Zapowiedź meczu
Brendan Rodgers przyznał, że trudy poprzedniego sezonu mocno dały mu w kość i pierwszy raz w karierze potrzebował po zakończonych rozgrywkach odpoczynku i odcięcia się od piłki. Swój urlop spędził w Hiszpanii i być może tam narodziła mu się w głowie wizja Liverpoolu w nowej kampanii.
Jaki Liverpool ujrzymy na inaugurację? Z pewnością nie będzie to ta sama drużyna, która była w centrum wydarzeń gorszących scen mających miejsce na Britannia Stadium pod koniec maja. W przerwie letniej przez Anfield przeszedł mały huragan. Wiatr zmian pędził przez stadion, sztab szkoleniowy i kadrę. Schronić przed nim udało się Rodgersowi, ale wciąż musi uważać, by nie dać porwać się wichrowi, który może ponieść go poza Liverpool. Nieprzychylny w pierwszych tygodniach terminarz jest dla niego dużym wyzwaniem, ale z pewnością stanowi też bodziec, by jak najlepiej przygotować zespół do nowego rozdania. Chyba nie ma lepszego miejsca niż Stoke, by zmazać plamę i odpędzić demony nagromadzone w poprzedniej kampanii.
Prawdopodobnie aż czterech nowych piłkarzy rozpocznie po stronie the Reds niedzielną potyczkę. Wydaje się, że każdy z nich został przyjęty z dużym kredytem zaufania. Zaufanie do Christiana Benteke objawia się w kwocie transferu – Belg został drugim najdroższym piłkarzem w historii klubu, a Rodgers w swoich planach miał go już rok temu, ale wówczas szanse na transfer przekreśliła kontuzja piłkarza. Inny nowy nabytek – James Milner – z miejsca stał się wice kapitanem zespołu, a ponadto w rozmowie z szkoleniowcem padła obietnica wystawiania Anglika na preferowanej przez niego pozycji w środku pola. Trzeci piłkarz, który ma zadebiutować w niedzielę to Nathaniel Clyne, którego zakup dało Liverpoolowi kartę stałego klienta w Southampton. Młody Anglik po odejściu z klubu Glena Johnsona i Javiera Manquillo nie ma na swojej pozycji konkurencji. Ostatni awizowany debiut ma przypaść w udziale Joe Gomezowi. Większości kibicom te personalia jeszcze kilka miesięcy temu nic nie mówiły. 18-latek sprowadzony z Charlton Athletic z dobrej strony pokazał się na azjatyckim tournee i niespodziewanie wywalczył sobie miejsce na lewej obronie.
Stoke rozgrywki 2014/15 kończyło, co naturalne, w zupełnie innych nastrojach niż ich niedzielni rywale. Duża w tym zasługa szkoleniowca the Potters, Marka Hughesa. W 2010 roku Walijczyk objął pozostawioną dla Liverpoolu przez Roya Hodgsona schedę w Fulham. Klub z Craven Cottage był świeżo po przegranym w dogrywce finale Ligi Europy. Hughes sięgnął z londyńskim klubem po ósme miejsce w tabeli, po czym zrezygnował z pracy tłumacząc to niskimi ambicjami klubu. Na kolejną pracę czekał do stycznia, aż dostał etat w Queens Park Rangers. Misja ratowania QPR przed spadkiem z Premier League zakończyła się sukcesem, w czym niemałą zasługę miało Stoke, które w ostatniej kolejce sezonu nie dało się pokonać Boltonowi, dzięki czemu Rangersi kosztem Kłusaków uniknęli degradacji. Co się odwlecze, to nie uciecze… Hughes został zwolniony z Loftus Road w listopadzie, a klub pod wodzą Harry’ego Redknappa poszybował do Championship. Kolejnym przystankiem w szkoleniowej karierze Walijczyka było Stoke. Przejął on drużynę po Tonym Pulisie, zmienił siermiężny styl gry na bardziej europejski i pierwszy sezon skończył w górnej połówce tabeli. W drugim roku pracy powtórzył ten sukces. Teraz stoi przed trzecim sezonem, być może tym najtrudniejszym.
Kibice Garncarzy latem musieli pogodzić się ze stratą swoich dwóch czołowych piłkarzy. Asmir Begović zamienił pole karne na Britannia Stadium na ławkę rezerwowych w Londynie, zaś Steve N’Zonzi od nowego sezonu spróbuje swoich sił w Lidze Mistrzów w barwach Sewilli. Mało tego, z Liverpoolem nie zagra kapitan Stoke, Ryan Shawcross, co jest kolejnym ciosem dla Hughesa. Na problemy zdrowotne narzekają również Marc Wilson i Marco Arnautović. Z nowych twarzy na debiut szykuje się dobrze nam znany Glen Johnson, a być może kibice zobaczą też w akcji van Ginkela, Joselu i Afellaya.
Ciekawostki:
- Wygrana Stoke 6:1 nad Liverpoolem była najwyższą w historii tego klubu w Premier League. Dla Liverpoolu była to najwyższa porażka od 52 lat w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- W ostatnich trzech meczach we Stoke z udziałem Liverpoolu padło aż dziewiętnaście bramek.
- Stoke strzelało co najmniej jedną bramkę w każdym z ostatnich jedenastu meczów rozegranych u siebie.
- W ostatnich dwudziestu siedmiu latach Liverpool tylko raz pokonał Stoke na ich terenie w meczu ligowym.
- W 2000 roku the Reds pokonali Stoke w meczu Pucharu Ligi 8:0. Hat-trickiem popisał się Robbie Fowler.
- Dwa lata temu obie drużyny również spotkały się ze sobą na inaugurację. Liverpool po thrillerze w końcówce wygrał 1:0.
Przewidywane składy:
Stoke (4-2-3-1): Butland – Johnson, Wollscheid, Muniesa, Pieters – Whelan, Adam – Diouf, Bojan, Walters – Joselu.
Liverpool (4-2-3-1): Mignolet – Clyne, Skrtel, Lovren, Gomez – Henderson, Milner – Ibe, Coutinho, Lallana – Benteke.
Sędzią tego spotkania będzie Anthony Taylor. 36-letni Anglik był rozjemcą poprzedniego meczu obu drużyn. Rok temu również gwizdał na inaugurację w meczu Stoke, Garncarze ulegli wówczas Aston Villi 0:1. Ponadto w minionych rozgrywkach sędziował on wygrany mecz naszych rywali z Arsenalem (3:2), a Liverpoolowi przegraną z Chelsea, wygraną w Burnley i porażkę na Emirates. W tym sezonie Taylor był arbitrem w meczu o Tarczę Wspólnoty, a także sędziował mecz Lecha Poznań z Bazyleą.
Data spotkania: 9 sierpnia 2015, godzina 17:00 polskiego czasu. Transmisja w Canal+Sport.
Komentarze (0)