Liverpool vs Norwich – analiza
Liverpool nie zdołał pokonać ekipy Kanarków i zaledwie zremisował 1:1. Piłkarze Liverpoolu co prawda zagrali trochę lepiej niż w spotkaniu z Manchesterem United, jednak w dalszym ciągu sporo brakuje do perfekcji. Czego dowiedzieliśmy się po tym pojedynku?
Słowo o Milnerze i Sturridge'u
James Milner nie może zaliczyć meczu z Norwich do udanych. Miał najniższą skuteczność podań ze wszystkich środkowych pomocników biorących udział w tym meczu. Często miał problemy z przyjęciem piłki, a ponadto zmarnował kilka dogodnych sytuacji. Nie jednak to było najważniejsze w tym meczu. O wiele bardziej warta uwagi była jego współpraca ze Sturridge’em. Nie była ona widoczna przez wymianę podań między nimi. Można ją było zauważyć po tym jak obaj poruszali się bez piłki. Daniel często albo cofał się do środka boiska, aby wyciągnąć za sobą któregoś z obrońców, lub bardzo głęboko wbiegał w pole karne, aby zrobić miejsce dla Milnera za swoimi plecami. Było to dobrze widoczne w akcji z 17. minuty.
Moreno (poza kadrem) dośrodkował piłkę. Sturridge (zaznaczony na czerwono) wbiega w pole karne, a za nim podąża obrońca. Tettey nie zareagował zbyt dobrze, gdy Milner wbiegł w wolną strefę. Niestety Anglik nie zdołał umieścić piłki w siatce. Podobne rozwiązania można było zobaczyć jeszcze kilka razy w tym spotkaniu. Gdyby Henderson byłby zdrowy, prawdopodobnie pełnił by podobną rolę w tym spotkaniu. Ciekawe, czy byłby skuteczniejszy od swojego kolegi.
Pressing
Liverpool, który był gospodarzem tego spotkania miał przewagę w posiadaniu piłki (59%). Oddał również więcej strzałów (23, rywale strzelali 7 razy). Oczywistością jest również, że wymienił w tym spotkaniu więcej podań (475 do 277). Jednak te statystyki nie wskazują na fakt, że The Reds dobrze odbierali piłkę i świetnie działali w pressingu. W tym elemencie oba zespoły miały na swym koncie podobne osiągnięcia. Liverpool i Norwich, w całym spotkaniu, odzyskiwali piłkę na połowie rywali 13 razy.
Przyczyn takiego wyniku można upatrywać w ustawieniu wyjściowym drużyny Brendana Rodgersa. Środek pola zajmowali trzej zawodnicy – Leiva, Milner i Coutinho. Gdy zespół tracił piłkę, pierwsze zasieki stawiali Benteke wraz ze Sturridgem i Coutinho. James Milner i Lucas Leiva asekurowali przestrzeń za nimi. Jest to ustawienie mało skuteczne w odbiorze piłki na połowie przeciwnika. Tym bardziej, że sam Rodgers, gdy przychodził do klubu, tłumaczył niuanse pressingu dziennikarzom. Wtedy, jego zdaniem, aby być skutecznym w tym elemencie gry zespół musi posiadać jednego defensywnego pomocnika i dwóch, którzy grają wysokim pressingiem. W ostatnim spotkaniu mieliśmy do czynienia z odwrotną sytuacją. Biorąc pod uwagę, że Liverpool grał u siebie i grał z zespołem, który nie jest w czołówce ligi w statystykach posiadania piłki, wydaje się to być bardzo dziwna decyzja.
Wysoka gra obrony
O ile pressing był bardzo ważny w tym spotkaniu, praktycznie by go nie było, gdyby nie dobra gra stoperów. Możnaby rzec wreszcie. Dobra postawa Sakho pozwoliła na wysoką grę bocznych obrońców, którzy czuli się po prostu pewniej. Skrtel również mógł zagrać wyżej, dzięki dobrej asekuracji partnera ze środka pola.
Idealnie można to zauważyć już w momencie budowania akcji. Liverpool przejął piłkę i wreszcie ruszył do przodu. Nie chodziło tylko o wybicie piłki na połowę rywala, lecz o swobodne dysponowanie piłką.W te sytuacji akurat Sakho przerzuca piłkę na skrzydło, gdzie jest Clyne. Taka gra obrony pozwalała na więcej możliwości w ataku. Lecz nie chodziło tylko o konstuowanie akcji.
Zależało Brendanowi na zdominowaniu środka pola. Stoperzy bardzo w tym pomagali, dzięki czemu Norwich traciło piłkę od razu po wejściu na naszą połowę. Skrtel i Clyne od razu wychodzą do przodu i chcą odebrać piłkę, a z tyłu mają jeszcze jedneo zawodnika do asekuracji. Asekuracja to słowo klucz, bo w ostatnich spotkaniach po prostu jej zabrakło.
Analizę współtworzył @Nic_nowego
Komentarze (1)