Zapowiedź meczu
Już jutro o 13.45 Norwich City podejmie Liverpool na Carrow Road. Zespół Jürgena Kloppa z pewnością chciałby nawiązać do wspaniałej historii najnowszej spotkań pomiędzy tymi zespołami, w której zwycięstwo z pięcioma bramkami dla the Reds w jednym meczu nie należy do rzeczy niezwykłych...
Wielka szkoda, że czasy strzeleckich festiwali w wykonaniu Liverpoolu wydają się odległą przeszłością. Zespołowi z Merseyside zdobywanie goli przychodzi z ogromnym trudem – w 22 ligowych meczach zdobył ich zaledwie 25 (przerażające 1,13 „statystycznej” bramki na mecz). Wróćmy teraz do czasów, gdy w czerwonej koszulce z liverbirdem na piersi biegał Luis Suárez - czy taki obrót spraw byłby możliwy z Urugwajczykiem w składzie? Myślę, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest poniższy filmik:
Zespół, który buduje Klopp wiele razy pokazał, że jest w stanie wydobyć z futbolu radość podobną do tej, która była udziałem kilkanaście miesięcy temu. Agresywny pressing, nienasycony głód piłki i zabójcze ataki na bramkę rywala, wszystko to mogliśmy już zaobserwować w tym sezonie, niestety problem leży w proporcjach - dzieje się to zdecydowanie za rzadko. Liverpool przeplata dobre mecze słabymi, nie mogąc złapać odpowiedniego rytmu. Co prawda ostatnia porażka z United po spotkaniu pełnym walki ani remis 3:3 wyszarpany w końcówce nie przyniosły The Reds wstydu, jednak nie można tego niestety powiedzieć o upokarzających przegranych z West Hamem i Watford,, czy pełnym niemocy remisie z West Bromwich Albion. Niekonsekwencja zespołu z Merseyside sprawiła, że Top4, które jeszcze niedawno wydawało się w jego zasięgu teraz jest oddalone aż o osiem punktów. Widmo gry w Lidze Mistrzów znów zaczyna znikać za horyzontem.
Tymczasem Norwich przeżywa katastrofalny początek roku. Kanarki przegrały trzy ostatnie mecze w każdym z nich tracąc po trzy bramki. Porażka w FA Cup z Manchesterem City nie była dla nikogo zaskoczeniem, jednak ligowe spotkania ze Stoke i Bournemouth już mogły dziwić, zwłaszcza po dobrym meczu z Southampton na Carrow Road wygranym 1:0. Drużyna Neila Alexa znajduje się obecnie dwa punkty nad strefą spadkową i w przypadku przegranej z Liverpoolem istnieje spore prawdopodobieństwo osunięcia się w przepaść bitwy o relegację.
Przewiduje się, że w składzie gospodarzy może zadebiutować niedawno pozyskany z Evertonu Steven Naismith. Przed szansą na pierwszy występ stoją także Ivo Pinto, prawy obrońca pozyskany z Dynama Zagrzeb, oraz Timm Klose, środkowy obrońca, grający przedtem w Wolfsburgu. Za żółte kartki będzie pauzować pomocnik Gary O’Neil.
Liverpool będzie musiał sobie poradzić bez szóstki kontuzjowanych graczy: Dejana Lovrena, Martina Škrtela, Philippe Coutinho, Divocka Origiego, Daniela Sturridge’a i Danny’ego Ingsa. Pod znakiem zapytania stoi występ Adama Lallany, który zmaga się z urazem mięśnia.
Czy podopieczni Jürgena Kloppa mają w sobie tyle talentu i woli walki, by przypomnieć kibicom czasy radosnego futbolu naznaczonego imponującymi akcjami i workiem bramek? W ostatnich sześciu spotkaniach z Norwich w Premier League The Reds strzelili aż 22 gole, miejmy nadzieję, że jutrzejszy mecz będzie ich godną kontynuacją.
Komentarze (0)