Daniel Sturridge pod lupą
Wreszcie, po długim wyczekiwaniu, Daniel Sturridge powrócił do treningów. Nieco ponad miesiąc temu doznał kontuzji na treningu, przy zderzeniu z klubowym kolegą.
Po debiucie Jurgena Kloppa jako menadżera The Reds, tj. meczu z Tottenhamem, sam Niemiec wypowiedział się na temat Sturridge'a.
- Znam Daniela niespełna tydzień. Przez 6 dni z rzędu był świetny na treningach. Po prostu błyszczał.
- Pokazywał się z bardzo dobrej strony, lecz później doznał kontuzji w skutek zderzenia z innym piłkarzem.
- W innym przypadku powiedziałbym mu, żeby zacisnął zęby i grał, lecz nie można po prostu liczyć na łut szczęścia i ryzykować.
Nie był to jednak koniec kłopotów The Reds związanych z urazami. Poważnej kontuzji doznał także Danny Ings. Christian Benteke także nie był dostępny na wyjazd na White Hart Lane. Jedynym zdrowym na tamten moment napastnikiem był Divok Origi.
We wrześniu, Sturridge wrócił na boisko. Zagrał 3 spotkania, 2 zaczynając w pierwszym składzie. Od tego czasu minęło sporo czasu, Sturridge'a zabrakło podczas 7 meczów.
Na pytania o powrót Daniela na boisko Niemiec odpowiadał tylko: "Wkrótce, lecz to pojęcie względne."
W tym momencie wiadomo, że Sturridge wznowił treningi z pełnym obciążeniem. Będzie pod stałym nadzorem. Pomoże to stwierdzić, czy Anglik będzie dostępny na kolejne ligowe spotkanie.
Nie podjęto jeszcze decyzji o tym, czy Sturridge zagra przeciwko Manchesterowi City. Rozwaga podpowiada, by dać piłkarzowi jak najwięcej czasu na dojście do pełni formy.
Klopp nie ma na sobie presji, jak wcześniej Brendan Rodgers. Nie musi podejmować ryzykownych decyzji.
Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma, czyż nie? Może to czas na zaprzestanie kalkulacjom.
Byłby to na pewno ruch wspomagający siłę ataku Liverpoolu. The Reds potrzebują bramek. Strzelili więcej niż jedną bramkę tylko w 2 meczach tego sezonu. W jednym z nich, 2 razy piłkę do siatki pakował właśnie Sturridge.
Przyjrzyjmy się liczbom. Sturridge wystąpił przez pełne 90 minut tylko 3 razy spośród 47 meczów zagranych przez klub z Merseyside.
Klopp może po prostu małymi kroczkami zacząć przywracanie Sturridge'a do składu. Zacząć choćby od 15 minut i z każdym kolejnym spotkaniem przedłużać czas gry Anglika.
Jednak tu rodzi się problem. Co jeśli przydarzy się kolejne nieszczęście? Kolejna rozłąka piętnastki The Reds z murawą byłaby nie lada rozczarowaniem.
Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Klopp nie może jednak pozwolić sobie na kolejny miesiąc przemyśleń. Trzeba podjąć decyzję.
Jeśli Anglik jest zdrowy, powinien grać. Nie powinien być nadmiernie obciążany, lecz powinien wrócić na boisko.
Napastnik jego pokroju może być kimś, wokół kogo układa się taktykę i buduje zespół. Jest szybki, posiada duże umiejętności dryblingu, a co najważniejsze, ma dobrze ułożoną stopę, a co za tym idzie, dobrze wykańcza akcje. Pomysł na ustawienie go obok Christiana Benteke wydaje się świetny.
Zanim jednak może to stać się faktem, Klopp musi w pełni zaufać Anglikowi. Nie można układać drużyny wokół kogoś, kto regularnie łapie kontuzje.
Jeśli będzie zdrowy, Liverpool uzyska wyraźny bonus do ofensywy. Jeśli nie, potencjał zostanie zatrzymany. Byłaby to wielka strata dla Kloppa, całego Liverpoolu oraz samego Daniela Sturridge'a.
Jedyne, co pozostaje niemieckiemu szkoleniowcowi, to pozytywne myślenie. Przy odrobinie szczęścia, Sturridge wróci na boisko i znów zacznie grać futbol w swoim stylu.
Komentarze (2)