Klopp o porażce w finale LE
Jürgen Klopp bardzo wylewnie zareagował na porażkę Liverpoolu 1:3 z Sevillą w środowym finale Ligi Europy. Oto co powiedział dziennikarzom zgromadzonym na pomeczowej konferencji prasowej w Bazylei.
O ogólnym przebiegu gry...
Oczywiste jest, że pierwszy gol dla Sevilli miał duży wpływ na nasza dalszą grę. W tym momencie straciliśmy wiarę we własny styl. Zmieniliśmy nasz system gry z prostego i szybkiego na bardziej skomplikowany. Pogubiliśmy ustawienie w poszczególnych formacjach, nie byliśmy w optymalnym zestawieniu. Wcześniej byliśmy już w podobnej sytuacji raz czy dwa... Tak jak powiedziałem po meczu z Chelsea, mieliśmy trochę szczęścia, ale też i sporo problemów. To był dobry moment żeby usiąść na spokojnie i wyeliminować błędy...
Pierwsza połowa była w porządku, zasłużenie prowadziliśmy do przerwy 1:0. Sevilla grała dużo długich piłek przez co unikała naszego pressingu. Zrobiliśmy co do nas należało, ale widocznie to nie wystarczyło. To już 10 czy 12 wywiad, którego udzielam po meczu i za każdym razem pada pytanie o dwie sytuacje zagrania ręką w pierwszej połowie. Dzisiaj padły cztery kluczowe decyzje, które zaważyły na wyniku i ostatecznie obróciły się przeciwko nam. W finale, kiedy jesteś tak blisko celu, trzeba mieć też trochę szczęścia. My go nie mieliśmy. Nie mieliśmy wpływu na te decyzje, ale one miały wpływ na naszą grę co powoduje rozczarowanie i frustrację.
Jutro, za tydzień czy kiedykolwiek później będziemy na to patrzyć z innej perspektywy i to tylko zwiększy nasze doświadczenie. Teraz mamy jasną sytuację - nie będziemy grać w europejskich pucharach w następnym sezonie, ale to nie znaczy, że w czwartki odpuszczamy sobie futbol. To będzie nasz dodatkowy czas na treningi. Wykorzystamy je żeby powrócić jeszcze silniejsi. W trakcie naszej drogi do finału było widać kilka momentów kiedy graliśmy nawet powyżej własnych możliwości. Nasza gra była niesamowita, chłopaki pokazali, że naprawdę potrafią grać, ale żeby to weszło w krew potrzeba trochę więcej czasu. Cała drużyna jest wciąż młoda i to był ich pierwszy wielki finał - niestety ich drugi przegrany w tym sezonie. Jednak doświadczenie zdobyte podczas tych meczów z pewnością zaprocentuje. Być może kiedyś ktoś powie, że właśnie po meczu w Bazylei rozpoczęła się nowa wspaniała przyszłość Liverpoolu.
O występie Liverpoolu w drugiej połowie...
Widziałem to, próbowałem coś zmienić, ale sami widzieliśmy, że nie tylko piłkarze byli zdumieni tym co się działo na boisku. Kibice też pewnie byli zszokowani. Wszystko pozmieniało się w przeciągu kilku chwil. Na stadionie panowała wspaniała atmosfera, ale odkąd Sevilla doprowadziła do wyrównania to oni przejęli inicjatywę, a my nie broniliśmy się już tak dobrze. To nie jest przyjemne uczucie stracić gola w zasadzie natychmiast po rozpoczęciu drugiej części spotkania, ale i tak mieliśmy minimum 44 minuty żeby wygrać, więc co to niby był dla nas za problem...? Nasza reakcja była problemem. Trzeba się nauczyć odpowiadać na takie sytuacji we właściwy sposób. Ten mecz, zwłaszcza dla mnie jako menedżera jest okazją do złożenia samokrytyki. To wszystko. To właśnie moja praca pomagać piłkarzom, uczyć ich reagować w takich przypadkach i widocznie muszę się bardziej postarać.
O tym co Liverpool musi poprawić w kolejnym sezonie...
Trzeba wykorzystać ten czas i całe nasze doświadczenie - to musimy właśnie zrobić. Będzie więcej czasu na treningi. Wykorzystamy teraz przerwę na odpoczynek i mam nadzieję, że od pierwszej dnia okresu przygotowawczego wszyscy zdrowi i pełni sił będziemy ciężko pracować. Przed nami Euro 2016, dla wielu moich zawodników z Belgii, Anglii czy Niemiec kolejna wielka impreza. Mogą spędzić na tym turnieju sporo czasu, później będą mieli krótszy okres wakacyjny, ale w końcu trzeba będzie znów rozpocząć pracę.
W przyszłym sezonie cały zespół będzie o wiele bardziej doświadczony, to jasne. Zostanie też z pewnością przeprowadzonych kilka transferów. Jednak przede wszystkim musimy zastanowić się nad naszą przyszłością. Jestem pewien, że gdybyśmy znów mieli rozegrać taki finał to w kluczowych momentach zachowalibyśmy się inaczej. Wszyscy na pewno zareagowaliby znacznie lepiej.
O tym jak the Reds mogli rozegrać drugą połowę...
Mieliśmy kilka sytuacji, jeśli ktoś ogląda nas na co dzień to wie, że gramy naprawdę dobry futbol. Wiemy dokąd trzeba biec, gdzie trzeba się ruszać, kiedy podać i jak obronić się przed rywalem. Przy stanie 1:1 zaczęliśmy grać bardzo krótkimi podaniami i traciliśmy piłkę - nie mogliśmy się przed tym obronić ponieważ te straty bardzo nas zaskakiwały. Trzeba nagle zmienić kierunek biegu, to nie jest proste i łatwe. Musimy zacząć na tym pracować. Efekty nie przychodzą same, za wszystkim stoją godziny spędzone na treningu.
O tym, że futbol nie zawsze bywa sprawiedliwy...
Niesprawiedliwość. To dość powszechne zjawisko nie tylko w futbolu, ale i w całym życiu. Nie wiem czy Bóg miał taki plan na mnie, że jakoś udaje mi się dojść z drużyną do finału żeby później za każdym razem go przegrać. Mam sporo szczęścia, że siedzę teraz tutaj i jestem menedżerem Liverpool FC. Nie sądzę, że jestem pechowcem, a życie jest wobec mnie nie fair. Dzisiaj nie mieliśmy szczęścia, to fakt, inne finały też nie miały najszczęśliwszego przebiegu. Jednak musimy iść dalej, ja sam muszę jakoś z tym żyć i pewnie, gdy będziemy rozgrywać inny taki mecz, ktoś powie, że przegrałem 5 ostatnich finałów. Będę przygotowany na ten moment. Nie mam pewności czy to jest dobra odpowiedź na pytanie, ale trzeba wierzyć w osiągnięcie tego następnego finału nawet kiedy go przegrywasz. Takie jest życie, chociaż teraz ciężko mi tak na spokojnie o tym wszystkim myśleć...
Komentarze (8)
Niestety wyraźnie widać (słychać), że jest bardzo przybity kolejną porażką. Mam nadzieję, że Jurgen się szybko podniesie i pomoże w tym piłkarzom, a w następnym sezonie osiągnie upragniony sukces z Liverpoolem (TOP 4).
Mimo wszystko, YNWA The Reds!
Dajmy mu czas, zabrakło szczęścia i widomego sędziego, bo jeżeli w finale decydują detale to znacie odpowiedź.
Mi się wydaje, że Jurgen biegł ich zmotywować na następną połowę i dać wskazówki, które niestety przestały być aktualne niecałą minutę po wznowieniu meczu. Wskutek tego rzeczywiście wydawało się, że nie wiedzą, co mają robić.
Nie sądzę, że Klopp ich opieprzał, bo w mojej ocenie przez większą część pierwszej połowy (tak od 15-20 minuty) byliśmy jednak stroną przeważającą. Odnosząc się jeszcze do tego faktu muszę powiedzieć, że strasznie mnie wkurzały wypowiedzi "Kazka" Węgrzyna o rzekomo wyższej piłkarskiej jakości Sevilli w pierwszej połowie. Naprawdę się zastanawiałem czy oglądam ten sam mecz, co on :P W drugiej połowie to już oczywiście inna bajka...
Czekam na letnie zakupy,trzeba się wzmocnić na pewno klasowym napastnikiem i obrona,obrona. Nie poddajemy się!!! Musi być lepiej!!!YNWA