Wywiad z Carragherem
Legenda Liverpoolu, Jamie Carragher, udzielił wywiadu, w którym poruszył kilka ciekawych kwestii odnośnie klubu, któremu poświęcił całą karierę, np.: które transfery wg niego były najsłabsze oraz co działo się w przerwie meczu w Stambule.
- Czy kiedykolwiek rozważałeś karierę menadżerską i czy byłeś bliski przyjęcia roli trenera?
- Myślę o tym każdego tygodnia. Nie jest tak, że jestem zdesperowany, aby to robić. Po prostu intryguje mnie jakby to wyglądało i czy otrzymam szansę w przyszłości. Czy jest taki zawód, który powstrzymałby mnie od pracy, którą lubię, czyli pisania dla Daily Mail i występowania w Sky Sports? Jeśli tak, to przez tą pracę musiałbym zmienić swój styl życia.
- Nigdy nie proponowano mi zajęcia się trenowaniem. Ludzie myślą, że mogłoby tak być w Liverpoolu. Pierwszy raz gdy rozmawiałem z Brendanem Rodgersem, a było to zaraz po ogłoszeniu go menadżerem Liverpoolu, był latem, piłkarze byli na wakacjach. On zadzwonił do mnie i powiedział, że chce mnie w swoim sztabie. Pomyślałem, że na tym etapie kariery nie grałem co tydzień u Kenny’ego Dalglisha zanim został zwolniony, więc pomyślałem, że pogram jeszcze trochę i może poduczę się w trenowaniu. Później spotkaliśmy się w Liverpoolu zanim rozpoczęliśmy przygotowania przedsezonowe i on zmienił zdanie sprowadzając Mike’a Marsha z akademii. Możliwe, że gdybym otrzymał tą pracę, to nadal byłbym w klubie lub został zwolniony z Brendanem. Wtedy byłem najbliżej trenowania.
- Kiedy poznałeś Jürgena Kloppa, myślałeś, że jeśli zaoferuje ci pracę, to nie będziesz mógł mu odmówić?
- Zastanawiałem się czemu zajmuje mu to tyle czasu! W swoim obecnym zawodzie korzystam z szansy rozmawiania z menadżerami i piłkarzami, aby budować relacje. Dobrze być w kontakcie z Jürgenem Kloppem, mogę z nim rozmawiać w Daily Mail lub Sky Sports. Myślę, że Liverpool ma świetnego menadżera. Jeśli spytałbyś kogoś, czy wolałby Kloppa czy Antonio Conte, który prawdopodobnie obejmie Chelsea, to większość wskaże na Niemca. Pochwały dla klubu za sprowadzenie menadżera tej klasy do Liverpoolu. Myślę, że w dużej mierze pokaże na co go stać w najbliższych meczach Ligi Europy.
- Najlepszy menadżer u którego grałeś w Liverpoolu?
- Gérard Houllier i Rafa Benítez. Nigdy nie miałem z nimi problemu. Nie potrafię wytłumaczyć, którego wolałem. 12 lat mojej kariery współpracowałem z tą dwójką. Houllier zrobił ze mnie podstawowego gracza Liverpoolu, a Benítez wzniósł mnie na poziom lidera drużyny. Houllier był bardziej menadżerem niż trenerem, Rafa był trenerem. Interesował się tylko piłką nożną.
- Który transfer uważasz za najgorszy podczas czasu spędzonego w klubie?
- Było kilka. El Hadji Diouf na pewno powinien zostać wymieniony. Podobnie Alberto Aquilani. Wydaliśmy na niego dużą kwotę. Gdy podpisywał umowę był kontuzjowany, odchodził kontuzjowany, ogólnie nie pamiętam, kiedy nie był kontuzjowany. Nie wierzę, że sprowadziliśmy Mario Balotellego! Wszyscy powtarzają o jego wybrykach pozaboiskowych, ale nie przejmowałbym się, jeśli robiłby je na boisku. Ludzie mówią mi, że on ma talent, ale nie przypominam sobie, kiedy dobrze zagrał. Modlę się o to, żeby jakaś drużyna z Chinese Super League zdecydowała się go kupić po tym jak wróci z wypożyczenia. Nie sądzę, aby jakakolwiek ekipa z Premier League chciała go sprowadzić. On jest w moim rankingu na pierwszym miejscu przed Aquilanim i Dioufem.
- Kto był najlepszym piłkarzem z którym grałeś oprócz Stevena Gerrarda i Luisa Suáreza?
- Pierwszym, który przychodzi mi na myśl jest Xabi Alonso. Byłem zdruzgotany, gdy odszedł do Realu Madryt, nadal jest kluczowym graczem Pepa Guardioli w Bayernie. Wydaje mi się, że czasami zapominamy jak dobry był Michael Owen w wieku 18 lat ze względu na to co się później stało – jego kontuzje i podpisanie umowy z Manchesterem United. Rozumiem to i mu o tym powiedziałem. Czasami gdy zaczynasz tak dobrze, możesz iść tylko w jednym kierunku. Zrobił tak wiele w młodym wieku, podobnie do Robbiego Fowlera, że swój najlepszy czas zanotował mając 20-21 lat. Do najlepszych możesz też dopisać Fowlera.
- Z którą legendą Liverpoolu chciałbyś grać?
- Graeme Souness. Nie widziałem tej wielkiej drużyny powstającej na początku lat 80., gdyż było to przed moim czasem. Wszyscy szaleją na punkcie Kenny’ego Dalglisha i mają rację. Widziałem nagrania wideo i różne klipy, ale mój tata posiadający wielką wiedzę o futbolu zawsze powtarza, że Souness był najwspanialszym piłkarzem jakiego widział. Nie powiedziałem mu jeszcze tego podczas pracy w Sky.
- Jak wygląda praca z Sounessem?
- On jest świetny. Podczas ważnych wydarzeń wyróżnia się prezencją ze względu na swoją posturę i głos. Obserwuję różnych ekspertów, ponieważ chcę się rozwijać. Patrzę na Sounessa i nie mogę nic od niego wziąć, ponieważ on jest jedyny w swoim rodzaju.
- Ile byłby on warty jako piłkarz na dzisiejszym rynku transferowym?
- Około 50-60 milionów funtów. Jeśli spytasz fanów o to kto był najlepszym piłkarzem Liverpoolu, to zawsze odpowiedzą, że Dalglish. Jeśli spytasz o to piłkarzy z tego wielkiego składu, odpowiedzą, że Souness. Myślę, że to dużo mówi. Roy Keane był świetnym pomocnikiem pomimo tego, że grał dla Manchesteru United, ale myślę, że Souness był nieco lepszy w tej roli.
- Gdzie spotkałeś się z najlepszą atmosferą podczas meczu?
- W Grecji i Turcji. Fani Olympiakosu i Galatasaray. Mógłbyś pójść na mecz dwie godziny przed rozpoczęciem, a trybuny już byłyby pełne. Nasz mecz z Chelsea w 2005 roku na Anfield był świetną nocą na naszym stadionie i myślę, że nic tego nie przebiło.
- Jak doszło do aresztowania Didiego Hamanna w Japonii?
- To były klubowe mistrzostwa świata w Japonii, zostaliśmy pokonani w finale. Potrzebowaliśmy drinka, nikt nie mógł spać, więc poszliśmy na miasto i spotkaliśmy paru fanów. Chcieliśmy złapać taksówkę powrotną, ale kilku Hiszpanów, którzy nie wypili tyle co my, wskoczyli do jedynej, która się pojawiła. Didi wskoczył więc na maskę i dach samochodu. Wtedy pojawiło się 25 japońskich policjantów, którzy ścigali nas po ulicach Tokio. Nie jesteśmy najszybszymi piłkarzami, jakich znasz, ale mogliśmy im uciec bo byli bardzo mali. Didi był jednak dużo wolniejszy ode mnie i zamknęli go, a następnego dnia wypuścili. To była szczęśliwa ucieczka. Wtedy nie było żadnego MailOnline!
- Łatwo grać dla Liverpoolu będąc fanem Evertonu?
- Chodziłem na mecze Evertonu i nie zapomniałem o nich, gdyż grałem dla Liverpoolu. The Reds zgłosili się po mnie jako pierwsi, miałem wtedy dziewięć lat. Spędziłem tam dwa lub trzy lata i przeniosłem się do Evertonu, ponieważ byłem ich fanem. Pozwoliłem decydować sercu, zamiast rozumowi, ale po sześciu tygodniach wiedziałem, że to był błąd. Jednak w tamtych czasach musiałeś zostać przynajmniej na rok. Wróciłem więc do Liverpoolu po roku. Nadal byłem fanem Evertonu, gdy grałem w rezerwach Liverpoolu. Zmieniło się to dopiero, gdy dołączyłem do pierwszej drużyny.
- Co się stanie z młodymi angielskimi graczami, którzy awansują do pierwszej drużyny?
- Spójrzmy na Marcusa Rashforda z Manchesteru United, który gra ze względu na urazy innych. Jak możesz przejść przez życie bez wykorzystywania nadarzających się okazji? Nie wiem, czy dzisiaj by mi się udało. Michael Owen i Steven Gerrard byli światowymi gwiazdami. O tym, że Owen będzie w pierwszej drużynie Liverpoolu, wiedziano, gdy miał 14 lat. Tak samo było z Gerrardem i Robbiem Fowlerem. Dla graczy takich jak ja, Gary Neville i Nicky Butt, graczy, którzy muszą budować i zdobywać doświadczenie, trudno byłoby dostać szansę i stać się znanym. Prawdopodobnie jako młody gracz możesz maksymalnie zagrać w czterech, pięciu meczach. Musisz to wykorzystać.
- Co sądzisz o rzucie karnym Christiana Benteke z weekendowego meczu?
- Damien Delaney [obrońca Crystal Palace] powiedział po meczu, iż nie dotknął Benteke, ale to zrobił. Na jego miejscu raczej winiłbym siebie niż napastnika. Jeśli wykonuję głupi wślizg i ktoś wykorzystuje moje nogi, to jest to rzut karny. Byłem wtedy w studiu i z miejsca krzyknąłem, że to jest karny. Wślizg był za nim i Delaney jachał na swoich kolanach. Jeśli Benteke chciałby nurkować, zrobiłby to od razu. Nie uważam, aby na ten temat powinna w ogóle być dyskusja. To była w 100% jedenastka.
- Jak ciężko było skrytykować Stevena Gerrarda, gdy otrzymał czerwoną kartkę w meczu z Manchesterem United?
- Gdy ja występowałem w Liverpoolu, chciałem grać jak najlepiej dla klubu bez względu na przeciwnika. Kiedy jestem w telewizji, chcę dobrze grać, a więc gdy Gerrard zawiódł, a ja bym tego nie powiedział, to nie zagrałbym dobrze. Praca w telewizji dla Sky jest jak gra dla Liverpoolu, więc muszę się skoncentrować na tym jak się prezentuję. Jeśli nie przesadzasz, to piłkarze akceptują to i wiedzą, że źle zrobili. Po prostu musisz być pewny, że nie opowiadasz zmyślonych rzeczy.
- Jak mocno imprezowałeś po wygraniu Ligi Mistrzów?
- Ludzie myślą, że wtedy rozpętuje się istne piekło, ale cieszysz się na boisku na tyle ile masz na to siły fizycznej i psychicznej. Po prostu siadasz w szatni i patrzysz na innych, szczególnie po takim meczu. Mocniej jest gdy wrócisz do domu. Poszliśmy się napić, ale nie mogłem się wtedy doczekać powrotu do łóżka, gdyż byłem tak wyczerpany. Zapamiętam noc po powrocie do domu, ponieważ wszyscy poszliśmy do lokalnego baru w Liverpoolu i nie wychodziliśmy do 5 nad ranem.
- Odrobienie strat w drugiej połowie – jakie to było uczucie i co się stało?
- To jest największy mecz w twoim życiu, więc nawet nie myślisz o tym, żeby nie dać z siebie wszystkiego. Właśnie dostajesz baty od najlepszego zespołu w Europie. My nie byliśmy nawet blisko miana najlepszych w Europie, skończyliśmy na piątym miejscu w Premier League, ale udało nam się dotrzeć do finału. Cały świat patrzy, a my przez 45 minut robiliśmy z siebie pośmiewisko.
- Rafa Benítez nie jest menadżerem, który podniesie cię na duchu swoimi słowami, przemową. Dokonuje zmian taktycznych. Wtedy podjął już decyzję o wpuszczeniu Vladimíra Šmicera za Harry’ego Kewella. Rafa nie porozumiewał się tak dobrze po angielsku jak teraz, więc gdy ściągał gracza w przerwie mówił mu tylko „Prysznic”. Powiedział do Dimiego Traore „Prysznic”, więc się rozebrał i poszedł się wykąpać. Kolejną rzeczą, którą pamiętam był fizjoterapeuta mówiący, że Steve Finnan nie może kontynuować gry, a on przychodzi i zaczyna się kłócić, bo chce zostać na murawie. Finnan i fizjoterapeuta się awanturują, a Benítez krzyczy „Traore wracaj z prysznica”. Finnan na te słowa wybucha, ale Benítez myśli sobie, że jeśli zdejmie Traore, a 15 minut później będzie musiał wprowadzić kogoś za Finnana, to będzie już po jego trzech zmianach.
- Ilu menadżerów przyjęłoby z tak chłodnym umysłem rezultat 3:0 do przerwy? On zmienił system, przeszliśmy do gry trójką obrońców, Hamann wszedł, aby zająć się Kaką, a Gerrard przeszedł wyżej. Te zmiany miały ogromne znaczenie w triumfie w Lidze Mistrzów.
- Żałujesz czegoś w swojej karierze?
- Chciałbym, aby moja kariera w reprezentacji Anglii lepiej się potoczyła. Nigdy nie pokazałem ludziom, że jestem czołowym angielskim obrońcą. Udowodniłem, że mogę grać na tym poziomie dzięki europejskim meczom dla Liverpoolu, ale nigdy nie ustawiłem się w reprezentacji. Miałem wspaniałą konkurencję w osobach Johna Terry’ego i Rio Ferdinanda, których uważam za lepszych środkowych obrońców ode mnie. Myślę, że tworzyli świetny duet. Problem pojawił się, gdy Ledley King i Jonathan Woodgate, którzy także byli czołowymi defensorami, zaczynali spotkania zamiast mnie, pomimo iż grałem wtedy w finale Ligi Mistrzów dla Liverpoolu i nie mogłem się lepiej zaprezentować. Czułem, że jeśli nie mogę grać dla Anglii będąc u szczytu kariery, to nigdy nie dostanę szansy i nie przedłużę kariery w Liverpoolu.
Komentarze (5)
Firmino mnie w domu odwiedzil i jakims cudem po polsku mowil a suarez po mojej okolicy na kombajnie jezdzil xd