Can o swej dojrzałości
To właśnie dla takich nocy, jak ta w środę w Bazylei, Emre Can dołączył do Liverpoolu dwa sezony temu. Pomimo, iż niemiecki pomocnik ma dopiero 22 lata, posmakował już wielkich europejskich finałów. W tak młodym wieku doświadczył więcej, niż sporo piłkarzy w przeciągu całej kariery.
W domu jego rodziców, we Frankfurcie znajdują się dwa medale Ligi Mistrzów – jeden za zdobycie drugiego miejsca, a kolejny za zwycięstwo, które otrzymał za obecność w składzie Bayernu w 2012 i 2013 roku, lecz nigdy nie miał okazji pojawić się na placu gry. Jako nastolatek był dwukrotnie w gronie drużyny z Monachium w finale Ligi Mistrzów, więc doświadczenie, które zdobył jest bardzo wartościowe, ale nie ma ono porównania z tym, co czeka go w tym tygodniu.
Finał Ligi Europy przeciwko Sevilli nie jest tylko szansą dla Liverpoolu na zdobycie dziewiątego europejskiego trofeum w pierwszym sezonie Jürgena Kloppa, lecz jest również drogą do Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie. Zarówno trener Czerwonych, jak i Can, który grał w tych rozgrywkach dla Bayeru Leverkusen i Liverpoolu, czują, że te zawody są częścią ich życia. Od czasu przyjścia nowego menedżera, Emre, młodzieżowy zawodnik sezonu, stał się kluczową postacią w układance Niemca oraz gra na swojej ulubionej pozycji, przed czwórką defensorów.
Kiedy spotykamy się w ośrodku treningowym w Melwood łatwo zapomnieć, że Can grał dla Bayernu i dla Leverkusen, a teraz jest na finiszu drugiego roku spędzonego w Liverpoolu, i jest to dopiero jego trzeci pełny sezon w karierze. 22-latek jest zdeterminowaną jednostką, dojrzałą pomimo wieku, i każdego dnia jest pewien, czego chce odkąd opuścił dom we Frankfurcie i przyłączył się do akademii Bayernu, w wieku 15 lat.
Can sam przyznaje, że przyjście Kloppa miało ogromny wpływ na jego rozwój, ale czy kiedykolwiek rozmawiali na temat meczu na Wembley w 2013 roku? To był finał Ligi Mistrzów, w którym Klopp był 90 minut od zdobycia z Borussią drugiego europejskiego pucharu, lecz został powstrzymany przez swojego dawnego rywala.
– Nie, nie rozmawialiśmy o tym. Nie wiem czy w ogóle wie, że tam byłem! – odpowiedział pomocnik.
Emre był w ekipie Bayernu również w 2012 roku, kiedy drużyna z Niemiec przegrała finał Ligi Mistrzów na Allianz Arena w rzutach karnych, mierząc się z Chelsea, co było bardzo trudny moment do zapomnienia. Can powiedział, że zarówno on jak i jego koledzy, którzy nie byli w składzie meczowym, nie mieli pozwolenia od Juppa Hynckesa na wejście do szatni przed meczem, lecz nie potrzebował tam być, by odczuć przygnębienie wśród zawodników, tego wieczoru.
– To było szalone, całe miasto zwariowało i wszyscy byli podekscytowani tym spotkaniem. To wspaniałe uczucie osiągnąć finał, lecz traci sens, kiedy przegrywasz, więc musisz wygrać finał. Za tydzień damy z siebie wszystko by go wygrać.
– Mieliśmy bankiet po każdym meczu wyjazdowym w Lidze Mistrzów. Ten po finale nie był przyjemny. Nie pamiętam go zbyt dokładnie. Z jednej strony jesteś dumny, że grałeś dobrze i osiągnąłeś finał, lecz z drugiej strony przegrałeś. To bardzo ciężkie uczucie. Podczas finału na Wembley ciążyła na nas wielka presja, ponieważ polegliśmy rok wcześniej. Gdy docierasz do finału, dajesz z siebie wszystko.
Trenował z drużyną Bayernu od momentu ukończenia siedemnastu lat oraz zadebiutował będąc zaledwie 19-latkiem. Ma na koncie komplet medali za Ligę Mistrzów, Bundesligę i Puchar Niemiec za sezon 2012/13, pomimo, iż zagrał tylko w czterech meczach Bundesligi.
Jego wielka decyzja nadeszła w lecie 2013 roku, kiedy Pep Guardiola objął stery Bayernu. Młody Niemiec wziął udział w przedsezonowych przygotowaniach pod okiem Hiszpana, lecz gdy w lecie zakontraktowano Mario Götze i Thiago Alcantarę, spotkał się przed rozpoczęciem sezonu z trenerem, by dowiedzieć się, jakie są jego perspektywy w klubie.
– Chcieli [Bayern] mnie zatrzymać. Ja nie miałem zamiaru tam zostawać, ponieważ potrzebowałem więcej czasu na boisku. To był główny powód mojego odejścia do Leverkusen. Byłem bardzo młodym zawodnikiem i najważniejszą rzeczą był dla mnie czas spędzony na murawie.
– Przepracowałem z nim [Guardiolą] okres przygotowawczy. Jestem mu bardzo wdzięczny.
– Zapytałem go: „Co masz dla mnie na przyszły sezon? Czy uważasz, że dostanę dużo czasu?” Był ze mną uczciwy i odpowiedział: „Nie mogę Ci obiecać 20-30 spotkań. Jesteś młody, musisz udowodnić swoją wartość”. Po tej rozmowie podjąłem decyzję.
– Większość ludzi myślała, że przejście do Leverkusen było krokiem w tył, lecz ja uważałem, że był to postęp, gdyż otrzymałem swój czas na boisku. Oczywiście nie było prosto. Dostałem go, ponieważ Bayer nie był wśród drużyn z topu, ale wierzyłem w siebie i dzięki temu grałem – wyjaśnia Can.
Reprezentant Niemiec potrzebował zaledwie jednego sezonu w Leverkusen, w którym został dwukrotnie pokonany w Lidze Mistrzów przez Manchester United, prowadzony przez Davida Moyesa, by przekonać Liverpool do transferu. Emre Can kosztował the Reds 9,75 mln £, co obecnie wygląda na świetny zakup zawodnika, który został w ten weekend powołany przez Joachima Löwa do kadry Niemiec na Euro 2016.
Na poziomie międzynarodowym zawsze reprezentował Niemcy, mimo iż miał możliwość grać dla Turcji, gdzie urodzili się i później pobrali Orhan i Fatma – jego rodzice. Ojciec i matka podążyli za dziadkiem Cana w 1980 roku do Frankfurtu, gdzie następnie urodził się Emre i jego starsza siostra Sibel, która ma 24 lata.
– Myślę, że w Niemczech jest około 3 milionów Turków. To miła rzecz i jestem dumny z bycia Turkiem, jak i Niemcem. W domu mówimy po turecku i znam ten język. Mam w Turcji dużo krewnych, więc staram się ich odwiedzać raz w roku, kiedy mam wakacje.
Emre zamieszkał w Formby, w hrabstwie Merseyside i jak na kogoś, kto przywykł do przeprowadzek, uważa, że zostanie w klubie przez dłuższy czas.
– Każdy wie, że Jürgen Klopp to zarówno świetny menedżer i człowiek. Mam z nim dobre relacje. Dużo rozmawiamy, nie dlatego, że mówimy w tym samym języku. Wiele się od niego uczę i jestem szczęśliwy w Liverpoolu. Czuję się komfortowo. Gram na swojej nominalnej pozycji. Czuje się na niej jak w domu. Wiem, że mogę wiele poprawić i próbuję wszystkiego. Uważam, iż zrobiłem olbrzymi postęp od momentu pojawienia się bossa.
– Ma bardzo mocną psychikę. Można zauważyć, że przy linii bocznej zawsze emocjonalnie reaguje. Jest pozytywnym, szalonym człowiekiem i nieustannie się śmieje. Bardzo dobrze się z nim pracuje. Często mi doradza. To małe szczegóły, kiedy mam się podłączyć do akcji, w jakiej sytuacji mam zagrać długą piłkę czy zaatakować. Najważniejszy jest dla mnie fakt, iż gram dużo na swojej pozycji, dzięki czemu mogę się rozwinąć. To dla mnie istotne.
Emre Can jest dumny, że potrafił pracować 8 godzin dziennie, bez chwili wolnego, by upewnić się, że będzie w stanie powrócić po kontuzji prawej kostki, której nabawił się w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym przeciwko Borussii Dortmund. Ponownie wybiegł na boisko w drugim meczu półfinałowym z Villarreal, gdzie okazał się niezbędny dla podopiecznych Kloppa.
– Pewnego dnia, chciałbym zostać wielkim graczem, więc by nim być muszę zdobywać tytuły – zakończył 22-latek.
W wieku 22 lat jest na właściwej drodze do osiągnięcia celu.
Sam Wallace
Komentarze (7)
To co powiedział jasno pokazuje, że klub musi podążać w stronę trofeów inaczej najlepsi znów będą uciekać. Dobrze, że mamy Kloppa.
W życiu nie wymieniłbym Cana na Kante, nie wspominając o wieku i uniwersalności Niemca.