Media po porażce z Newcastle
Może i ma brodę, ale żaden z niego Pirlo – w taki sposób, miedzy innymi, pisze prasa o pewnym uczestniku przegranego przez The Reds, niedzielnego meczu z Newcastle. O kim mowa? Zapraszamy do lektury.
W The Telegraph Luke Edwards kwestionuje możliwość wprowadzenia stylu Kloppa w Anglii.
W swoim artykule pisze:
„Jeżeli Klopp chce zmienić Liverpool w drużynę będącą w stanie wygrać ligę, jest jeszcze wiele do zrobienia. Może to nawet wymagać pewnej zmiany podejścia ze strony nowego, charyzmatycznego menedżera.
Pierwszą kwestią jest to, czy jego wysokooktanowa, wyczerpująca gra pressingiem może wypalić, gdy gra się dwa mecze w ciągu kilku dni. Nie ma na świecie bardziej wymagającej i wycieńczającej fizycznie ligi niż Premier League. Mimo iż Klopp posadził Sturridge'a i Lallanę na ławce, a Can pauzował za kartki, The Reds wyglądali na steranych i znużonych grą.
Kolejna kwestia to to, czy piłkarze Liverpoolu mają mentalność zwycięzców, czy też potrafią się zmobilizować tylko na mecze ze znanymi przeciwnikami. Wielu z nich zapewne nietrudno było pomyśleć, że Newcastle to drużyna zbyt słaba, by sprawić im jakiekolwiek trudności – w końcu Sroki znajdują się obecnie na przedostatnim miejscu tabeli ligowej i nie mogą się pozbierać pod wodzą trenera Steve'a McClarena. Goście wyglądali na zbyt pewnych zarówno wygranej, jak i własnych możliwości.”
Nowy redaktor The Times, Henry Winter, nie zachwycił się grą większości piłkarzy Liverpoolu. Kilka ciepłych słów napisał jednak o Jurgenie Kloppie.
„Brakowało kreatywności i wykończenia. Joe Allen może sobie zapuszczać brodę i grać głęboko w środku pola, ale nie zrobi to z niego Andrei Pirlo. Christian Benteke i Roberto Firmino zostali zmienieni po godzinie, bo nie potrafili ani razu zagrozić bramce Roba Elliota i zdezorganizować obrońców drużyny przeciwnej. Jordon Ibe był w tym meczu najgroźniejszym ofensywnym graczem The Reds. Potem się zmęczył i stracił rezon. Daniel Strurridge, Adam Lallana i Divock Origi weszli na boisko, ale niewiele to zmieniło, chociaż Sturridge miał szansę strzelić, ale nie trafił w bramkę.
Największe wrażenie po meczu robił występ... Jurgena Kloppa. Szybko rozpracował angielskie podejście do futbolu i doskonale wie, jak sobie radzić ze zmiennością kibiców i mediów. Trener zapewnił, że pozostanie spokojny i będzie mocno stąpał po ziemi, nawet jeżeli opinie o nim będą się gwałtownie zmieniały.”
Simon Bird z The Mirror zauważa, że pressing graczy Newcastle okazał się o klasę lepszy niż „Gegenpressing” Kloppa.
„Różnica w optymizmie i entuzjazmie, jakie towarzyszyły obu drużynom, była przy pierwszym gwizdku kolosalna.
Pewien siebie, wyszczerzony w uśmiechu Liverpool Jurgena Kloppa kontra smutne, przybite i zagrożone relegacją Newcastle.
Można więc zrozumieć – nawet jeżeli nie oglądało się tego zbyt dobrze – że Sroki w pierwszej połowie grały bardzo defensywnie, próbując ograniczyć ataki gości.
Sympatyczny uśmiech Kloppa dość szybko zniknął z twarzy trenera, zastąpiony wyrazem frustracji. Niemiec musiał dokonać zmian w składzie, by jego zespół wrócił do gry. Newcastle pokonało jednak Liverpool w jego własną grę.”
Ciekawy artykuł w The Guardian napisał Andy Hunter, który skupia się na grze Christiana Benteke.
W swoim artykule pisze:
„Kupiony za 32,5 miliona funtów Belg zdążył już kilka razy popisać się imponującymi, bardzo dokładnymi zagraniami w polu karnym. Jurgen Klopp apelował o danie napastnikowi czasu na rozwój i przyzwyczajenie się do gry na Anfield przypominając, że Robert Lewandowski nie stałby się jednym z najlepszych strzelców na świecie, gdyby potraktowano go z niecierpliwością, jaka cechuje media i obserwatorów Premier League. To dosyć rozsądna prośba, ale Benteke do tej pory nie zdołał jeszcze ani razu udowodnić, że jego styl i sposób gry w jakikolwiek sposób odpowiadają temu, czego nowy menedżer Liverpoolu oczekuje od swoich podopiecznych."
Na koniec znowu zostawiamy Neila Atkinsona z The Anfield Wrap, który tym razem pisze, że The Reds byli po prostu nieobecni. Jedynym wyjątkiem był Joe Allen.
„Bardzo niewielu było piłkarzy Liverpoolu, którzy byli na meczu obecni zarówno ciałem, jak i duchem. Joe Allen był chyba jedynym graczem podstawowego składu, który nie zasługiwał na tę przegraną. Nie był jednak w stanie zachęcić do gry kolegów z drużyny, którzy męczyli się strasznie, co i rusz podejmując złe decyzje lub psując zagrania.
Żaden z nich nie próbował się wymigać od roboty. Żaden nie przestał próbować. Harówa to jednak nie wszystko. Musi jej również towarzyszyć jakość w grze.
Z drugiej strony można powiedzieć, że Newcastle United było na meczu obecne w stu procentach. Gospodarze byli agresywni i czujni. Dopadli Liverpool, wyczuli krew i wykorzystali swoją szansę.
Newcastle zagrało najprawdopodobniej najlepszy mecz w tym sezonie. Liverpool z kolei pokazał się z najgorszej możliwej strony.”
Komentarze (1)
Słabo to szło.
Trudno, było minęło.
Trzeba to poukładać.
Teraz zaczyna się maraton Grudniowo- Styczniowy.
Wiele się może zmienić.
Oby to był piękny okres.
Koncentracja, wola walki i gra z głową a będzie b.dobrze.