Lawro o mankamentach the Reds
Jeśli nigdy nie było dowodu jak dużym problemem Liverpoolu jest mentalność jak i umiejętności, ten ukazał się na Upton Park. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie drużyny, która zdeklasowała nas w tym sezonie.
Mogę jednak przytoczyć dużo okazji kiedy byliśmy bezsilni i wystraszeni. West Ham. Crystal Palace. West Bromwich Albion. Newcastle United. Watford. Teraz ponownie West Ham.
Jurgen Klopp był słusznie zdenerwowany na swój zespół, który zagrał jedynie na 90 procent. Zawodnicy nie są wystarczająco dobrzy, aby robić to czego się od nich wymaga.
W dniu kiedy nie gra się wystarczająco dobrze, należy się skutecznie bronić, ponieważ mamy piłkarzy którzy potrafią odnosić zwycięstwo, nawet jeśli nie są obecnie odpowiednio przystosowani do zadawania ciosów.
Zamiast tego, przeciwnicy wiedzą jak podejść do gry z Liverpoolem, żeby uzyskać korzystny rezultat. Nie możemy dawać ciała zbyt często.
Wiem, że ciężko wymęczyliśmy zwycięstwo z Sunderlandem w środku ostatniego tygodnia, było to zniżenie się do ich poziomu, który prezentował się bardziej beznadziejnie niż ktokolwiek inny.
Pokonanie Sunderlandu nie jest wyznacznikiem tego sezonu, ale przegrana z West Hamem u siebie i na wyjeździe już tak.
Te drużyny może nie mają takich umiejętności jak my, ale mimo to są silniejsze. Nic nie zostało zrobione podczas przerwy letniej w celu rozwiązania tego faktu, pomimo tego, iż był on oczywisty już w końcówce zeszłego sezonu.
W dalszej perspektywie Klopp odkryje ten fakt i bez wątpienie zacznie szukać graczy sprawnych fizycznie, inteligentnych i odpowiednio solidnych do zaszczepienia swojego stylu gry.
Nie pomaga fakt, iż zbyt długo trzymamy piłkę, co jest pewnym objawem braku pewności siebie.
Zagraliśmy świetnie przeciwko Man City na początku tego sezonu, ponieważ udało nam się mocno przycisnąć przeciwnika, graliśmy po ziemi szybkimi podaniami, nie przetrzymując piłki. To jest prosty futbol bez grania długich piłek.
Dużo jest słuszności w obarczaniu formy Christiana Benteke, jednak gdyby nie on, nie odnieślibyśmy zwycięstwa nad Leicester i Sunderlandem. Jest problemem, ale nie jedynym.
Tak samo winni są zawodnicy grający za nim, którzy sprawiają wrażenie jakby chcieli dograć perfekcyjne podanie podczas pierwszych pięciu minut meczu.
Nie można tak robić. Trzeba utrzymać się na pozycji i pracować nad swoją szybkością, a nie tylko chcieć zagrywać kluczowe podania przy każdej okazji. W przeciwnym razie piłka zawsze będzie wracała do rywali. To jest odpowiednie i mądre. Zawodnicy Liverpoolu muszą nauczyć się to wyczuwać.
Klopp daje radę, ale wymaga wzmocnień
Jedna z wielu zachwycających cech ukazywanych przez Jurgena Kloppa jest jego niechęć do robienia wielkiej rzeczy z rosnącej listy kontuzjowanych Liverpoolu.
Klopp po przybyciu do Liverpoolu powiedział, że chce współpracować tylko z piłkarzami dostępnymi dla niego, dotrzymał słowa, nawet jeśli nieznacznie się zawahał bezpośrednio po zwycięstwie nad Sunderlandem w środku minionego tygodnia gdzie wyznaczył do gry zawodników, z których był zmuszony wybierać.
Miał do tego prawo z powodu absencji Jamesa Milnera, Jordana Hendersona, Marina Skrtela i Daniela Sturridge'a.
Mając dostępnych tych piłkarzy mógłby stworzyć połowę swojego pierwszego składu, do którego ci zawodnicy wnieśliby wiele doświadczenia, nie tylko w grze i wygrywaniu trofeum – jako prowadzący klub.
Klopp zdaje sobie sprawę, jeśli już tego nie zrobił, że będzie grał dużo meczów w krajowych rozgrywkach, prawdopodobnie aż za dużo.
W momencie kiedy nie jest zmuszony do robienia transferów w zimowym okienku transferowym, nie pozostaje z dużym wyborem kadrowym.
Taka sytuacja mogłaby doprowadzić do zanurzenia się w rynek sieci scoutingu, pomimo tego iż nie będzie chciał tego zrobić, chyba że przybywający zawodnicy wzmocnią skład.
Mam nadzieję, że zadziała to jako kopniak w tyłek dla niektórych naszych, kreatywnych graczy.
Firmino, Lallana, czy Coutinho mają talent, ale nie jest dobrze gdy grają jeden zachwycający mecz na pięć. Oni muszą grywać takich meczy co najmniej 7 na 10.
Klopp uczy się cały czas i dowie się, że w idealnym świecie ta trójka nie będzie w wysokiej formie jednocześnie.
Byle pozostać w grze
Odwiedziny na Britannia Stadium w styczniowy wieczór w środku tygodnia rzadko brzmią zachęcająco.
Liverpool będzie musiał zacisnąć mocno zęby i wytrzymać, jeśli chce utrzymać przy życiu nadzieje na pierwsze trofeum w ciągu ostatnich czterech lat.
Porażka z West Hamem nie była oczywiście idealnym przygotowaniem, ale nie zapominajmy, że Stoke City doznało marnej porażki na własne życzenia przez załamanie w meczu z West Bromwich Albion.
Przy tak napiętym grafiku, mało prawdopodobne jest, aby któryś z kontuzjowanych graczy wrócił we wtorek do gry. Pozytywny jest fakt, że to dwumecz.
Do czasu powrotu na Anfield pozostały dwa tygodnie, Jurgen Klopp może mieć wówczas kilku graczy więcej do wyboru.
Konieczne jest więc utrzymanie się w pełnej gotowości. Nie możemy pozwolić Stoke odskoczyć jak stało się to ostatniego dnia minionego sezonu.
Pod wodzą Marka Hughesa, Stoke zmieniło swój styl gry oraz ma przyzwoite skrzydła, a także są trudnym rywalem do sforsowania.To nie jest jednak tak, że zagramy z City albo Arsenalem.
Powiedziałbym, że mają kilku dobrych zawodników – Arnautovic, Krkic, Shaqiri są niebezpiecznie w ofensywie. Oni nie są genialni bez piłki i to jest coś co Liverpool musi wykorzystać.
Jestem również pełen nadziei, ponieważ Klopp jest menedżerem, który wie jak ustawić swój zespół i odpowiednio nim manewrować.
Mark Lawrenson
Komentarze (0)