Zapowiedź meczu
Liverpool w środowy wieczór rozpocznie swoją przygodę w Capital One Cup. Rywalem będzie drużyna zajmująca obecnie dziesiąte miejsce w tabeli League Two, czyli Carlisle United. Czego możemy spodziewać się po rywalach?
Na pewno waleczności. Ekipa Niebieskich, bo tak czasami jest nazywana przez swoich kibiców potrafi zagrać do końca. W ostatnich pięciu spotkaniach dwukrotnie pokonywali rywali wynikiem 3:2. Raz wygrali 2:1 i tylko raz zanotowali porażkę. Jedno spotkanie zakończyło się remisem 2:2, co potwierdza tylko tezę, że na brak bramek nie można narzekać w spotkaniu z ekipą, którą prowadzi na co dzień Keith Curle. Carlisle jest jedną z dwóch drużyn, które mają zerowy bilans bramkowy po ośmiu kolejkach (drugą jest Wimbledon, dobrze znany z zeszłej kampanii).
Carlisle United nie jest dobrze znaną ekipą wśród kibiców Liverpoolu, ale starsze pokolenie fanów może jeszcze pamiętać wcześniejsze spotkania z ekipą Niebieskich. Ostatnie spotkanie ze środowym rywalem odbyło się w roku 1989 a Liverpool wygrał je gładko 0:3. Dwie bramki zdobył Steve McMahon a jedną dołożył John Barnes. Warto odnotować, że Liverpool nie stracił ani jednej bramki w sześciu poprzednich potyczkach z drużyną Carlisle. Łącznie w ośmiu meczach w całej historii klubu stracił tylko dwa gole. Ostatniego w roku 1972 zdobył go Bob Owen. Było to tylko honorowe trafienie, ponieważ the Reds rozgromili rywala aż 5:1. Tydzień wcześniej Carlisle zremisowało 1:1 i miało nadzieje, na sprawienie sensacji w drugiej rundzie Pucharu Ligi. W całej historii obu klubów tylko w jednym sezonie obie ekipy mierzyły się ze sobą w lidze. Było to kampanii 74/75 i oba mecze Liverpool wygrał (1:0, 0:2). Pozostałe mecze były tylko w pucharach. Raz obie ekipy zagrały w meczu towarzyskim na cześć piłkarza przeciwników Billy’ego Hogana. W ramach ciekawostki dodam, że menadżerem Carlisle był wtedy Bill Shankly. Padło wtedy aż sześć bramek a mecz zakończył się remisem 3:3. Carlisle nigdy jeszcze nie wygrało z Liverpoolem.
Dla Liverpoolu będzie to szansa na sprawdzenie piłkarzy nie mieszczących się w pierwszym składzie, oraz na ponowne wypróbowanie młodzieży w meczu o stawkę. Możemy zatem spodziewać się wielu zmian w składzie i debiutu Bogdana w pierwszym zespole Liverpoolu. Wydaje się być raczej wskazanym, że Brendan da odpocząć kluczowym zawodnikom drużyny, w tym również bramkarzowi. Mignolet zapewne rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych.
Niepewny jest występ Benteke, który ciągle narzeka na uraz uda, przez który opuścił drugą połowę spotkania z Norwich. Wydaje się być niemalże pewnym, że Belgijski napastnik nie rozpocznie pucharowego spotkania, co z kolei daje szansę innemu reprezentantowi Belgii – Origiemu. Młody napastnik pojawił się na murawie w meczu Ligi Europy z Bordeaux, więc są szansę, że w środowy wieczór również będzie można go ujrzeć w akcji. Nie wiadomo również, czy w składzie zobaczymy Sturridga, który co prawda wrócił do drużyny po kontuzji, ale nadmierne forsowanie jego kondycji może okazać się zgubne. Tym bardziej, że Brendan nie ma raczej za wiele opcji w ataku w przypadku kolejnego urazu.
Oczywistym jest, że porażka w tym spotkaniu może znacznie pogorszyć już i tak złe nastroje w Liverpoolu, jednak nawet pomimo ostatnich złych rezultatów nikt nie wyobraża sobie odpadnięcia z pucharu na tym etapie rozgrywek. Liverpool w zeszłej kampanii w spotkaniach pucharowych nie błyszczał wielką formą, ale wygrywał i potknął się dopiero w meczu półfinałowym. Można zatem oczekiwać gładkiego zwycięstwa, jednak pamiętajmy, że ekipy z niższych lig zawsze są dodatkowo zmotywowane meczem z takimi drużynami. Wystarczy odrobina rozluźnienia i może być po meczu, czego oczywiście nikt nie chce. Kadra Liverpoolu znacznie różni się od zeszłej kampanii, więc i spodziewamy się lepszego występu podopiecznych Brendana Rodgersa. Pucharowe spotkania czas zacząć!
Komentarze (6)
SUB: 39.Fulton, 37.Škrtel, 46.Rossiter, 68.Chirivella, 20.Lallana, 48.Sinclair, 15.Sturridge;
Ale jesteś optymistą... O zbyt wiele prosisz.