Wywiad z Flanaganem
Podczas świętowania zwycięskiej dla Liverpoolu serii rzutów karnych w półfinałowym meczu Capital One Cup ze Stoke wszystkie kamery na stadionie skierowane były w stronę Jürgena Kloppa, który podbiegł do Jona Flanagana i pogratulował wspaniałego powrotu do gry po fatalnej kontuzji, która wykluczyła go z piłkarskiego życia na bardzo długo.
Zachowanie menadżera Liverpoolu pokazało, jaki etos panuje w drużynie i jak oczekiwany przez wszystkich był powrót Flanagana do gry.
- To co zobaczyłem było wspaniałe - powiedział Flanagan. - Menadżer o takiej renomie jak Jürgen Klopp rozumie przez co przeszedłem i drogę jaką przebyłem. Tak miły gest tylko wzmocnił mnie i utwierdził w przekonaniu, że wykonałem dobrą pracę.
Flanagan ma nadzieję, że jego "problemy" się skończyły. Mordęga jaką była codzienna dziewięciogodzinna wizyta w sali rehabilitacyjnej już za nim. Anglik nie czuje już dyskomfortu w kolanie i jedyną myślą jaka go napędza jest chęć ponownego regularnego występowania w Liverpoolu - w klubie w którym dorastał i marzył grać od najmłodszych lat.
Anglik pauzował 20 miesięcy - dokładnie 626 dni. Tyle dni minęło od ostatniego meczu sezonu 2013-14 - dnia w którym marzenia Liverpoolu o tytule zostały pogrzebane, a wtorkowym meczem ze Stoke. Przez kontuzję Nathaniela Clyne'a pojawiła się szansa dla Flanagana, którą Anglik wykorzystał najlepiej jak tylko mógł.
Wychowanek Liverpoolu spędził na placu gry 105 minut. Fizjoterapeuta przed meczem zalecił, aby grał przez najwyżej godzinę i został zmieniony. Flanagan zadeklarował, że chce grać jak najdłużej, a Klopp uszanował decyzję swojego podopiecznego.
Gra o miejsce w finale na Wembley była warta świeczki, a chwila gdy wiadome było, że właśnie w tym meczu młody Anglik będzie mógł wznowić zawieszoną w próżni niemal dwa lata temu karierę była dla niego nagrodą.
- To był dla mnie potwornie trudny okres, ale teraz wiedząc, że wracam do gry czuję się wspaniale - kontynuował Flanagan.
- Na początku dostałem informacje, że jest to uraz chrząstki, ale wszystko się przeciągało. Powiedziano mi, że nie będę pauzował tak długo jak to miało miejsce. Miałem pecha, bo wymagana była druga operacja i na szczęście zdecydowałem się jej poddać.
- Podczas tak długiej przerwy w głowie zawodnika tworzą się przeróżne wizje i myśli. Nigdy jednak nie pomyślałem, że już nie wrócę do gry. Zawsze uważałem, że ten moment nastąpi - prędzej czy później. Ciągle starałem się myśleć pozytywnie.
- Cała sytuacja była trudna psychicznie, ale uważam, że mam mocny charakter. Oczywiście zdarzały się gorsze momenty, ale zawsze koniec końców wracałem do pozytywnego myślenia. Nie można ciągle rozpamiętywać. Pozytywne nastawienie w takich momentach jest kluczem do sukcesu.
- O ósmej robiłem poranne, specjalne cardio na siłowni z chłopakami. Później delikatna rehabilitacja i ciągła praca na siłowni. Do 17-18 byłem na sali każdego dnia. To były bardzo długie i ciężkie dni, koledzy przychodzili na sale i po trzech godzinach ją opuszczali, a ja musiałem zostawać do późna, aby wrócić do gry.
- Dziękuję szczególnie Mattowi Konopinskiemu, który mi towarzyszył każdego dnia. Oprócz niego dwóch chłopaków - Jordan Milsom i Dave Rydings. Zawsze miałem w nich wsparcie. Oni też nie mieli ze mną łatwo.
Inną osobą jaką Flanagan wyróżnia w drodze do zdrowia jest jego ojciec - John, który niegdyś marzył o karierze zawodnika Liverpoolu. Mając ojca w swoim narożniku nie było mowy, aby któryś z nich odpuścił i rzucił ręcznik na matę.
- Mój tata ciągle wspomina o swoich planach. Miał swoją szansę, a ja uczę się na jego błędach. Dzięki niemu wiem co mam robić - powiedział Flanagan Junior, który ma nadzieję na występ w meczu z West Hamem w FA Cup. Anglik może zostać oszczędzony na wizytę w Leicester w środku następnego tygodnia.
- Tata był w podobnej sytuacji. Ciągle mi powtarza, że jestem ogromnym szczęściarzem. Szczerze mówiąc ciągle mnie napędza do działania i ma duży wpływ na przebieg mojej kariery.
- W chwilach, gdy nie wszystko szło po mojej myśli był przy mnie, aby wygłosić przemowę i dać odpowiednie wskazówki.
Flanagan nie składa wielkich obietnic, oprócz tego, że wrócił jako silniejszy i lepszy zawodnik. Mówi, że to doświadczenie nie zmieniło go. - Ciągle jestem takim samym człowiekiem - powiedział.
Fani jednak chwalą sobie powrót "twardego jak skała" obrońcy, który w meczu z Manchesterem United potrafił powalić Wayne'a Rooneya, Robina van Persiego i Juana Matę podczas pierwszych dziesięciu minut spotkania.
Flanagan jest postrzegany jako zawodnik, który w krwi ma grę do przodu i mimo młodego wieku potrafi brać na siebie odpowiedzialność za grę całej drużyny.
Anglik dorastał niemal w cieniu Anfield. Słyszał radość kibiców, wrzask tłumu leżąc w swoim pokoju jako dziecko, oczywiście w chwilach, gdy razem z fanatykami Liverpoolu nie był na trybunie the Kop.
Gdy wszedł na boisko w meczu z Exeter w zeszłym tygodniu został wspaniale powitany przez kibiców. Wszyscy obserwatorzy mówili, że dostali w tym momencie gęsiej skórki.
- Nie oczekiwałem takiej reakcji trybun. Wiedza, że kibice stoją za mną murem jest wspaniała. Oczywiście do serca napłynęło wtedy mnóstwo emocji. To było wspaniałe uczucie.
- Jestem jednym z nich. Między mną a kibicami istnieje więź. W związku z tym pojawia się większa presja, ale presję w takiej postaci z przyjemnością akceptuję.
Flanagan nie zyskał szacunku tylko ze względu na scouserski akcent. To jego talent skierował na niego wzrok kibiców i dzięki niemu mógł scementować tę szczególną relację.
Latem wygasa jego kontrakt. Od dawna spekuluje się, że Liverpool powinien przedłużyć umowę z Flanaganem i usunąć istniejące niepewności w tej sprawie.
Flanagan ma 23 lata i zamierza nadrobić stracony czas.
- Chcę grać tak dużo jak to tylko możliwe. Wrócić do składu na dobre i nie ukrywam, że wygrać kilka trofeów - powiedział Anglik.
- Byłem rozczarowany tym, że straciłem dopiero co wywalczone miejsce w składzie reprezentacji i że musiałem odpuścić na tak długo. Na szczęście mam nadzieję, że problemy są już za mną. Chcę wrócić na poziom jaki prezentowałem przed feralną kontuzją.
- Obawa w związku z długo trwającymi kontuzjami polega na tym, że nie wiesz czy wrócisz do odpowiedniej formy i czy dostaniesz drugą szansę. Ludzie w klubie widzieli jak ciężko pracowałem, aby ponownie zagrać i jaki był we mnie głód gry. Myślę, że chcę grać bardziej niż ktokolwiek inny.
- Zdaję sobie sprawę z konkurencji jaka jest w drużynie. Mamy wielu obrońców, ale liczę, że zaimponuję tak, aby dostać miejsce w wyjściowym składzie...
Po krótkiej przerwie Flanagan dodał: - ... na lewej albo na prawej stronie obrony.
Jego konkurenci do gry dostali ostrzeżenie.
Paul Joyce
Komentarze (2)