Jaki jest Mario Balotelli
To był tydzień po marcowej porażce Liverpoolu z Manchesterem United na własnym stadionie, gdy do osób mających wpływ w klubie dotarła świadomość, że Mario Balotelli się nie zmieni.
Dwie anegdoty odzwierciedlają jego zobojętniałe podejście. W trakcie treningu Colin Pascoe, ówczesny asystent menedżera Liverpoolu, zebrał drużynę w gromadę blisko muru otaczającego Melwood. Około 30 metrów obok przechodził kulejący Jon Flanagan, kontuzjowany piłkarz, który od roku jest poza grą. Balotelli zaczął krzyczeć w jego stronę bez żadnego widocznego powodu – „hej, hej...” – przerywając wywód Pascoe. Za ten wyskok Włoch dostał reprymendę i pogróżkę, że zostanie wygnany do szatni.
Później w godzinach popołudniowych Balotelli strzelił zdumiewającą bramkę mniej więcej ze środka boiska. Świadkowie stali z otwartymi ustami: piłkarze z drużyny seniorów kręcili głowami z niedowierzaniem, młodsi gracze uśmiechali się nerwowo po ujrzeniu przebłysku genialności. Był jeden problem: Balotelli strzelił do niewłaściwej bramki.
Przy wyniku 1:1 w trakcie meczu 10 na 10, gdy Balotelli grał w słabszej drużynie, złożonej z graczy, którzy najprawdopodobniej odegrają rolę rezerwowych w sobotnim, wyjazdowym spotkaniu z Arsenalem, a także z młodszych zawodników wywodzących się z akademii, uznał za stosowne, żeby odwrócić się i oddać strzał w kierunku Brada Jonesa. Bramkarz był bezradny. Balotelli myślał, że to zabawne, śmiejąc się do rozpuku w kole środkowym boiska.
Kiedy drużyna Liverpoolu pojechała do Londynu w Wielki Piątek, Balotelli nie był obecny. Jego następny występ miał miejsce prawie miesiąc później. Wszedł na boisko jako zmiennik, gdy Aston Villa zgasiła tlący się płomyk w marnej kampanii Włocha, jak i całego Liverpoolu.
Kariera napastnika na Anfield szybko uległa zniszczeniu. Przebywanie z przyjaciółmi do późna w nocy tuż przed porażką w Lidze Mistrzów z FC Basel w Szwajcarii nie było najlepszą metodą na zdobycie względów menedżera Brendana Rodgersa. Następnie odebrano mu prawo jazdy po tym, jak w grudniu został zatrzymany za przekroczenie szybkości – Włoch pędził około 175 km/h na autostradzie M62.
Przed świętami Bożego Narodzenia, w rzeczy samej, Balotelli nie znał imion niektórych kolegów z drużyny – podstawowych zawodników, którzy grają w wyjściowej jedenastce. Logiczne wydaje się, że przegapił chwile, gdy rozwijają się relacje towarzyskie, ponieważ tęsknił za domową kuchnią tak bardzo, że zamiast jeść w Melwood przed i po treningu, organizował sobie dostawę lunchu i kolacji do swojej posiadłości w Formby z włoskiej restauracji.
Balotelli zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma przyszłości w Liverpoolu. To nie powstrzymało go przed rozpoczęciem świętowania 25. urodzin o pierwszej w nocy. Jego przyjaciel Desmond N’Ze wrzucił na portal społecznościowy film, na którym widać jak napastnik Liverpoolu jest oblewany szampanem Veuve Clicquot. Wcześniej, po odebraniu mandatu za parkowanie w centrum miasta, Balotelli wrzucił na Instagrama zdjęcie ukazujące dozorcę parkingowego, który nałożył karę.
Jeszcze 18 miesięcy temu N’Ze też był piłkarzem, mającym podpisany kontrakt z Fujeida MYFC z japońskiej trzeciej ligi. Po tym jak poznał Balotellego w Interze w 2008 roku, mówi się, że N’Ze zrezygnował z kariery zawodowej i od tamtego czasu działa jako chłopiec na posyłki napastnika Liverpoolu.
Obaj są nierozłączni w Merseyside. Balotelli często zapraszał swojego kompana do Melwood, aż w końcu administracja dała jasno do zrozumienia, że N’Ze nie jest tam mile widziany.
Gdy ubiegły sezon zbliżał się wolnymi krokami do końca, N’Ze był często widziany w trakcie drzemki, siedząc na miejscu pasażera w czerwonym Ferrari reprezentanta Włocha na parkingu w Melwood. Czekał tam aż jego przyjaciel skończy pracę.
Ci, którzy byli świadkami wysiłków Włocha na treningu mogą przyznać, że równie dobrze mógł dołączyć do swojego kompana i się zdrzemnąć.
Simon Hughes
• Autor jest fanem Liverpoolu. W tym roku wydał książkę pt. „Men in White Suits: Liverpool FC in the 1990s – The Players' Stories”. Dwa lata temu opublikował książkę pt. „Red Machine: Liverpool FC in the '80s – The Players' Stories”. Na Twitterze jest dostępny pod adresem Simon Hughes.
Komentarze (15)
Prawda jest taka, że my ludzie z zewnątrz nie widzieliśmy całej sagi z Balotellim która była w środku klubu. LFC nie chciał nic wylewać na zewnątrz.
Uważam, że on po prostu nie nadaje się na LFC, zbyt wielki klub dla gracza z tak małym profesjonalizmem.
Znakomity troll :D
Powszechnie Balo jest lubiany, dużo fanów z różnych klubów itp itd.
Ściągnięcie Mario mogło być chwytem marketingowym ze strony Liverpoolu żeby zyskać nowych fanów i odciągnąć uwagę chujowej gry naszego zespołu.
On był tylko pionkiem na szachownicy, a na górze rozgrywają się grube rozkminy.
A co do samego Balo - szkoda. Wydawało mi się w trakcie sezonu, że jest bardziej dojrzały, niż kiedyś. Może i jest, ale wciąż jak widać poziom tej dojrzałości jest niski. Szkoda talentu, zwyczajnie.