Podsumowanie meczu
W sobotni wieczór, w ostatnim meczu Stevena Gerrarda na Anfield, piłkarze Liverpoolu ulegli 1-3 gościom z drużyny Crystal Palace. Jedynego gola dla the Reds strzelił Adam Lallana.
Mecz rozpoczął się po myśli the Reds, gdy na listę strzelców wpisał się angielski pomocnik, ale później bramki padały tylko po strzałach graczy Crystal Palace.
Najpierw Jason Puncheon wyrównał strzałem z rzutu wolnego, a później na listę strzelców wpisali się Wilfried Zaha i – w ostatnich minutach spotkania – Glen Murray.
Zanim sędzia rozpoczął zawody, miało miejsce wzruszające przywitanie Stevena Gerrarda przez kibiców i piłkarzy obu ekip.
Na trybunach sympatycy the Reds postarali się o fantastyczną oprawę – the Kop stworzyło wielki napis „S8G”, na innej trybunie natomiast widać było hasło „KAPITAN”.
Na boisku gracze obu ekip ustawili szpaler, przez który na murawę, w towarzystwie trech córeczek, wkroczył bohater spotkania.
W porównaniu do ostatniego meczu, Brendan Rodgers dokonał dwóch zmian w wyjściowej jedenastce – Jordon Ibe i Alberto Moreno wybiegli kosztem Rickiego Lamberta i Glena Johnsona.
Pierwsze fragmenty nie obfitowały w ciekawe akcje. Dopiero w 26 minucie wynik otworzył Lallana. Pomocnik przejął podanie Matina Kelly’ego do Scotta Danna, wyprzedził tego drugiego i ze spokojem pokonał Wayne’a Hennesseya.
Goście od razu ruszyli do odrabiania strat – dwie minuty później z szesnastego metra uderzał Joe Ledley. Na nasze szczęście, ponad bramką.
Później okazję miał Puncheon. Jego uderzenie z lewej nogi wybronił jednak Mignolet.
Niestety, the Reds nie dowieźli prowadzenia do przerwy. W 42 minucie faulu na Yannicku Bolasie tuż przed polem karnym dopuścił się Emre Can. Do piłki podszedł Puncheon i pięknie umieścił piłkę w prawym rogu bramki Mignoleta.
The Reds mogli już na początku drugiej połowy strzelić drugą bramkę, ale Jordon Ibe po podaniu Coutinho uderzył tylko w boczną siatkę.
W 57 minucie bramkarza Palace próbował z dystansu zaskoczyć Henderson, ale uderzenie minęło bramkę.
Chwilę później na boisku zameldował się Wilhelm Zaha. Anglik po zaledwie kilkudziesięciu sekundach wprawił w osłupienie the Reds, strzelając bramkę na 2-1. Piłka po rykoszecie spadła pod jego nogi, nie mógł tego nie wykorzystać.
Brendan Rodgers zareagował podwójną zmianą – Lambert i Lucas w miejsce Ibe i Lallany.
Minutę później gospodarzy mógł dobić Bolasie, ale tylko obił poprzeczkę.
Na tym skończyło się szczęście Liverpoolu. W 90 minucie Zahę w polu karnym sfaulował Lucas. Do piłki podszedł rezerwowy Murray. Mignolet obronił ten strzał, ale przy dobitce był bezradny.
Niezależnie od wyniku, bohaterem meczu był bez wątpienia Gerrard. Zadebiutował jako niepozorny nastolatek. 17 lat później zszedł z murawy Anfield z 709 meczami, 185 bramkami i dziesięcioma pucharami na koncie…
Komentarze (1)