Henderson musi walczyć z bólem
Jordan Henderson został poinformowany, że dla kontuzji, która zmusiła go do trzymiesięcznego rozbratu z piłką, nie ma żadnego medycznego rozwiązania. Kapitan Liverpoolu w najbliższej przyszłości musi nauczyć się radzić sobie z bólem.
Jürgen Klopp dopiero w ostatni weekend mógł skorzystać z usług angielskiego zawodnika. Był to pierwszy występ Hendersona od sierpnia, wtedy nabawił się kontuzji pięty lewej stopy. Jego rehabilitacja została zahamowana miesiąc później, kiedy pojawił się uraz śródstopia prawej stopy.
Sztab medyczny Liverpoolu zasięgał rady u specjalistów Baletu Królewskiego oraz australijskiej reprezentacji narodowej w krykiecie. Podobne urazy często występują u tancerzy i zawodników krykieta. O pomoc w poszukiwaniu rozwiązania problemu poproszono również lekarzy Boston Red Sox. Henderson odbył także podróż do New Jersey w celu odwiedzenia lekarzy neurologów.
Ostatecznie angielski reprezentant usłyszał, że nie istnieje medyczne rozwiązanie jego dolegliwości. Liverpool jest przekonany, że kontuzja pięty piłkarza spowodowana jest przeciążeniami skumulowanymi przez ostatnie lata. Henderson nie miał dłuższej przerwy na odpoczynek pomiędzy sezonami od ponad dekady. Lekarze Liverpoolu odrzucili teorię, że sposób biegania Hendersona ma wpływ na jego dolegliwości. Właśnie ten element piłkarskiego warsztatu Jordana w swojej książce poddał w wątpliwość Sir Alex Ferguson.
- To niesamowicie trudne nie tylko dla mnie, ale i dla całego sztabu - powiedział Henderson. - Potrafię powiedzieć ile czasu zajmie mi wyleczenie śródstopia, ale jeśli chodzi o moją piętę, nic nie można powiedzieć na pewno. Właściwie nie ma na to lekarstwa. To jest najgorsza wiadomość. Jest ciężko, ale opiekuję się mną grupa wspaniałych osób takich, jak Chris Morgan [główny fizjoterapeuta - przyp. red.]. Bywało, że byłem całkowicie przybity, bo nie potrafiliśmy znaleźć rozwiązania. Teraz mogę już jakoś funkcjonować, mogę trenować i grać w meczach. Mam nadzieję, że utrzymam tempo powrotu do zdrowia i już niedługo wrócę do najlepszej formy.
Wraz z poziomem odbudowy kondycji Hendersona, będzie się zwiększał jego czas na boisku. W tym momencie jego największą szansą jest sytuacja, w której rozcięgno podeszwowe, tkanka łącząca kość piętową z kośćmi stopy, pęknie. Jamie Carragher pod koniec swojej kariery cierpiał z powodu podobnego problemu, wtedy pęknięcie tkanki pomogło zażegnać ból.
- Miałem okazję zamienić kilka słów z Carragherem, a także z paroma ekspertami i lekarzami z całego świata. Nie ma żadnych wytycznych dla tego typu kontuzji. Wiele osób powtarza, żebym zażywał kortyzon i czekał na pęknięcie tkanki, co może przynieść mi tak wyczekiwaną ulgę, jednak to nic pewnego. Bywały sytuacje, w których ludzie po takim zdarzeniu byli przez kilka miesięcy poza grą, a innym wystarczyły dwa tygodnie na regenerację.
Henderson bardzo długo odczuwał "palący, kłujący, nieznośny" ból ilekroć postawił swoją lewą stopę. Mimo, że dyskomfort wyraźnie się zmniejszył, zawodnik wciąż jest świadomy swojej dolegliwości. Z tą świadomością wybiegał na boisko w spotkaniach ze Swansea na Anfield i Southampton w Pucharze Ligi.
- Trudno zapomnieć o tym problemie, kiedy to właśnie on jest powodem twojej boiskowej absencji. Kiedy wychodzę na murawę, koncentruję się tylko na tym, żeby dać z siebie wszystko dla drużyny, ale zdarzają się momenty, kiedy poczuję lekkie ukłucie i od razu myślę: "Czy to znów kontuzja?". Muszę tylko przestać o tym myśleć i skupić się na piłce. Jeśli dolegliwości wrócą, nic na to nie poradzę. Na boisku nie mam na to wpływu, wtedy najważniejsza jest piłka i dobro drużyny, konsekwencjami mogę się martwić po ostatnim gwizdku.
- Nie uważam, że moje problemy są powiązane z moim sposobem biegania. Mam nadzieję, że zdołam wrócić do pełnych obrotów. Jak na razie grałem po 25-30 minut. Moja stopa w żaden sposób mi nie dokuczała i wiem, że mogę ponownie osiągnąć najwyższą formę.
Kapitan Liverpoolu przyznaje, że czuł się trochę bezradny, kiedy Brendan Rodgers tracił swoją pracę, a schedę po nim obejmował Jürgen Klopp i od samego początku zaczął implementować swoje pomysły na treningach, na których nie było jeszcze Hendersona.
- Nasz nowy menedżer jest bardzo energetyczny. Na placu treningowym widać, że futbol jest jego pasją. I dokładnie tego od nas oczekuje w trakcie meczu, energii i pasji. Jak dotychczas to była jego najważniejsza lekcja. Jeśli przyjrzysz się naszym ostatnim występom, zauważysz, że charakteryzowały się one wyjątkowo wysoką intensywnością. Byliśmy nieustępliwy z piłką i bez niej.
- Przekazał nam swoją filozofię bardzo wyraźnie i każdy z nas wziął ją sobie do serca. W tym momencie to jego największe osiągnięcie.
Andy Hunter
Komentarze (12)
Jakieś pieprzone opętanie. Paramelwood activity.
Ja wiem ,że mamy XXI wiek i od grypy już się nie umiera, ale to nie znaczy że na wszystko od razu można znaleźć lekarstwo. Pomijając różne paskudne śmiertelne choroby, to wiele patomorfologicznych czy patofizjologicznych dolegliwości w dalszym ciągu jest nie do wyleczenia. Ba, często nie znana jest nawet epidemiologia choroby. Takie życie, wiem na własnym przykładzie. Trzymaj się Hedro, jestem z Tobą!
Grozi jeszcze większym bólem no i oczywiście wysypką ;)
Podejrzewam, że to kwestia genetyki i obciążenia.
Sturridge też specyficznie biega, stawia stopę bardziej na jej zewnętrznej części.
Boże co ja napisałem.. zapamiętać: nie pisać nic publicznie po 2 w nocy.