Coutinho wdzięczny za wsparcie
Philippe Coutinho podziękował fanom the Reds za doping jakim go obdarzają. Opowiedział jednocześnie jakie uczucia mu towarzyszą, gdy słyszy na Anfield piosenkę na swoją cześć.
Brazylijski pomocnik z marszu stał się gwiazdą zespołu odkąd dołączył do Liverpoolu z Interu Mediolan w styczniu 2014 roku. W niedzielę rozegrał przeciwko Chelsea swój setny mecz dla klubu i wygląda na to, że jeszcze przez długi czas będziemy oglądać go w czerwonej koszulce, ponieważ bez chwili wahania złożył podpis na nowej, długoterminowej umowie.
Umiejętności Coutinho są coraz częściej wychwalane przez kibiców na Anfield. Ten 22-latek doczekał się także własnego bannera na the Kop z podpisem "O Magico."
W ostatnim wywiadzie, Brazylijczyk wypowiedział się na temat jego relacji z kibicami. Przyznał, że reprezentowanie klubu, który posiada tak wiernych kibiców napawa go dumą.
- Trudno jest wyrazić słowami to, co czuję. To naprawdę wyjątkowo silne uczucie. Gdy słyszę tę piosenkę, czuję że ci ludzie są ze mną. To niesamowite - powiedział.
- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem flagę z moją twarzą, poczułem gęsią skórkę. Nie spodziewałem się tego, a kibice sprawili mi naprawdę miłą niespodziankę. Pragnę im podziękować za wysiłek, jaki w to włożyli. Napis "magik" był nawet napisany w języku portugalskim.
- Grając jako dziecko na ulicy, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę mógł stać się tak ważną postacią dla kibiców takiego klubu jak Liverpool. Nie spoczywam jednak na laurach, ponieważ wiem jak wiele jeszcze muszę się nauczyć.
Coutinho ustabilizował swoją pozycję w zespole podczas poprzedniego sezonu, kiedy to Liverpool do końca kampanii bił się o tytuł mistrzowski. Wychowanek akademii Vasco da Gama zdobył jedną z najważniejszych bramek ubiegłorocznego sezonu, zapewniając the Reds zwycięstwo 3:2 nad Manchesterem City.
Tamto zwycięstwo dało Liverpoolowi przewagę w wyścigu o puchar Barclays Premier League, jednak ostatecznie ekipa Manuela Pellegriniego prześcignęła ekipę Brendana Rodgersa.
Niewielkiej postury rozgrywający przyznał teraz, jak do ubiegłorocznego sukcesu przyczyniła się technika motywacyjna managera, polegająca na czytaniu w szatni listów od matek.
- Byłem bardzo niespokojny, kiedy nadeszła kolej na mój list od mamy - przyznał Coutinho.
- Długo na to czekałem. Manager rozmawiał z matką każdego piłkarza w zespole. Przez kilka miesięcy odczytywał na forum listy od nich przed każdym meczem. W końcu nadeszła kolej na mnie.
- Nie spodziewałem się tego wtedy, ponieważ nie uprzedził mnie o tym. Dowiedziałem się, dopiero gdy przeczytał jej nazwisko. Byłem bardzo przytłoczony zaistniałą sytuacją. Mama napisała wówczas, że bardzo mnie kocha i jest ze mnie dumna. Zapewniła, że zawsze będzie przy mnie i że bardzo tęskni.
- To oczywiście nie wszystko, ale te słowa były dla mnie najważniejsze. Dodały mi wiele sił. Pozostali zawodnicy też byli wzruszeni. Tak było co tydzień. Nieważne, czyj list był czytany, każdy czuł się lepiej po usłyszeniu kilku ciepłych słów ze strony matki któregoś z graczy.
- Ich słowa dawały nam siły, dzięki którym cały czas szliśmy naprzód - zakończył Philippe.
Komentarze (1)