Firmino: Mam swoje przesądy
Roberto Firmino podzielił się swoją receptą na właściwe przygotowanie się do meczów. W osiągnięciu dobrej formy pomagają mu nie tylko treningi, ale też przedmeczowe rytuały, które, jak przyznaje, są cechą charakterystyczną jego rodaków.
Firmino spędził w swoim poprzednim klubie, Hoffenheim, ponad cztery lata, w trakcie których wystąpił w 151 ligowych meczach. To właśnie na niemieckich boiskach rozbłysła jego gwiazda, a świetna gra zaowocowała powołaniami do reprezentacji i transferem do Liverpoolu.
Pomocnik wyjawił, że przeprowadzka do Anglii była mu po prostu pisana.
– To może wydawać się dziwne, ale tuż przed transferem do Hoffenheim przyśniło mi się, że zagram w Anglii. Wtedy nie było takiego tematu, ale gdy kilka miesięcy temu przyszła oferta zdecydowałem, że nastał odpowiedni moment.
– Jako piłkarz zawsze chcę więcej. Bardzo mi się podobał czas spędzony w Niemczech, ale z drugiej strony niczego tam nie wygrałem. Następnym krokiem było zatem przejście do klubu, w którym mogę walczyć o puchary.
– Chcę rywalizować o trofea i grać w Lidze Mistrzów. Przeszedłem do Liverpoolu, mój sen się ziścił.
Do tej pory Firmino wystąpił dla Czerwonych w czterech meczach. W spotkaniu z West Hamem był bliski strzelenia pierwszej bramki, jednak piłka po jego strzale trafiła w słupek.
Firmino wyznał, że jak niemal każdy brazylijski piłkarz ma swoje przedmeczowe przyzwyczajenia, które pomagają mu przygotowywać się do meczów.
– Mnóstwo Brazylijczyków ma jakieś przesądy, a już zwłaszcza piłkarze. Ja też taki jestem - na murawę zawsze wchodzę najpierw prawą stopą.
– To dość ciekawe, że w Brazylii wchodzenie prawą nogą na boisko uważa się za przynoszące szczęście. Tyczy się to nawet piłkarzy lewonożnych. Nie wiem, czemu tak jest.
– Poza tym w drodze na stadion obowiązkowo słucham muzyki i odmawiam modlitwę, a tuż przed rozpoczęciem meczu muszę się jeszcze przeżegnać.
Komentarze (5)
Zanim położę się do łóżka, czeka na mnie parę zapiekanek z serem i szynką, które Lucia, niania naszych dzieci, jest na tyle uprzejma, by przygotować dla mnie. Potem wypijam lampkę wina. Fachowiec od dobrej kondycji i specjalista od żywienia nie doradziliby takiej diety dla sportowca, ale nigdy nie jestem w stanie zjeść odpowiedniego posiłku wieczorem przed meczem, a wino pomaga mi zasnąć.
Rankiem w dniu meczu, wstaję i biorę prysznic, wkładam garnitur i zmierzam w stronę samochodu po paliwo, którego zazwyczaj nie potrzebuję. Kiedy przejeżdżam na Anfield, zawsze parkuję w tym samym miejscu - zatoka numer 39 na parkingu przed Trybuną Stulecia. Próbowałem stawać na miejscu 41 i 42, a także kilku innych, jednak kiedy zaparkowałem na 39 to nie straciliśmy gola dwa tygodnie z rzędu, dlatego zawsze wybieram tylko jeden numer od tamtego czasu.
Musimy być na Anfield kwadrans po 11, kiedy mecz zaczyna się o godzinie trzeciej. Zostawiamy tam swoje samochody i potem udajemy się klubowym autokarem do Melwood. Zawsze odbywamy przechadzkę po boisku treningowym, a następnie jem potrawę z makaronu i ryb przed meczem, biorę prysznic, żeby mieć pewność całkowitej czujności, zanim menedżer udzieli nam swojej przedmeczowej przemowy......
On jeszcze nie wie.