Gerrard krytykuje Sterlinga
Steven Gerrard skrytykował zachowanie Raheema Sterlinga i przyznał, że jest rozczarowany byłym kolegą z zespołu. Piłkarz LA Galaxy porównał również 20-latka do Jordana Hendersona, mówiąc, że obaj są „na dwóch końcach skali".
Po odrzuceniu przez Liverpool ofert Manchesteru City, Sterling wskutek choroby ominął dwa kolejne treningi, a także poinformował trenera, że nie chce jechać na przedsezonowe tournée.
Henderson został z kolei mianowany nowym kapitanem zespołu.
– Podpisując nowy kontrakt Jordan pokazał swoją lojalność wobec klubu. Życzę mu jak najlepiej – powiedział Gerrard.
– Nie podoba mi się sytuacja ze Sterlingiem, robienie scen. Musi porozmawiać z właścicielami. Nie można poddawać się chorobie, ani odmawiać wyjazdu na tournée. Miliony fanów czekają, aby ujrzeć Raheema w czerwonej koszulce.
– Z mojej perspektywy cała ta sytuacja jest bardzo rozczarowująca. Kibice okazali mu wielkie wsparcie, chcą, żeby został – i co do tego się z nimi zgadzam.
– Ciężko mi stąd popierać Raheema i jego zespół w tym, co usiłują zrobić z jego kariery w tak młodym dla niego wieku. Byłaby wielka szkoda, gdyby odszedł i nie rozwinął się jako piłkarz.
W międzyczasie nowy, pięcioletni kontrakt z klubem podpisał Henderson, a w piątek został ogłoszony kapitanem the Reds.
– Raheem i Jordan są na dwóch końcach skali. Jordan to wielki profesjonalista o charakterze zwycięzcy, a także świetny chłopak.
– Nie ma chyba lepszego kandydata na przejęcie po mnie opaski. W swojej grze dostrzegam wiele elementów z gry Jordana. Poza tym podoba mi się w nim jego skromność.
Gerrard opowiedział też o swoich początkach w nowym klubie, Los Angeles Galaxy, do którego dołączył po spędzeniu 17 lat w Liverpoolu.
– Kocham Liverpool - jest w moim sercu i na zawsze tam będzie. Stanąłem jednak przed wyborem – być piłkarzem ze składu albo postawić sobie nowe wyzwania.
– Chcę cieszyć się grą w piłkę, ale także mieć radość z życia i być takim ojcem, jakim zawsze chciałem być.
– Ostatnie dni bardzo różniły się od zwyczajnego tygodnia w Liverpoolu. Wczoraj wieczorem wziąłem swoje córki na spacer po molo Santa Monica. W Anglii byłoby to niemożliwe.
– Większość ludzi tutaj nie wie, kim jestem, co jest dla mnie miłe i stanowi swoisty powiew świeżości. I chociaż w związku z wywiadami mam za sobą pracowity tydzień, bardzo polubiłem pobyt w Los Angeles i możliwość bycia sobą.
– Mam 35 lat i podpisałem kontrakt na 18 miesięcy. Chcę grać najdłużej, jak tylko to możliwe, ponieważ kocham piłkę.
– Tutejsza liga zapewne nie będzie tak intensywna jak Premier League, a oczekiwania nie tak wysokie jak w Liverpoolu. Oczywiście, drużyny dążą do zwycięstw i wszystko wygląda bardzo profesjonalnie, jednak gra dla Liverpoolu jest bardzo wymagająca, zwłaszcza dla miejscowego chłopaka.
Komentarze (7)