Trzeba zastąpić Touré
Liverpool musi zastąpić Kolo Touré - na i poza boiskiem. Dziennikarz Liverpool Echo - Neil Jones wyjaśnia m.in. dlaczego charakter i mentalność zwycięzcy Iworyjczyka są bardzo potrzebne drużynie the Reds.
Gdyby dla Kolo Touré mecz z Sevillą był ostatnim w barwach Liverpoolu 35-latek mógłby z podniesioną głową odejść do innego zespołu.
Bez medalu, którego tak bardzo pragnął, bez uroczystej imprezy jaką pragnął jego menadżer, bez idealnego pożegnania. Na drodze stanęła Sevilla i nieudolność Liverpoolu.
Upadek Liverpoolu w drugiej połowie meczu z Bazyleą był tak depresyjny jak i przewidywalny, jednak Touré nie powinien się obwiniać. Był jednym z niewielu zawodników Liverpoolu na boisku, którzy zasłużyli na wyrazy uznania za ten szwajcarski wieczór z Ligą Europy. Jego reputacja została jeszcze wzmocniona i nie ucierpiała przez finałowy występ.
Drużyna Liverpoolu ugrzęzła w pewnym momencie, była zagubiona, a zawodnicy stracili opanowanie. Wydaje się, że posterunku został 35-letni weteran Kolo Touré. Był tak, gdzie jego miejsce. Wygrywał pojedynki i świecił przykładem. Gdyby jego koledzy zwyczajnie naśladowali jego zachowania teraz świętowalibyśmy triumf w Lidze Europy i miejsce w Lidze Mistrzów w nowym sezonie.
Touré po finale przyznał, że wciąż jego przyszłość klubowa jest niejasna. Jego kontrakt z Liverpoolem wygasa w przyszłym miesiącu, a klub nie wykazał żadnej chęci jego przedłużenia. Wielu zawodników zasugerowało, że patrząc na jego formę z ostatnich sześciu miesięcy Iworyjczyk powinien dostać do podpisania nowy kontrakt.
Bądźmy jednak szczerzy - Kolo Touré nie jest przyszłością Liverpoolu. W marcu kończy 35 lat, a na boisku nie wygląda młodziej. Wystarczy zapytać osoby, które widziały jak Iworyjczyk po spotkaniach na Anfield w drodze przez strefę dla dziennikarzy wlókł zwoje kończyny w tym sezonie.
W obecnej kampanii nie był brany pod uwagę jako pierwszy wybór w defensywie i to nie dziwi. Liverpool powinien mierzyć w zawodników lepszych od Kolo Touré.
Gdyby był jednak brany pod uwagę na czwartego stopera w drużynie to w tej kolumnie powinienem napisać, że "Kolo Touré POWINIEN zostać w drużynie w następnym sezonie. Tutaj pozostaje jednak słowo: "gdyby".
Ale Touré skłania się ku opuszczeniu Liverpoolu to the Reds muszą nauczyć się jak właściwie zastąpić Iworyjczyka, a właściwie jak zastąpić to co wniósł do drużyny.
W footballu wiele zależy od charakteru - niedawno w Liverpoolu był menadżer, który masakrował dziennikarzy tym słowem. W odniesieniu do Touré charakter jest i to nie ulega wątpliwości.
Zapytajcie Stevena Gerrarda, Jordana Hendersona, Brendana Rodgersa, Jurgena Kloppa - Touré jest uwielbiany przez wszystkich, którzy grają u jego boku. Jest liderem w szatni, przyjacielem i kumplem zdolnym do podniesienia ducha drużyny na treningach i w trakcie spotkań. Nikogo nie zawiódł podczas swojej kariery na Anfield.
Ponadto ma CV wielkiego mistrza. Wygrał Premier League dwukrotnie z dwoma różnymi klubami. Ponadto ma na koncie mistrzostwo Afryki z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Jego kolejny występ w Anglii byłby sygnowany numerem '500'. Piękny wyczyn.
Wątpliwe, że ten występ zaliczy w barwach Liverpoolu. Joel Matip zamieni Schalke na Liverpool latem. Joe Gomez wraca po kontuzji jako wariant na środku obrony. Dejan Lovren zostaje w drużynie. Znakami zapytania są nadal Mamadou Sakho i Martin Skrtel.
Odejście Touré pozostawi po sobie pustkę - zarówno na boisku i poza nim. Iworyjczyk zostawi po sobie więcej niż dobre wrażenie. To typ zawodnika z wielkim charakterem, którego Liverpool bardzo potrzebuje.
Kilka słów o zawodniku małomównym
Jeśli Touré zostawił po sobie dobre wrażenie po meczu w Bazylei jest jeszcze jeden zawodnik, który zasłużył na pochwały.
Nathaniel Clyne - bo o nim mowa - nie jest zawodnikiem, który pojawia się często na nagłówkach w prasie. Nie jest mistrzem wielkich przemów i publicznego wylewania żalu.
Jego transfer okazał się bardzo sprytnym i mądrym posunięciem. Anglik zagrał najwięcej razy spośród zawodników w polu (52 mecze w sezonie). 12,5 miliona funtów zostało wydane właściwie.
"Zatrudnijcie pie*****ego lewego obrońcę" - takiego tweeta (szybko usunuętego) dodał po środowym finale Jamie Carragher. Były obrońca Liverpoolu wyraził życzenie wielu kibiców Liverpoolu, którzy w Alberto Moreno nie widzą ważnego ogniwa the Reds w przyszłości.
Zupełnie przeciwnie ma się sprawa Nathaniela Clyne'a. Reprezentant Anglii ma za sobą bardzo równy i bardzo dobry sezon. Nie notował ogromnych spadków formy. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest pierwsza połowa meczu z Manchesterem United i nieudane pojedynki z Anthonym Martialem na Old Trafford.
Letnie okno transferowe będzie bardzo ważne dla Liverpoolu. Klub skieruje swoje oferty dla nowych potencjalnych bramkarzy, lewych obrońców, stoperów, środkowych pomocników, skrzydłowych i napastników.
Nie ma wśród niech prawego obrońcy. Ta pozycja jest zajęta w Liverpoolu na następne lata.
Dobry ruch Rodgersa
Siedem i pół miesiąca po rozstaniu z Liverpoolem Brendan Rodgers wraca na ławkę trenerską. Przejmuje po Ronnym Delii Celtic.
"Odważny ruch" - twierdzi niewiele osób. "Krok w tył" - uważają niemal wszyscy. Dla menadżera uczącego się swojego fachu to szansa na odbudowę reputacji, które została nadszarpnięta w ostatnich miesiącach pobytu na Anfield. To bardzo dobra decyzja Rodgersa.
Praca w Celticu będzie naznaczona ogromną presją. Fani szkockiej drużyny są bardzo emocjonalni i wymagają od swojego ulubionego zespołu wyników i dobrych rezultatów. Rodgers w nowym klubie zyska kolejną okazję na zaprezentowanie się na europejskich boiskach, co jednak w jego wykonaniu szwankowało w Liverpoolu. W nowym sezonie powrócą do kalendarza szkockiej ligi Old Firm Derby (Celtic vs Rangers), więc presja będzie ogromna.
12-miesięczna umowa z the Bhoys wydaje się uczciwym kontraktem, a jego przedłużenie po sezonie pokaże, czy były menadżer Liverpoolu spełnił oczekiwania na Celtic Park.
Neil Jones
Komentarze (3)
Nie wiem nawet o co chodziło w tym całym zdaniu z tymi dziennikarzami :)