Mignolet musi ciągle walczyć
Belga czeka teraz nie lada wyzwanie. Po ponad 3 latach spędzonych na budowaniu zaufania the Kop, po raz kolejny musi dołożyć wszelkich starań, aby zyskać miano bramkarza numer 1 Liverpoolu.
Straty jednych bywają zyskami drugich.
Przygoda Lorisa Kariusa z the Reds nie rozpoczęła się najlepiej.
Niemiecki bramkarz piąstkując piłkę uderzył również w Dejana Lovrena i w efekcie złamał kość w swojej prawej ręce. Absencja ,,jedynki" Liverpoolu może potrwać nawet 10 tygodni.
Karius, który przeszedł z Mainz za 4,7 miliona funtów miał zwiększyć konkurencję w bramce klubu z Anfield. Był zdeterminowany do walki o miejsce w podstawowym składzie do tego stopnia, że zrezygnował z reprezentowania Niemiec na Igrzyskach Olimpijskich.
W wyniku nabytego urazu nowy nabytek LFC został zmuszony do powrotu, do Anglii, gdzie zostanie poddany operacji.
Niewątpliwie jest to duży cios dla Jürgena Kloppa, którego podopieczni już 14 sierpnia będą musieli stawić czoła Arsenalowi w ramach pierwszej kolejki BPL.
W wyniku kontuzji wykluczeni z gry są również Lucas Leiva, Mamadou Sakho i Joe Gomez. Ponadto problemy z kostką ma Joel Matip, a Marko Grujić doznał wstrząsu mózgu podczas meczu z Chelsea.
Wiadomość o dłuższej absencji Kariusa wywołała w mediach społecznościowych dużą wrzawę. Kibice wyrażali swoje niezadowolenie, co może być nieco krzywdzące dla bramkarza, który wystąpi w meczu otwarcia na Emirates Stadium.
Simon Mignolet przez 3 lata walczył o uznanie i szacunek the Kop.
Jego droga rozpoczęła się od wybronionej jedenastki w pojedynku ze Stoke, jednakże później była już bardzo wyboista.
Belg przez cały czas borykał się z nagłymi spadkami formy, jednakże tuż po deszczowych dla niego dniach przychodziły te słoneczne, po których udawało mu się odbudować zaufanie.
Klopp uznał, że Mignolet do rozwoju potrzebuje większej konkurencji i w efekcie zakontraktował Kariusa.
23-latek był jednym z najlepiej zapowiadających się młodych golkiperów Bundesligi. Jego notowania wśród fanów Liverpoolu są dość wysokie, jednakże nie grał jeszcze w spotkaniu o stawkę, natomiast w sparingach nie popełnił rażącego błędu.
Poza boiskiem Niemiec pokazuje, że jest pewny siebie i nie boi się presji, jednakże transfer do klubu z Anfield jest dużym krokiem w jego karierze.
Mignolet nie jest idealnym bramkarzem, lecz domyśla się co go teraz czeka. Należy pamiętać, że ma on 28 lat.
Belg od przybycia z Sunderlandu w 2013 nie skorzystał z możliwości założenia koszulki z numerem 1.
Zdecydował się, że będzie występował z ,,22" na plecach, tak jak w swoim rodzinnym Sint-Truiden. Ten numer nosił również jego idol z dzieciństwa Jussi Jääskeläinen.
Niewątpliwie część popełnionych przez niego błędów zostało zapamiętane przez kibiców, jednakże w ostatnim sezonie Mignolet wykazywał poprawę. Wielokrotnie zachował czyste konto, a jego interwencje na linii bramkowej były z najwyższej półki.
Na chwilę obecną dyskusja pomiędzy tym, kto ma zająć miejsce w bramce Liverpoolu wydaje się zbyteczna.
Mignolet musi teraz skorzystać z danej mu przez los okazji i walczyć do samego końca.
James Pearce
Komentarze (0)