Lawro: Traktowanie Sakho mnie dziwi
Mark Lawrenson na łamach Liverpool Echo dzieli się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi relacji Brendana Rodgersa z Mamadou Sakho, a także porusza kwestie ostatniego spotkania z Bordeaux, oraz nadchodzących spotkań bez kapitana - Jordana Hendersona.
Czy jestem jedyną osobą, która zastanawia się nad tym, co dzieje się z Mamadou Sakho?
Oto zawodnik, który jest pomijany przy doborze podstawowej jedenastki od początku sezonu.
Ostatnio, nareszcie, rozpoczął spotkanie od pierwszego gwizdka, a już dzień później podpisał nowy, pięcioletni kontrakt.
Rozumiem, że włodarze Liverpoolu są zadowoleni z umiejętności i gry Sakho, proponując mu nową umowę.
Dlaczego w tym wypadku Francuz nie gra?
Przecież Mamadou był nawet kapitanem Francji!
Dobrze, że zagrał świetny mecz w czwartek, ale nie zapominajmy że było to spotkanie przeciwko zespołowi z Ligue 1.
Ciężko jest zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Wygląda na to, że Brendan Rodgers podejmuje swoje decyzje nie w pełni patrząc na ich konsekwencje.
Menedżer Liverpoolu wyraźnie nie pałał sympatią do Francuza przez ostatnie kilka tygodni. Dlaczego więc zarząd postanowił zaproponować zawodnikowi nowy kontrakt?
To wszystko jest bardzo skomplikowane.
Wygląda jednak na to, że Sakho zaimponował na tyle, że zachowa miejsce w podstawowej jedenastce na nadchodzące spotkanie z Norwich City.
Kto zostanie odesłany na ławkę rezerwowych? Pewnie powiesz, że oczywistym wyborem będzie Dejan Lovren - autor dramatycznego błędu w meczu z West Hamem - ale to on wygląda, od początku sezonu, na pewniejszego z naszych dwóch podstawowych stoperów.
Martin Skrtel nie popełnił żadnego rażącego błędu, ale jego gra daleka jest od poziomu który prezentował w zeszłym sezonie.
Być może Rodgers rozważa sparowanie Sakho, oraz Skrtela. Jeśli tak, to musi dać szansę temu duetowi w więcej niż jednym, czy dwóm spotkaniom.
Ale, czy możliwa jest gra trójką obrońców ?
Pojawiłaby się wtedy możliwość wystawienia dwóch nominalnych napastników, co sprawiłoby że Daniel Sturridge byłby idealnym partnerem dla Christiana Benteke.
Widać było w czwartkową noc, że sytuacji było jak na lekarstwo.
Pomijając formację, dobór zawodników na pozycje przez nich preferowane jest najlepszą drogą, aby zespół zaczął dobrze grać i nabrał pewności siebie.
Mecz z Bordeaux nie był zły
Wynik czwartkowego spotkania jest do zaakceptowania, szczególnie że gra była lepsza niż w poprzednich dwóch pojedynkach.
Nie byłem zaskoczony, że Rodgers dokonał tak wielu zmian i w pełni go popieram.
Ale jedynym czego nie rozumiem, to fakt, dlaczego nie zabrał do Francji wszystkich zawodników.
Poprzez rozdzielanie zespołu, dał do zrozumienia zawodnikom kto ma pewne miejsce w jedenastce, a kto jest odpowiedzialny za utratę sześciu goli w ostatnich dwóch spotkaniach, aby gracze mogli powalczyć o wybór do pierwszej drużyny na mecz z Norwich.
Rodgers powinien powołać na ten mecz wszystkich zdrowych zawodników.
Dałby drużynie jasny przekaz: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
Remis jest akceptowalnym rezultatem, pomimo że Liverpool mógł bez problemu zwyciężyć.
Jordan Rossitier zaprezentował się z dobrej strony, ale ze względu na swoją posturę, przypuszczam że jeszcze chwile minie zanim będzie zdolny do regularnych występów w Premier League. To nie jego wina.
Dającym nadzieję jest fakt, że Daniel Sturridge powrócił do pełnych treningów.
Daniel wnosi do drużyny to coś, czego żaden inny napastnik nie daje. Ma wyczucie czasu, wykończenie, a przede wszystkim potrafi wykreować okazje swoim partnerom.
To jest coś, co będzie dla Christiana Benteke wielką korzyścią i powinniśmy tak grać, do momentu gdy nie będziemy mieli szerokości, czyli nominalnych skrzydłowych.
Zadbajmy o formę na Anfield
Dla wszystkich twierdzących, że forma Liverpoolu u siebie nie jest najlepsza, jeden fakt jest niezaprzeczalny.
Dużo łatwiej jest wygrywać mecze na własnym stadionie, niż na wyjeździe. Na pewno wolałbyś grać cztery mecze pod rząd u siebie, niż w delegacji.
Brendan Rodgers musi zdać sobie z tego sprawę i wprowadzić nas na ścieżkę zwycięstw.
Wszyscy tęsknimy za bramkami od momentu transferu Luisa Suareza do Barcelony.
Ale przede wszystkim brakuje nam pressingu od pierwszej linii. Brakuje ciężkiej pracy z przodu, która przysłuży się całej drużynie.
Liverpool był maszyną do pressingu i jest to coś, co Rodgers zdecydowanie chce poprawić.
Piłkarze muszą mieć w sobie więcej woli walki i sportowej złości w nadchodzącym meczu przeciwko Norwich.
Piłkarze the Reds muszą pokazać, że porażki z West Hamem i Manchesterem United dotknęły ich tak bardzo, jak kibiców.
Powtarzam to, co mówiłem kilka tygodni temu - fani zaczynają być poddenerwowani tym co widzą.
Nie ma obecnie na trybunach wielu przyjezdnych kibiców na meczach ligowych. Większość fanów, to kibice chodzący na Anfield od lat, którzy wiedzą kiedy zespół gra dobrze, ale teraz drużyna szuka swojej tożsamości.
Czy jesteśmy zespołem grającym z kontry ? Czy jesteśmy zespołem mocno naciskającym na rywali ?
Wszystko to bierze się z wizji menedżera i ze sposobu w jaki ustawi zespół.
Nadchodzący rywale to Norwich, Carlisle, Aston Villa i Sion.
W normalnych okolicznościach, czy nie powinniśmy pokonać ich wszystkich ?
Ale obecnie nie ma normalnych okoliczności.
Kontuzja Hendersona to wielka strata
Utrata Jordana Hendersona na okres około dwa miesiące to wielki cios dla Liverpoolu.
Regularni czytelnicy wiedzą, że nie byłem przekonany do Anglika od początku jego dni w klubie.
Uważałem również, że nie jest idealnym kandydatem na kapitana the Reds.
Ale Jordan udowodnił, że się myliłem. Rodgers powinien być wielce zmartwiony, że traci kogoś takiego jak Hendo.
Obecnie, Liverpool potrzebuje tak wielu liderów na boisku, ilu jest tylko możliwe.
Mark Lawrenson
Komentarze (0)