Niemoc U-18 w meczu z Wilkami
We wtorkowe popołudnie Liverpool przeżywał frustrujące chwile w meczu przeciwko Wilkom w Kirkby. Przeciwnicy obronili dwa rzuty karne, a spotkanie zakończyło się rezultatem 0:0.
Yan Dhanda w drugiej połowie dwukrotnie podchodził do jedenastki. Pierwszy raz, tuż po sześćdziesiątej minucie gry karnego sprokurował Ryan Leak, który natychmiast opuścił murawę, ujrzawszy czerwony kartonik.
Remis oznaczał, że zespół Neila Chritchleya przedłużył serię ośmiu meczów bez porażki. W szatni The Reds panowało jednak poczucie rozczarowania – przez cały mecz młodzi piłkarze z Liverpoolu dominowali, a pomimo tego nie udało się zdobyć zasłużonej wygranej.
Bobby Adekanye pierwszy raz wystąpił w klubowej koszulce w zremisowanym 1:1 meczu z Manchesterem City w ostatnią sobotę. Teraz dostał szansę rozegrania pierwszego pełnego meczu na lewym skrzydle w Barclays U18 Premier League.
Byłemu graczowi Barcelony nie potrzeba było wiele czasu, by odcisnąć swoje piętno na meczu. W pierwszej części spotkania posłał on wyjątkowo niecelny strzał w ogólnym kierunku bramki przeciwnika, po tym jak dostał piłkę po podaniu głową Toniego Gomesa.
Z początku to gospodarze więcej biegali, ale szybko wystraszył ich napastnik Wilków, Joe Delacoe, który urwał się obrońcom, a zatrzymał go dopiero Corey Whelan interweniujący tuż przed polem karnym.
Na szczęście obrońca nie był ostatnim piłkarzem na drodze napastnika do bramki, a faul miał miejsce przed polem karnym. Goście nie byli jednak w stanie wykorzystać szansy, jaką był rzut wolny.
The Reds stracili defensora Kane’a Lewisa w 20. minucie, ale Chritchley pokazał, że stawia na ofensywny futbol, bo w zamian za niego wprowadził ofensywnie usposobionego Dhandę.
Okazało się, że to świetna decyzja. Liverpool nie przerywał ataku i prób znalezienia luki w formacji defensywnej przeciwników. Toni Gomes bezustannie dawał się we znaki Wilkom.
Chwilę przed przerwą bramkarz gości obronił jego niespodziewany strzał, a już po rozpoczęciu drugiej części spotkania ponownie uratował swój zespół, wybijając uderzenie głową Gomesa z linii bramkowej. Dominacja Liverpoolu była coraz bardziej odczuwalna.
Wyglądało na to, że The Reds zdobędą w końcu bramkę, gdy strzał Adekanye został zablokowany na linii bramkowej ręką przez obrońcę Wolverhampton, Ryana Leaka. Cała sytuacja zakończyła się oczywiście czerwoną kartką i rzutem karnym.
Niestety strzał z jedenastki Dhandy został obroniony. Bramkarz rzucił się nisko, w prawą stronę. Pogłębiło to tylko frustrację The Reds.
Liverpool zaczął nacierać z jeszcze większą furią, ale Wilki jakimś cudem odpierały wszystkie ataki – szczególnie w ostatnich 10 minutach napór był praktycznie nieprzerwany.
The Reds mogli być pod koniec meczu praktycznie pewni zwycięstwa – na cztery minuty przed końcem Dhanda został faulowany w polu karnym.
Niestety, młody napastnik po raz kolejny nie wykorzystał wielkiej szansy. Golkiper drużyny przeciwnej znów okazał się lepszy, a goście uratowali remis.
Komentarze (0)