Opinie prasy po kolejnym remisie
W niedzielę Liverpool podejmował Southampton w debiutanckim meczu Kloppa na Anfield w Premier League. The Reds zaliczyli w nim trzeci z rzędu remis. Poniżej opinie prasowe na temat spotkania.
Chris Bascombe z The Telegraph pisze, że mecz był tylko kolejnym dowodem na to, że Liverpool nie ma mocnego składu i potrzebuje gruntownej przebudowy.
Po kolejnym remisie, tym razem z Southampton, Klopp zdał sobie sprawę z tego, czego nikt nie chciał mówić głośno, bojąc się zepsuć optymistyczną atmosferę, jaką dało się odczuć w klubie po przyjściu niemieckiego szkoleniowca.
Chodzi mianowicie o fakt, że opinie przedstawione Kloppowi przed objęciem posady w Liverpoolu, twierdzące że będzie miał do dyspozycji drużynę z czołówki, były – lekko mówiąc – przesadzone.
Poza ciekawymi zwrotami i charyzmatycznymi wypowiedziami Niemca kryje się swoista mądrość. Trener powiedział ostatnio: „musimy być cierpliwi, ale pamiętajmy że inni nie będą na nas czekać”. Z każdą pomeczową analizą Klopp zaczyna coraz pewniej przypominać o tym, że przebudowa na Anfield nie powinna ograniczyć się tylko do stadionu.
Paul Joyce piszący dla Daily Express wierzy, że brak kreatywności w grze Liverpoolu może zespół drogo kosztować.
To był ósmy remis Liverpoolu w dziewięciu meczach. Istnieje ponadto wiele statystyk, które mogą rzucić światło na głębsze problemy, z którymi Klopp będzie się musiał zmierzyć w nadchodzących tygodniach.
W tym sezonie drużyna oddała ogółem 99 strzałów w Premier League (nie licząc strzałów zablokowanych). Mizerne osiągnięcia w zakresie strzelonych bramek (tylko 9) sprawiają, że łatwo uwierzyć, że zespół odziedziczony przez niemieckiego menedżera kompletnie się pogubił.
Po raz kolejny byliśmy świadkami nieskoordynowanych strzałów z dystansu, które nawet przez chwilę nie wyglądały na takie, które mogły w najmniejszym stopniu zagrozić bramkarzowi Southampton – Maartenowi Stekelenburgowi. Brak kreatywności jest kulą u nogi piłkarzy The Reds.
Dominic King piszący na co dzień dla Daily Mail twierdzi, że po trzecim z rzędu remisie pod wodzą trenera Jurgena Kloppa Liverpool pozostawił po sobie dobrze znane uczucie frustracji.
Ten zestaw remisów na pewno nie był planowany. Trzy mecze w erze Kloppa, a my wciąż czekamy na pierwsze zwycięstwo. A póki co kolejny pełen nadziei wieczór na Anfield zakończył się doskonale znanym poczuciem frustracji.
Wystarczyło, że Liverpool dobrze broniłby się przez 13 minut i zachował zimną krew w meczu z Southampton, który – jak twierdzi sam Ronald Koeman – nie wykazał się tą samą ofensywną werwą i energią, jaką popisywał się w minionych tygodniach. Graczom Liverpoolu wystarczyło dobrze wykonać te najprostsze meczowe obowiązki.
Ale! Z Liverpoolem zawsze musi być jakieś „ale”. The Reds bezsensownie doprowadzili do rzutu wolnego, przegrali dwie główki w obronie i zaraz potem sprawili, że trzy punkty zamieniły się w jeden. Sadio Mane z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki, niwecząc tym samym wszelkie optymistyczne odczucia kibiców.
David Maddock z Daily Mirror uważa, że słaba forma Philippe Coutinho to duży problem dla Kloppa.
Co się stało z Brazylijczykiem o magicznym zagraniu, który zachwycał całe Anfield w drugiej połowie zeszłego sezonu i szturmem dostał się do reprezentacji swojego kraju?
Niedawno został z niej z resztą na powrót usunięty przez selekcjonera kadry Brazylii. Nietrudno dostrzec dlaczego. Coutinho wydaje się nie mieć już tej wybuchowej mocy, dzięki której niewielu obrońców mogło się mu przeciwstawić jeszcze na początku obecnej kampanii.
Dla The Anfield Wrap, Neil Atkinson pisze, że The Reds do zwycięstw naprawdę niewiele brakuje.
Niewiele, naprawdę bardzo niewiele ostatnio dzieli nas od szczęścia. Wszyscy popełniamy błędy, ale wydaje się, że nasze błędy zawsze mają trochę jakby bardziej bolesne konsekwencje.
Ja już po cichu wariuję na myśl o tym, jak beznadziejne możliwości mamy w zakresie napastników od wyjazdowego meczu z West Hamem w 2014 roku. Wszyscy mają już pewnie szczerze dość tego, jak bezustannie narzekam na brak strzelonych goli (i poniekąd ich rozumiem), ale niezależnie od tego, jak chcesz grać w piłkę – jeżeli chcesz cokolwiek ugrać, to musisz mieć w drużynie świetnych piłkarzy!
Gdyby od początku meczu na szpicy grał zawodnik, którego wprowadzono dopiero w drugiej połowie, wszystko potoczyć by się mogło inaczej.
A może jednak nie.
Liverpool w końcu zawsze znajdzie sposób, żeby zepsuć wypracowaną przewagę.
Komentarze (2)
(Dzięki Brendan)