Za wcześnie skreślono Hendersona
W trakcie meczu przeciwko Sevilli kapitan Liverpoolu Jordan Henderson siedział na ławce rezerwowych i wyczekiwał. Spoglądał na boisko, jak jego koledzy tracą prowadzenie w pierwszych minutach drugiej odsłony. Oglądał także, jak w przeciągu pół godziny drużyna została doszczętnie rozbita.
Anglik spodziewał się, że Jürgen Klopp wezwie go do siebie, aby zdjął strój treningowy i przygotował się do wejścia na boisko. Czekał aż otrzyma szansę, aby zagrzać kolegów do gry.
Ostatecznie tylko przesiedział mecz na ławce.
Przypatrywał się kolegom, kiedy Divock Origi i Joe Allen wybiegali na boisko w Bazylei. Dalej oglądał, jak szanse zespołu topnieją, a na boisko wybiega Christian Benteke w miejsce Kolo Toure.
Klopp nie miał szerokiego wyboru, gdy jego zespół tracił dwie bramki do zespołu z Andaluzji. Wprowadzenie odgywającego na boisko miało stanowić ostatnią deskę ratunku.
Jordan Henderson, jako kapitan Liverpoolu, pozostał na ławce rezerwowych. Czekał do ostatniego gwizdka, aż zawodnicy drużyny przeciwnej wzniosą puchar Ligi Europy.
Anglik ponownie stał się ofiarą brutalnych okoliczności.
Jego sezon został przekreślony w wyniku kontuzji odniesionej w Dortmundzie. Jednakże, jak to jest w jego naturze, Jordan pokonał przeciwności i powrócił do zdrowia przed finałem w Bazylei.
Wejście z ławki rezerwowych na pół godziny gry w ostatnim meczu Premier League stanowiło dobry prognostyk. Bez wątpienia Anglik wyprzedzał Origiego w powrocie do składu. Belg nie był bowiem w stanie wyjść na to spotkanie.
Jednakże to Origi wybiegł z ławki na boisko przeciwko Sevilli. Potem Allen i Benteke. Nie był to scenariusz, z którym Jordan Henderson czułby się komfortowo.
Henderson nie był w stanie wywrzeć wpływu na drużynę
Przegrywając z Sevillą walkę o piłkę oraz tracąc jedną bramkę do rywali, the Reds desperacko potrzebowali znaleźć się pod polem karnym drużyny przeciwnej i stworzyć zagrożenie. Przy wyniku 3-1 wprowadzenie na boisko zawodnika, który rozegrał od kwietnia 30 minut stanowiło zbyt duże ryzyko.
W alternatywnej rzeczywistości Liverpool nie zaangażowałby się w grupowe harakiri. Drużyna pozostałaby na prowadzeniu, a Henderson byłby pierwszym zawodnikiem, który zostałby wprowadzony na boisko. Oferuje on przecież energię, doświadczenie oraz mieszankę stabilności w defensywie ze zmysłem do gry ofensywnej.
Nie było to jednak dane ani Anglikowi, ani reszcie zespołu. W wyniku okoliczności poza jego kontrolą Jordan Henderson nie był w stanie wywrzeć wpływu na drużynę.
A przecież sezon 2015/2016 miał być jego sezonem. Kiedy Steven Gerrard odszedł do Los Angeles, nowy kapitan the Reds nie znajdował się dłużej w cieniu swojego poprzednika. Teraz, oficjalnie jako pierwszy kapitan, otrzymał szansę, aby zapisać się w historii Liverpoolu.
Niespodziewanie w drugim meczu sezonu Jordan Henderson zszedł z boiska utykając. Jego przewlekły uraz stopy odnowił się. Kiedy Anglik powrócił do gry w listopadzie nowa osoba piastowała stanowisko menadżerskie, a krajobraz Liverpoolu zmienił się diametralnie.
Klopp pracował w Merseyside od blisko dwóch miesięcy, gdy Henderson powrócił do zdrowia. U menadżera, dla którego Melwood stanowi jego pałac, a boisko treningowe jego królestwo, droga do nadrobienia zaległości była długa.
Jordan nie wybiegł w pierwszej jedenastce aż do spotkania przeciwko Sion w połowie grudnia. W niedługo po tym meczu znowu zszedł z boiska utykając.
Jest zawodnikiem, który walczył o akceptację fanów Liverpoolu
Sporządzenie listy jego komplikacji nie ma sensu. Rzeczywistość stanowi jednoznaczny dowód. Henderson rzadko miał możliwość uświadczyć stałości pod rządami Kloppa. Jedyny ciąg gier, który rozegrał bez przeszkód, nastąpił na przełomie stycznia i lutego. Rozegrał wówczas 13 meczów na przestrzeni 58 dni. Statystycznie grał więc w jednym spotkaniu częściej niż co 5 dni. U menadżera, który tak wiele czasu poświęca pracy na obiektach treningowych to za dużo gier, w zbyt krótkim odstępie czasu.
Łącząc powyższe wypadki z trzema przebytymi kontuzjami należałoby odesłać miniony sezon w zapomnienie. Henderson wystąpił w 26 spotkaniach wszystkich rozgrywek, co stanowi mniej niż połowę meczów rozegranych przez niego w sezonie 2014/2015.
Jordan jest zawodnikiem, który w pewnym okresie swojej kariery na Anfield walczył o akceptację ze strony kibiców the Reds. Rozegrał dla drużyny 212 oficjalnych spotkań, a w czerwcu ukończył dopiero 26 lat. Dalej nie przekonał jednak swoich krytyków, którzy posądzają go o asekuranctwo i brak efektywności w grze.
Tak samo było tego lata. Niektórzy kibice opłakiwali odejście Joe Allena, ponieważ uważali że to Jordan powinien był pójść w jego ślady. Jeszcze inni uznali, że to Emre Can powinien był zostać kapitanem, a przyjście Georginio Wijnalduma będzie oznaczało odejście Hendersona.
Jednakże jest powód dla którego to Walijczyk znalazł się w Stoke City, a nie Jordan Henderson. Jest także powód, dla którego zatrzymał on opaskę kapitańską, dla którego nie jest on skazany na miejsce na ławce rezerwowych w konsekwencji przybycia Wijnalduma.
Jest nim Jürgen Klopp.
Niemiec przybył z reputacją osoby, która daje szansę zawodnikom na pokazanie swojej przydatności dla drużyny oraz do gry w systemie, którego pożąda.
Adamowi Lallanie, Dejanowi Lovrenowi i Divockowi Origiemu powiodło się. Kevin Stewart, Sheyi Ojo oraz Brad Smith również. Lazar Marković, Danny Ings oraz Joe Gomez powrócili do zespołu z podobnymi ambicjami.
Dlaczego miałoby być inaczej w przypadku Hendersona?
Rozegrał więcej spotkań niż Lazar Marković, Danny Ings i Joe Gomez łącznie. Klopp wie, że w ostatnim sezon dla Anglika liczyły się przede wszystkim powrót do zdrowia i pełnej sprawności.
Niemiec być może nie czuł, że może powołać się na Jordana w najważniejszym spotkaniu poprzednich rozgrywek, ale teraz będzie wiedział, że może na niego postawić.
Jordan Henderson wziął udział w Mistrzostwach Europy 2016 oraz powrócił do zespołu na tournee po Ameryce Północnej. Od tego momentu pracował nad nadrobieniem zaległości oraz unikał wszelkich urazów.
- Dawno tak dobrze się nie czułem - powiedział Jordan Henderson po meczu z Milanem.
Nawet nie zbliżył się do swojej najwyższej dyspozycji, nie ma co do tego watpliwości. Biorąc jednak pod uwagę, że wybór Anglika stanowić będzie dobrą opcję w systemie gry Jürgena Kloppa, nie należy martwić się o powrót do pełnej dyspozycji kapitana Liverpoolu.
Wiele już powiedziano na temat tego, w jaki sposób the Reds zyskają na dodatkowym czasie spędzonym w Melwood. Kilku piłkarzy skorzysta na nim bardziej niż sam Henderson.
Anglik udowodnił to przeciwko Barcelonie, kiedy wymusił na Javierze Mascherano wbicie futbolówki do własnej bramki. To jego odbiór piłki zapoczątkował zdobycie czwartej bramki. Nie był może tak skuteczny przeciwko Mainz, ale i nie on jeden.
Ci, którzy przekreślili już Jordana Hendersona powinni mieć na uwadze, że nie rozpoczął on jeszcze swojej kariery w drużynie Jürgena Kloppa.
To bardzo ważny sezon dla Liverpoolu i dla jego kapitana. Mniej będzie przyglądania się i wyczekiwania, a więcej pracy.
Komentarze (9)
Było minęło !
Teraz nadchodzi nowy sezon i czas na walkę o nowe trofea !!!