Klęska na Turf Moor
W drugim meczu kampanii 2016/17 Liverpool uległ Beniaminkowi 0:2. Podopieczni Jürgena Kloppa szybko stracili dwie bramki i pomimo dominacji na boisku nie potrafili przełamać obrony rywala.
Gospodarze potrzebowali zaledwie 2 minut, aby objąć prowadzenie. Vokes wykorzystał błąd Clyne'a, a następnie pokonał Simona Mignoleta.
Chwilę później liverpoolczycy odzyskali rytm, jednakże grali bardzo niedokładnie i nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie defensywy Burnley.
W 37. minucie było już 2:0. Po stracie Sturridge'a szybki kontratak przeprowadzili gospodarze. Na listę strzelców wpisał się Grey, który najpierw pokonał obrońców, a następnie bramkarza Liverpoolu.
Gra the Reds po przerwie również nie zachwycała. Podopieczni Jürgena Kloppa w dalszym ciągu popełniali błędy w defensywie i pomimo dominacji byli niemalże bezradni w ataku.
Menedżer Liverpoolu starał starał się odmienić losy spotkania i wraz z końcem rywalizacji wprowadzał na murawę kolejno: Origiego, Gruicia i Moreno, lecz pomimo zwiększenia siły w ofensywie liverpoolczy nie strzelili żadnej bramki.
Już wkrótce statystyki, wypowiedzi z konferencji prasowej oraz podsumowanie spotkania.
Komentarze (53)
Wajnaldumy,Klavany i sukces murowany!
Liverpool to potęga...ale do Burnley nie sięga!
Jak na razie to jest wiejska potańcówka w rytmie Disco Polo!!!!!
zjebany weekend - najnowsze wydania!
nic tylko sie smiac bo szkoda nerwow ;)
Im still waitin but im keep on dreamin
Cały Liverpool.Pełna motywacja na kozaków,totalna olewka na januszy(czytaj słabe kluby w lidze)
Gramy swoje-w kratke.
potentatów jedziemy,tylko po to by dostać w .upala od beniaminka.
TO JEST ZAPISANE W DNA tego klubu
mimo wszystko
YNWA
Ja już na ten temat pisałem rok temu, ale zostałem tu zaszczekany.
Ile jeszcze razy bedziecie płakać i zachowywać sie jak jakieś niezrównoważone psychicznie dzieciaki?
To normalne...to piłka...to sport. Wygramy z Tottenhamem, i znów bede przewijał te storny pochwał, i hurraoptymizmu.
Ogarnijcie sie bo przechodzimy przez to już nie pierwszy raz i jeszcze nie raz bedziemy w takiej sytuacji.
Można wierzyć tylko, że Klopp i chłopaki robią wszystko aby osiągnąć jakieś sukcesy dla tego klubu. Nie ma nic odrazu, i nawet kiedy jest sie na szczycie przychodzą momenty zwątpienia. Piekno sportu, że słabszy czasem wygrywa z lepszym.
Najgorsze w tym to banda "kibiców" którzy kibicują pod wpływem emocji. Gardze tym i sie brzydze.
YNWA!
A Wijnaldum bez niespodzianek. Całe życie tak gra, czyli stealth mode i pojawia się raz na jakiś czas przed polem karnym rywala, by strzelić, albo posłać ostatnie podanie.
Trzeba zdać sobie sprawę, że Can obok Coutinho jest najważniejszym i najlepszym zawodnikiem i bez niego bardzo tracimy na jakości.
My jesteśmy "smutni" od jedenastu lat.
buhaha, coz za kapitan, nie dziwie się, ze ciagle zajmujemy miejsce w granicach 7-9 miejsca. Zreszta 3/4 skladu wziela z niego swietny przyklad.