Zapowiedź meczu
Już w jutrzejsze popołudnie oczy wszystkich fanów Liverpoolu zwrócą się na Anfield, gdzie ich ulubieńcy podejmą West Ham United. Przed Czerwonymi wielka szansa na podtrzymanie dobrej passy w lidze i na poprawienie skromnego dorobku bramkowego.
Rok temu liverpoolczycy odprawili gości z kwitkiem, pokonując ich pewnie 2:0 po bramkach Raheema Sterlinga i Daniela Sturridge'a. Pierwszy biega już jednak w koszulce Manchesteru City, a drugi po boiskach treningowych, powoli przygotowując się do powrotu po kontuzji.
Wydaje się jednak, zwłaszcza po meczu z Arsenalem, że w drużynie znajdą się zawodnicy gotowi zastąpić wspomnianą dwójkę w roli strzelców. Christian Benteke stara się udowodnić, że jest w stanie odnaleźć się w systemie gry Brendana Rodgersa i z każdym kolejnym meczem kurczy się grono kibiców negatywnie nastawionych do jego transferu. W meczu z Kanonierami tylko mur w postaci Petra Čecha powstrzymał go przed trafieniem do siatki.
Obrońcom West Hamu najwięcej problemów zapewne przysporzy jednak nie rosły Belg, lecz pewien filigranowy Brazylijczyk, który z łatwością wkręcał w ziemię obrońców Arsenalu (coś o tym wie Héctor Bellerín). Philippe Coutinho rozpoczął sezon z przytupem, w każdym meczu stwarzając olbrzymie kłopoty formacjom defensywnym i biorąc na siebie coraz większy ciężar rozgrywania akcji.
Możemy się również spodziewać, że od pierwszej minuty będzie mu towarzyszył w linii pomocy ostrożnie wprowadzany do składu rodak, Roberto Firmino, którego szanse na grę wzrosły po tym, jak kontuzji doznał Adam Lallana. Wspomniana trójka, wspierana przez niezmordowanych Jamesa Milnera i Emre Cana znakomicie zaprezentowała się na Emirates (przynajmniej w pierwszej połowie), zatem jeśli Rodgers nie zdecyduje się na zmiany, przed podopiecznymi Slavena Bilicia niezwykle trudne zadanie.
Zadanie tym trudniejsze, jeśli weźmiemy pod uwagę chaos i brak organizacji w grze obronnej londyńczyków. Po meczu otwarcia z Arsenalem, wygranym sensacyjnie na Emirates 2:0 dzięki trafieniom Cheikhou Kouyaté (na zdjęciu) i Mauro Zárate, kibice West Hamu byli, jak to mawiają Anglicy „over the moon" (dosłownie - ponad księżycem). Dwa kolejne mecze szybko sprowadziły ich jednak na ziemię, a łatwość, z jaką Młoty traciły bramki, można porównać do pamiętnego meczu Liverpoolu z Crystal Palace w sezonie 2013/14. Podopieczni Bilicia poległi u siebie już dwa razy z rzędu, a tydzień temu na ich stadionie strzelaninę urządził sobie napastnik Bournemouth, Callum Wilson, który bezlitośnie wykorzystał dziecinne błędy w obronie gospodarzy.
West Ham przystąpi do meczu bez dotychczasowego kapitana, urodzonego w Liverpoolu Kevina Nolana, dla którego mecz z Bournemouth był ostatnim w barwach klubu. Z urazem przywodziciela problemy miał z kolei Diafra Sakho, jednak według Bilicia napastnik powinien być gotów na sobotni mecz. Na Anfield na pewno za to nie ujrzymy dobrze znanego kibicom the Reds, nękanego przez kontuzje Andy'ego Carrolla. Pecha do urazów ma również rodak Carrolla z zespołu Czerwonych, Lallana, który z powodu problemów z udem powróci do gry dopiero w połowie września.
Trzy spotkania to zbyt mało, by wyciągać dalekosiężne wnioski, jednak można pokusić się o stwierdzenie, że West Ham jest zespołem nieprzewidywalnym. Z drugiej strony Liverpool, poza kilkudziesięcioma minutami na Emirates, także nie zachwycał, odnosząc „brzydkie" zwycięstwa. Na koniec liczy się jednak nie styl, lecz punkty, a tych Czerwoni mają siedem, przy trzech West Hamu. Faworyta nietrudno więc wskazać, zatem miejmy nadzieję, że tym razem Młoty nie sprawią niespodzianki, a Simonowi Mignoletowi bliżej będzie do Petra Čecha z ostatniego meczu, a nie z pierwszej kolejki.
Ostatnie 4 mecze
31.01.2015 - Liverpool vs West Ham - 2:0
20.09.2014 - West Ham vs Liverpool - 3:1
06.04.2014 - West Ham vs Liverpool - 1:2
07.12.2013 - Liverpool vs West Ham - 4:1
Garść statystyk
West Ham po raz ostatni zwyciężył na Anfield we wrześniu 1963. Wygraną 2:0 zapewnili Martin Peters i Geoff Hurst.
Od tamtego meczu Młoty rozegrały na stadionie Czerwonych 41 spotkań, z czego aż 31 zakończyło się ich porażką.
Liverpool pierwszy raz od 2011 roku ma szansę na zachowanie czystego konta w czwartym kolejnym meczu.
7 grudnia 2013 roku West Ham po raz ostatni cieszył się ze zdobycia bramki na Anfield. Jej autorem był... Martin Škrtel. Większego pecha od Słowaka miał jednak zawodnik gości, Guy Demel, który nie dość, że także umieścił piłkę we własnej siatce, to w dodatku musiał przełknąć razem z kolegami gorycz bolesnej porażki 1:4.
Menedżer Młotów, Slaven Bilić, w latach 1996-2000 grał kolejno dla West Hamu i Evertonu. Z Liverpoolem na Anfield mierzył się czterokrotnie - dwa razy jako piłkarz londyńczyków i po razie w barwach the Toffees oraz jako szkoleniowiec Beşiktaşu. Póki co Anfield pozostaje dla niego niezdobyte.
Piłkarze niedostępni
Liverpool: Jordan Henderson, Joe Allen, Daniel Sturridge, Adam Lallana, Jon Flanagan (kontuzje)
West Ham: Mauro Zárate, Joey O'Brien, Enner Valencia, Andy Carroll (kontuzje); Carl Jenkinson, Adrián (zawieszenie)
Strzelcy
Liverpool: 1 - Christian Benteke, Philippe Coutinho
West Ham: 2 - Cheikhou Kouyaté; 1 - Mark Noble, Modibo Maïga, Dimitri Payet, Mauro Zárate
Arbitrem spotkania będzie Kevin Friend. Anglik sędziował do tej pory 13 spotkań w Premier League z udziałem Liverpoolu i tylko dwa zakończyły się porażką the Reds. Mecz nie będzie transmitowany w polskiej telewizji. Początek o 16.
Komentarze (1)