Romantyzm w futbolu to zła rzecz
Romantyzm w piłce nożnej jest piękny, ale zawsze boli. Boli wtedy, kiedy Twój kochany klub przegrywa z zespołem, z którym nie powinien. Boli jeszcze bardziej, kiedy nic na boisku nie wychodzi, dostajesz bramkę, dwie, trzy albo i więcej. I mówię, że dostajesz bo to właśnie Ty się tym przejmujesz, przeżywasz to razem z innymi. Drugą osobę to śmieszy a Ty stajesz się obiektem drwin. Na drugi dzień idziesz do pracy i czujesz ten cholerny wzrok ludzi, którzy są tak samo zdziwieni jak Ty w dzień meczu. Przegrał Twój klub i zastanawiasz się dlaczego, skoro przecież wszystkie znaki na niebie wskazywały, że wygra. Ba, że wygra gładko. Otóż nie. Piłka nożna jest fajnym sportem i sprawia wiele radości, ale tylko wtedy kiedy Twoja drużyna wygrywa.
Kiedy przegrywa to nienawidzisz tego sportu, chcesz wypieprzyć menadżera, pokazać mu jak się to robi, jak się prowadzi ten klub. Wiesz znacznie lepiej i znacznie więcej. Widzisz rzeczy, których nie widzi nikt inny, bo jesteś specjalistą. My-kibice jesteśmy ekspertami. Zwłaszcza jak mowa o naszych klubach. Więc może lepiej z góry nastawić się na realną wersję wydarzeń? Przecież oba kluby mają takie same szansę na zwycięstwo. Wszystko się może zdarzyć w piłce nożnej, bo przecież to sprawiedliwy sport. Nie, nie jest sprawiedliwy i nigdy nie będzie. Bo jak to jest, że jak Twój zespół wygrywa to cieszysz się sam, a jak przegra to śmieje się z Ciebie cały świat? To jest właśnie niesprawiedliwe.
Mecz z West Hamem nie był udany pod żadnym względem. Wszystko byłoby w miarę dobrze, gdyby Lovren nie popełnił błędu przy drugiej bramce czy początek meczu wyglądał inaczej. To wszystko jednak nic przy tym co się dzieje w klubie od samego początku. Są mecze, przy których nie liczy się styl a wynik (tak jest w meczach pucharowych,kiedy gramy rezerwą i ledwo dajemy rade, ale koniec końców awansujemy do następnej rundy). Od początku kampanii widać, że Liverpool nie jest w optymalnej formie, ale najważniejszym był fakt, że dobrze wszedł w sezon. Inauguracja na plus, później kolejne zwycięstwo. O to tak naprawdę chodziło. Liczyły się zwycięstwa, nieważny był styl, bo w zeszłej kampanii końcówka wyglądała tak, jakby klub został opętany przez piłkarzy z akademi, a w sumie nie wiem czy rzeczywiście akademia nie zagrałaby lepiej. Mniejsza z tym.
Oczekiwałem,że Liverpool wejdzie dobrze w sezon, okres przygotowawczy był średni, niezbyt duże zmęczenie, brak wymagających rywali. Rotowanie składem z nastawieniem mimo wszystko na okgranie i kondycje. I później, już na murawach angielskich boisk oglądam drużynę, która nie jest w stanie zagrać dobrego meczu z ekipą West Hamu. Wiem, że jest ogólny "meltdown" po porażce z Młotami. Może i jest to niepotrzebne, ale takie spotkania cały czas przypominają nam poprzednie lata, kiedy to menadżerowie nie potrafili pokonywać średnich klubów. Dlatego jestem zdenerwowany i dla tego ogarnął mnie smutek. Czasem jest tak, że zupełnie ignoruje wynik, mecz się skończył, nie będę się tym przejmować. No bo niby po co? Wolne żarty.
Tabela wygląda na dzień dzisiejszy nieźle. Rodgers doprowadził póki co do siedmiu punktów, zachowując czyste konta w trzech spotkaniach. Nie wiem czy nie byłoby lepiej gdyby przegrał (oczywiście celuje tutaj do tych,którzy już chcą jego zwolnienia). Otóż nie. Zwolnienia nie będzie, bo Rodgers zaczął sezon dobrze. Liczą się punkty, na świetną formę przyjdzie czas (priorytet to stabilizacja). Mecz z Kanonierami był udany, chcieliśmy oglądać taki Liverpool, z tymże oczywiście widzieliśmy go tylko przez jeden mecz. Cóż, życie. Nie chce narzekać, nie chce przesadnie wspierać menadżera, ale zmiany muszą być. Bo nie może być tak, że rzekomo najlepszy stadion świata jest pusty w 70 minucie a rzekomo najlepsi kibice świata są już w domach. I nie mają siły na oglądanie tego "show". Koniec końców myślałem, że może lepiej byłoby być realistą i do każdego meczu podchodzić z nastawieniem na każdy możliwy wynik. Bo przecież można mecz wygrać, przegrać oraz zremisować.
I dlatego właśnie futbol jest okrutny. Mimo to kocham być romantykiem. I wierzę, że następny mecz znowu wygramy. No bo nie może być inaczej.
Komentarze (4)