy został zapytany o postawę Liverpoolu wobec tradycji.

Menedżer ma rację. Nie ważne jak nieprzyjemna i upokarzająca jest perspektywa szpaleru, on musi mieć miejsce.

Zapomnijmy o rywalizacji, zapomnijmy o drwinach, zapomnijmy o José Mourinho. Chelsea zaprezentowała w tym sezonie najlepszą formę i należy to uszanować.

Przydomek „nudna” jest bezsensowny. Tylko Manchester City zdobył więcej bramek i nikt nie stracił ich mniej. Przewaga 13 punktów nad drugim w tabeli zespołem z perspektywą jeszcze trzech meczów do rozegrania jest wystarczający świadectwem konsekwencji jaką zaprezentowała Chelsea.

Nieciekawy był jakikolwiek brak chęci podjęcia walki z The Blues przez inne zespoły Premier League. W tym sezonie wyścig po tytuł skończył się, nim się zaczął. To był marsz po swoje.

Oglądanie Londyńczyków, którzy odbierają gratulacje od piłkarzy z Merseyside, będzie niezwykle gorzką pigułką do przełknięcia dla Kopites. Powrócą bolesne wspomnienia o tym, jak blisko tytułu był Liverpool w zeszłym sezonie, i jak Chelsea popsuła wszystkim zabawę.

Dla piłkarzy Rodgersa, szpaler będzie równie nieprzyjemny. Jednak to powinien być wyjątkowy zastrzyk motywacji, nie tylko na kolejne 90 minut, ale również na resztę sezonu.

Przed tym meczem, Mourinho dał swoim zawodnikom kilka dni odpoczynku. To może zadziałać na korzyść The Reds. Tylko jeden zespół ma o co walczyć.

Sygnał do wzmożonego wysiłku może dać Crystal Palace, które wyświadczy przysługę liverpoolczykom i w sobotę pokona Manchester United.

Pierwsze zwycięstwo na Stamford Bridge od 2012 roku sprawi wtedy, że strata do czwartego miejsca wyniesie jeden punkt, a końcówka sezonu znów nabierze kolorów. W innym przypadku, jeśli United wygra swój mecz, a Liverpool nie zgarnie pełnej puli punktów, sezon dla The Reds będzie skończony. Szansa na zadomowienie się Top Four po zeszłosezonowym sukcesie spali na panewce.

Tuż przed niedzielnym spotkaniem, tak blisko końca przeciętnego sezonu dla Liverpoolu, właściciele klubu z Anfield powinni przyjrzeć się sposobowi prowadzenia Chelsea.

Oczywistym jest, że oba klubu oparte są na różniących się modelach. Liverpool nie posiada rozrzutnego właściciela, a Anfield nie jest usytuowane niedaleko bogatych dzielnic, jak Hammersmith czy Fulham. Sukces Chelsea został zbudowany na konsekwentnych inwestycjach, które przez ostatnie 12 lat powoli korzystały z zasobności portfela Romana Abramowicza.

To co zrobili ostatniego lata, żeby z bardzo dobrego i wymagającego zespołu przemienić się w najlepszy klub Anglii jest godne podziwu.

Chelsea nie ruszyła na rynek transferowy z wizją wykupienia wszystkich piłkarzy. Oni tylko w nieznacznym stopniu usprawnili newralgiczne pozycje zawodnikami w formie: Cesc Fàbregas (27 milionów funtów), Diego Costa (32 miliony funtów) i Filipe Luís (15,8 miliona funtów).

Nie było tam kupowania dzieciaków. Kupili dorosłych facetów w wieku 26, 28 i 29 lat, którzy już udowodnili swoją wartość na najwyższym poziomie. Chelsea zapewniła sobie bramki i asysty, ale również niezbędne doświadczenie i boiskowy spryt.

Lekcja na dziś dla Liverpoolu to załatanie przepaści, która dzieli ich od najlepszych, w trakcie najbliższego okienka transferowego. Liverpool nie powinien oklaskiwać rywala przed meczem, a być dla niego wyzwaniem na boisku.

Kaká nie może się doczekać na Steviego

Brazylijski internacjonał jest zachwycony perspektywą powitania Stevena Gerrarda w Major League Soccer.

Pomocnik Liverpoolu dołączy do Los Angeles Galaxy, kiedy okienko transferowe zostanie otwarte 8 lipca.

Kaká, który grał przeciw Gerrardowi w finałach Ligi Mistrzów w 2005 i 2007 roku, stał się wiodącą siłą w nowym klubie Orlando City.

– Mam dobre wspomnienia związane z Gerrardem – powiedział Kaká.

– Był jednym z zawodników, których uwielbiałem oglądać. Podoba mi się jego styl gry i styl poruszania się po boisku.

– Jestem bardzo szczęśliwy, że będzie tu grał. To ogromny sukces dla amerykańskiej ligi.

– Nie wiem czy jestem odpowiednią osobą do udzielania rad, ale mogę powiedzieć, że to bardzo wymagające rozgrywki.

LA Galaxy potrzebuje wzmocnień. Zespół Bruce’a Areny jest w trakcie frustrującej serii trzech remisów i jest zdziesiątkowany przez kontuzje.

Zajmują obecnie czwartą pozycję w tabeli Western Conference, trzy punkty za liderującą drużyną FC Dallas.

W jednym z pierwszych meczów w barwach Galaxy, Gerrard może stanąć naprzeciw swojego byłego kolegi z szatni The Reds, Luisa Suareza.

Barcelona zmierzy się z Los Angeles Galaxy w trakcie swoich przedsezonowych przygotowań na Pasadena Rose Bowl Stadium 21 lipca.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (1)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com