Klavan o pierwszym ligowym meczu
Ragnar Klavan przyznał, że był zachwycony mogąc wziąć udział we wspaniałym spektaklu, którym niewątpliwie był zwycięski mecz 4:3 Liverpoolu na inaugurację sezonu z Arsenalem Londyn w niedzielę.
30 latek powiedział również, że zarówno on jak i jego koledzy mają jeszcze wiele pracy przed sobą na treningach, aby wyeliminować błędy, które podczas meczu spowodowały utratę trzech bramek.
Klavan, który przybył na Anfield z Augsburga latem tego roku oficjalnie zadebiutował w koszulce Liverpoolu w Premier League wychodząc w thrillerze gdzie padło aż siedem bramek.
Zawodnik z numerem 17 nie ukrywał dozy frustracji straconymi bramkami.
- To była szalona gra. Było to pierwsze spotkanie w jednej z najlepszej lidze na świecie i w dodatku z Arsenalem.
-Wiedziałem, że będzie to mecz na najwyższym poziomie. To dla mnie bardzo istotnie, ponieważ już na samym początku poczułem jak to jest grać w Premier League.
- Dla fanów mecz musiał być niesamowity, ale mieliśmy lepsze i gorsze chwile.
- Zwycięstwo to wyjątkowa rzecz, jednak utrata trzech bramek nie napawa dużym optymizmem.
- Musimy zwrócić na to szczególną uwagę i na pewno będzie nad tym pracowali. Jest jeszcze wiele do poprawy.
Liverpool zanotował słaby początek spotkania na Emirates Stadium, podejmując walkę dopiero po fenomenalnym uderzeniu z rzutu wolnego Philippe Coutinho tuż przed końcem pierwszej połowy. Klavan wyjaśnił, że bramka Brazylijczyka dała pewien impuls drużynie, która na drugą odsłonę wyszła mocno zmotywowana.
- Jak na pierwsze spotkanie było trochę za dużo emocji. Arsenal zaczął lepiej. Grali dobrze pressingiem i dominowali w posiadaniu piłki przez pierwsze 20 minut. Potem powoli zaczęliśmy przejmować inicjatywę.
- Jednak potrzebowaliśmy bramki, żeby wrócić do gry. Zrobił to Philippe. Jest genialny, nie tylko jako piłkarz, ale także osoba.
- W szatni w przerwie dyskutowaliśmy o tym, żeby szybko wejść w drugą połowę i rzucić duże wyzwanie rywalowi. Udało się, byliśmy bardziej aktywni i to zadziałało. Doprowadziliśmy do wyniku 4:1, graliśmy wówczas idealnie.
- Później nieoczekiwanie straciliśmy dwa gole i ciężka gra zaczęła się ponownie. Końcówka przysporzyła trochę nerwówki, jednak skutecznie powstrzymaliśmy rywala, aby nie wbili nam czwartej bramki i nie doprowadził do wyrównania.
Estończyk wspomniał również o swojej szansie pozostania w pierwszej jedenastce na wyjazd do Burnley.
- Jestem podekscytowany grą w pierwszym składzie, ale to nie moja decyzja czy pozostanę w niej.
- Dla mnie najważniejszy jest zespół. Jeśli menedżer zdecyduje, że lepiej postawić na kogoś innego to w porządku.
- To będzie znaczyło, że muszę popracować ciężej. Wiem, iż zawsze występują najlepsi zawodnicy, gdyż to czyni drużynę najsilniejszą.
Komentarze (2)