Milner z głęboką wiarą w zespół
James Milner wierzy, że zwycięstwo Liverpoolu w ostatnim meczu z Norwich będzie motorem napędowym na resztę sezonu. Wicekapitan twierdzi, że mrożący krew w żyłach występ na Carrow Road był odzwierciedleniem formy the Reds podczas całych rozgrywek. Uważa także, że euforia wywołana bramką Lallany w 95. minucie doda energii drużynie Jürgena Kloppa podczas rewanżowego spotkania ze Stoke City.
– To powinno poruszyć wszystko, sami widzicie jak sezon dla nas wygląda. Nikt nie myśli, że spełniamy oczekiwania oraz gramy spójnie i konsekwentnie. Nasza obecna pozycja nie jest satysfakcjonująca, ale nie dzieli nas dużo od czołowej czwórki. Jeżeli uda nam się wygrać kilka razy z rzędu, będziemy blisko, a do tego wciąż jesteśmy we wszystkich pucharach. Jeżeli zrobimy swoje we wtorek, możemy dostać się do finału na Wembley. Jeżeli uda nam się zbudować na tym sukces, będzie to dla nas szczęśliwy sezon – powiedział James Milner.
Liverpool zdołał utrzymać skromne prowadzenie 1:0 w pierwszym meczu półfinału Capital One Cup na Britannia Stadium, lecz wice kapitan the Reds nie dopuszcza do siebie myśli, że zawodnicy wykonali wykonali już swoje zadanie.
– To tylko wynik do przerwy. Przed nami spore wyzwanie i musimy dokończyć swoją robotę. Gdy spojrzymy na ostatnie wyniki Stoke, nasze zwycięstwo wydaje się być prawdopodobne, co daje nam dodatkowy oddech przed rewanżem – dodał Milner.
Anglik był przekonany, że swoim trafieniem na 4:3 w ostatnim spotkaniu zdobędzie komplet punktów dla drużyny. Jednak Sebastien Bassong wyrównał wynik swoim uderzeniem z 20 metrów w doliczonym czasie gry. Rezultat meczu ustanowił Adam Lallana, trafiając do siatki jako ostatni.
– Brałem udział już w setkach pojedynków, ale niewiele z nich było porównywalne do ostatniego spotkania z Norwich. To był piękny spektakl dla neutralnych kibiców. Mecz przepełniony był bramkami, błędami, a także dobrą grą. Podsumowałem nasze dotychczasowe dokonania sezonowe.
– Pokazaliśmy, że potrafimy sprawić przeciwnikom wiele trudności, ale także tracimy dużo niepotrzebnych bramek. Wielu z nas musi jeszcze ciężko pracować, ale i tak pokazaliśmy charakter, gdy z wyniku 3:1 udało nam się wyjść na prowadzenie i wygrać spotkanie. To wiele mówi o atmosferze w drużynie. Przy wyniku 4:4, wiele zespołów powiedziałoby „no i jesteśmy w punkcie wyjścia”, natomiast my się nie załamaliśmy i strzeliliśmy bramkę dającą zwycięstwo – przyznał Anglik.
Jürgen Klopp celebrował bramkę razem ze swoim zespołem, a po spotkaniu zawodnicy zebrali się aby podrzucać wspólnie swoimi koszulkami.
– Widziałem go w tym mętliku, ale nie zdawałem sobie sprawy, że jego okulary są połamane. Sceny końcowe spotkania najlepiej obrazują, co znaczą dla nas te trzy punkty. Gdy takie sytuacje się zdarzają, trzeba się nimi cieszyć. Fani zachowali się świetnie wobec nas. Na pewno ciężkim było dla nich, dostać się na stadion, a potem dopingować nas podczas wyniku 3:1.
– Trener powiedział na początku naszej pracy, że musimy sprawić, aby kibice uwierzyli w zmiany na lepsze oraz aby z nami zostali i dopingowali nas dalej. Miejmy nadzieję, że zmotywują swoich zawodników jeszcze do wielu takich meczów. Jesteśmy świadomi jak ważny jest to wynik. Daje on nam dodatkową motywację przed wtorkowym spotkaniem – podsumował James Milner.
Komentarze (0)