Podsumowanie meczu
Liverpool odniósł drugie zwycięstwo w tegorocznym tournée. The Reds przebywają obecnie w Australii gdzie zmierzyli się z Brisbane Roar i zwyciężyli po bramkach Adama Lallany i Jamesa Milnera.
Tegoroczny nabytek Liverpoolu zadał decydujący cios w 75’ minucie, dając swojemu zespołowi zwycięstwo 2:1, drugie już podczas tegorocznego touru. Wcześniej Adam Lallana wyrównał po tym jak Dimitri Petratos wyprowadził gości na prowadzenie w początkowej fazie meczu.
To zwycięstwo poprzedził mecz w Bangkoku, zakończony również zwycięstwem zespołu Brendana Rodgersa. Wtedy the Reds popisali się skutecznością, aż czterokrotnie strzelając swoim rywalom nie tracąc bramki. Następnym przystankiem na tegorocznym tournée jest Adelaide.
Publiczność zgromadzona w Brisbane dała prawdziwy pokaz siły Liverpoolu, kiedy przed meczem odśpiewali „You’ll never walk alone” tak głośno, że pewnie niejednemu piłkarzowi ciarki przeszły po plecach.
Dopingowani przez kibiców, zawodnicy Brendana Rodgersa niemal natychmiast zdominowali grę, przeważali w posiadaniu piłki i płynnie przechodzili z linii pomocy do ataku. Mimo to drużyna z A-League objęła prowadzenie jako pierwsza.
17 minut po rozpoczęciu meczu Brandon Borrello precyzyjnie zagrał w pole karne z lewego skrzydła i piłka dotarła pod nogi Petratosa, a on z kolei umieścił ją w siatce.
Danny Ings prawdopodobnie już myślał, że po jego strzale piłka znajdzie drogę do bramki, ale świetną interwencją popisał się Jamie Young. Golkiper uchronił jednak swój zespół przed stratą bramki tylko do 27. minuty.
Milner ze środka pola zagrał górną piłkę do wbiegającego Lallany, a były pomocnik Southampton po udanym dryblingu przełożył sobie piłkę na lewą stopę po czym pięknym strzałem umieścił ją w lewym rogu bramki.
Adam Lallana strzelił gola niemal z tej samej pozycji co kilka dni wcześniej w Bangkoku, teraz jednak jego wykończenie było jeszcze dokładniejsze i lepsze technicznie.
Brisbane groźnie kontratakowało i Mignolet musiał przestraszyć się nie na żarty, kiedy piłka po strzale Borrello wylądowała w bocznej siatce bramki.
Po drugiej stronie boiska Mamadou Sakho próbował swoich sił przy stałych fragmentach gry, ale główka Francuza została wybita z linii przez czujnego Luke’a Brattana.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy został zdominowany przez Liverpool, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe, ponieważ Brisbane grało bardzo uważnie w obronie. Ich linia defensywna była głęboko cofnięta, a zawodnicy pozostawali w niewielkich odległościach inteligentnie się przemieszczając po boisku.
Jordan Henderson zaatakował pole karne rywali, kiedy Danny Ings wbiegał na jedenasty metr, ale niestety w momencie podania kapitana, napastnik padł na ziemię i nic z tej akcji nie otrzymaliśmy.
Na boisko wszedł w końcu utalentowany Devante Clut, ale jego strzał z dystansu był zbyt wysoki, żeby pokonać Simona Mignoleta.
Najlepszą paradą bramkarza Brisbane była niewątpliwie obrona strzału Jordona Ibe’a. Młody skrzydłowy wpadł w pole karne z lewej flanki i dobrze przymierzył, ale Jamie Young z trudem powstrzymał Anglika, co potwierdza jego wybuch radości po tej akcji.
Golkiper Brisbane Roar został jednak pokonany przez nowy nabytek Liverpoolu. James Milner przejął podanie Jordana Hendersona i wbiegł z piłką w pole karne, mijając obrońcę rywali. Oddał strzał, który po rykoszecie przelobował Jamiego Younga i dał prowadzenie the Reds.
Pod koniec meczu Jordon Ibe próbował jeszcze swych sił, ale jego niesamowity rajd został jednak udaremniony i Liverpool odniósł skromne zwycięstwo 2:1.
Komentarze (3)