Zapowiedź meczu
Już jutro Liverpool wybierze się do Londynu na hitowy mecz z Arsenalem. Dla the Reds będzie to pierwszy szlagier w tym sezonie, który zapowiada się na trudną przeprawę w Londynie. Kanonierzy mieli już sprawdzian z silnym rywalem, gdzie wypadli pozytywnie. Jak zatem wypadnie drużyna Rodgersa?
Ekipa Arsène’a Wengera postawiła w tym okienku na jakość kosztem ilości; dokonali tylko jednego wzmocnienia do pierwszej jedenastki, kupując za blisko 10 milionów funtów Petra Čecha z Chelsea. Na Emirates panuje przekonanie, że Petr zapewni jakość w bramce, jakiej w Arsenalu nie widziano od dłuższego czasu, mimo iż w pierwszych dwóch meczach w mniejszym lub większym stopniu przyczynił się do utraty goli przez Arsenal. Klub opuścili na wypożyczenie polski bramkarz Wojciech Szczęsny oraz na mocy definitywnego transferu Lucas Podolski, który przeniósł się do Galatasaray.
Arsenal wszedł w sezon z przytupem, pokonując Chelsea w meczu o Tarczę Dobroczynności 1:0, lecz tydzień później poległ z West Hamem na inaugurację Premier League. Kanonierzy w przegranym meczu z Młotami wykazali się nieskutecznością pod bramką przeciwnika, bo oddali aż 22 strzały z czego tylko cztery zmierzały w światło bramki. W drugiej kolejce drużyna Wengera znowu zmagała się z nieskutecznością, lecz tym razem na 21 strzałów dwa razy udało im się umieścić piłkę w siatce. Nie obyło się bez problemów, przez pewną część meczu Arsenal remisował z Crystal Palace 1:1 lecz w 54. minucie graczy Arsenalu wyręczył obrońca gospodarzy, pakując piłkę do własnej siatki. Obecnie Arsenal znajduje się na 11. pozycji z trzema punktami i jednym golem na minusie. Warto odnotować, że Kanonierzy w dwóch pierwszych kolejkach Premier League oddali najwięcej strzałów (aż 43), także najczęściej utrzymywali się przy piłce – średnio 60% czasu.
Liverpool jak na razie sprawia wrażenie drużyny, która jest przeciwieństwem tej z Londynu. Mało wykreowanych sytuacji podbramkowych, skuteczni oraz mającej problemy w środku pola, przy czym dwukrotnie udało się zachować czyste konto. Nie obyło się to co prawda bez pomocy sędziego w poprzedni poniedziałek, kiedy to został odgwizdany wątpliwy faul na Lovrenie, nie podyktowano rzutu karnego za ściągniecie przeciwna w dół przez Škrtela. Bramka Benteke też mogła nie zostać uznana, gdyż w momencie podania Coutinho, który absorbował uwagę Boruca, był na spalonym. Przy słabo wyglądającym Lallanie w środku pola i bezproduktywnym Ibie zaczęły krystalizować się braki Liverpoolu, które mogą być brzemienne w skutkach.
Odkąd Arsenal przeniósł się na z Highbury na Emirates Stadium, The Reds wygrali tam tylko raz, za kadencji Kenny’ego Dalglisha w 2011 roku po golu samobójczym Ramseya i trafieniu Suáreza. Od tamtej pory Liverpool zremisował tylko raz i przegrał trzy mecze z rzędu, kolejno 2:0, 2:1 w FA Cup i 4:1. Ostatnia porażka przytrafiła się w zeszłym sezonie, ekipa Brendana Rodgersa poniosła niekompromitującą porażkę, w przeciągu ośmiu minut Arsenal zdobył trzy bramki, a dzieła zniszczenia dopełnił Giroud w 90. minucie, ustalając wynik 4:1. Jedynego gola w tamtym meczu zdobył Jordan Henderson z rzutu karnego.
Pod znakiem zapytania stoi występ Hendersona, który od kilku tygodni zmaga się z kontuzją stopy, Jordan nie mógł dokończyć spotkania z Bournemouth. Niedostępny będzie Joe Allen, który pozostaje poza grą z powodu kontuzji mięśni uda oraz Daniela Sturridge’a, który powinien być dostępny we wrześniu po meczach reprezentacji i Flanagan, który leczy się od dłuższego czasu. W ekipie z Londynu zabraknie Danny’ego Welbecka, Jacka Wilshere’a oraz Tomáša Rosickiego którzy mają wrócić dopiero do gry po przerwie na reprezentacje.
Emirates Stadium od lat nie leży Liverpoolowi, więc w poniedziałkowy wieczór Arsenal będzie bitym faworytem do wygrania tego meczu. Za jednego postawionego funta postawionego na The Reds można zarobić aż pięć. To pokazuje, w jakim położeniu będzie Liverpool przed meczem na Emirates.
Komentarze (2)