LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 995

Wywiad z Adamem Lallaną


Adam Lallana w szczerym wywiadzie z Dominikiem Kingiem opowiada o swojej przyjaźni z menedżerem Tottenhamu, Mauricio Pochettino, a także o relacji z Jürgenem Kloppem i bólu, jaki towarzyszył mu po nieudanym turnieju we Francji.

Centrum Liverpoolu, pora lunchu. Adam Lallana, siedzący w swojej kryjówce, przyciąga tłumy. W powietrzu unosi się bogaty aromat świeżo parzonej kawy. Jednak jedyne, co w tym momencie czuje reprezentant Anglii, to zapach kadzidła i wody po goleniu.

Lallana zaczyna bowiem mówić o swojej relacji z obecnym menedżerem Tottenhamu, Mauricio Pochettino. Pragnąc wyjaśnić powody ich zażyłej więzi, cofa się do 2013 roku, gdy jeszcze w Southampton jako nieznany szerszemu gronu pomocnik przeżywał jeden z najtrudniejszych okresów w karierze.

– Zanim tu przyszedł nie wiedziałem o nim zbyt wiele – przyznał Lallana. – Był styczeń, padał śnieg. Ja, Jose Fonte, Morgan Schneiderlin, Rickie Lambert i Kelvin Davis przyjechaliśmy na St Mary's, aby się z nim spotkać. Kiedy tylko wszedł do pokoju, od razu dało się wyczuć otaczającą go aurę.

– Użył zbyt dużo wody po goleniu, ale mimo to bardzo nam zaimponował. W tamtym czasie nie chciałem być kapitanem, miałem 24 lata i już sama gra w Premier League obciążała mnie wystarczającą presją. Były chwile, kiedy podczas meczu myślałem sobie, że nie chcę tej opaski.

– W każdym razie, pewnego dnia Pochettino kazał mi usiąść. Jego angielski nie był najlepszy, ale zaczął mówić. "Co się dzieje?". Wiedział, że coś było nie tak. Wtedy często rozmawiałem z prezesem, Nicolą Cortese. Zawsze wyrażał swoją opinię w przypadku naszej słabszej dyspozycji.

– Jak tylko wspomniałem o tym Pochettino, ten natychmiast odparł: "To... to musi się skończyć! Nie możesz dźwigać tej odpowiedzialności, rozmawiać z prezesem po każdym niepowodzeniu! To moja robota! Jesteś moim piłkarzem i chcę, żebyś czuł się swobodnie!". Od razu lepiej się poczułem i pomyślałem: "Ależ z niego musi być menedżer!".

– Od tej chwili nasza relacja zaczęła się rozwijać. Przychodziłem to jego gabinetu dwa-trzy razy w tygodniu, patrzyłem na spinacze i tego typu rzeczy. Częstował mnie herbatą mate. Pamiętam, że zapalał kadzidełko i dlatego teraz ten zapach przywołuje wspomnienia o jego gabinecie.

Dzisiaj Lallana ponownie stawi się w tym pokoju, ale chciałby to zrobić, bogatszy o zdobyte z Liverpoolem trzy punkty. Obaj panowie rozmawiali ze sobą w ostatnich dniach, tak jak zawsze, ale teraz rozmowy zdominował temat nadchodzącego spotkania.

– Nie ma zbyt wielu menedżerów, z którymi utrzymuje się kontakt pomimo wybrania różnych dróg kariery, ale w tym wypadku tak jest. Zeszłego roku ściskałem kciuki, aby Tottenham wygrał ligę, ale tylko z powodu Pochettino, nie jestem fanem Spurs. Jestem przyjacielem Mauricio.

Spotkaliśmy się w The Quarter, stylowym bistro niedaleko anglikańskiej katedry, w jednej z najbardziej historycznych dzielnic Liverpoolu. Lallana jest tu częstym gościem. Przychodzi na lunch zwykle w towarzystwie kolegów z zespołu - Jordana Hendersona, Jamesa Milnera i Danny'ego Ingsa.

Naszą godzinną rozmowę praktycznie zdominował temat menedżerów. Nie da się ukryć, że w relacji Lallany z Pochettino jest chemia, lecz to samo można powiedzieć o Jürgenie Kloppie, który jest nie tylko jego menedżerem, ale też sąsiadem.

Klopp potrafi być złośliwy. Podczas amerykańskiego tournee pozwolił piłkarzom na nocne wyjście na miasto. Kiedy zawodnicy spotkali w hotelowym lobby, Niemiec patrzył, co na siebie włożyli. Gdy spostrzegł Lallanę, pokręcił głową i z uśmiechem spytał: "Co to, k****, jest?

Jeżeli jednak chodzi o piłkę nożną, Klopp zachowuje pełną powagę. Lallanę uważa za jednego ze swoich najważniejszych piłkarzy. Niedługo po przybyciu do klubu przyznał, że Anglik najmocniej go zaskoczył.

– Pamiętam jedno z naszych pierwszych spotkań. Powiedział nam, że będzie naszym przyjacielem, ale nie tym najlepszym. I tak powinno być. Widzę go, jak wynosi śmieci, przekazujemy sobie przesyłki pocztowe. Mamy normalną relację, jak zwykli ludzie.

Właśnie na stadionie Tottenhamu, White Hart Lane, Klopp po raz pierwszy mógł poczuć smak angielskiej piłki. Jednym z pamiętnych obrazków po tym meczu był moment, w którym Lallana wpadł Kloppowi w ramiona. Od tego czasu Anglik wystąpił w 54 meczach, zdobywając sześć bramek.

Czy to wystarczające liczby dla kogoś, kto kosztował 25 milionów funtów? Czy Lallana rozumie, dlaczego niektórzy podają w wątpliwość jego przydatność dla drużyny? – To dobre spostrzeżenie. Gdybym był menedżerem, nie chciałbym mieć w zespole zawodnika, który nie jest dostatecznie skuteczny, zwłaszcza w takim klubie, jak Liverpool. Po meczu z Arsenalem czytałem wypowiedź menedżera. Mówił o tym, że w polu karnym rywali musi być nas więcej.

– Oczywiście, cieszyłem się ze strzelonego gola, ale wierz mi - menedżerów nie obchodzi, kto zdobywa bramki. Oni po prostu chcą tych bramek. Im starszy się staję, tym bardziej jestem skłonny, aby poświęcać się dla drużyny i zwycięstw.

– Wiem, że ludzie mówią: "Och, nie strzela dość bramek dla Liverpoolu, nie strzela dla Anglii!". Czy powinienem był zdobyć gola na Euro w meczu z Rosją? Jasne, że tak! Po tym meczu myślałem sobie: "Ja p*******! Czemu to nie wpadło?". Gdyby się udało, wygralibyśmy to spotkanie.

Tamten remis 1:1 w Marsylii sprawił, że przez następne dwa tygodnie w obozie Anglików panowała podła atmosfera. Czarę goryczy dopełniło spotkanie z Islandią. Lallana w tym meczu nie wybiegł z pierwszym składzie, jak to miało miejsce we wszystkich meczach grupowych, gdzie zaprezentował się z dobrej strony. Dlaczego więc Roy Hodgson zrezygnował z jego usług?

O decyzji selekcjonera dowiedział się na 48 godzin przed spotkaniem. Hodgson wezwał go do gabinetu, aby powiedzieć mu o tym prosto w twarz. I chociaż czuł się załamany, Lallana odcina się od ludzi, którzy wieszają psy na Hodgsonie.

– To bolało, nie boję się tego przyznać. Czy rozumiałem tę decyzję...?

Po dłuższej ciszy, kontynuuje: – Trzeba to jednak przyjąć. Zależało mi jedynie na awansie drużyny. Z moich ust nigdy nie padłoby wyznanie, że gdybym grał, wynik byłby inny.

– Zobaczyłem później, gdy w programie Monday Night Football Gary Neville przyznał, że nigdy nie będzie w stanie wyjaśnić, co wydarzyło się w ostatnich 60 minutach tego meczu. Wiem, co miał na myśli. Siedziałem wtedy, myśląc, co się stało, że tak nie powinno być. To było okropne.

Sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy piłkarze wrócili do szatni.

– Po meczu spotkaliśmy się z Royem i wtedy powiedział nam o swojej rezygnacji. Jeszcze gorzej czuliśmy się następnego dnia, gdy się pakowaliśmy i opuszczaliśmy Francję. To było coś strasznego, serio. W takich chwilach zdajesz sobie sprawę, że w futbolu chodzi o coś więcej.

– Ten człowiek właśnie stracił pracę. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś obejmie jakiś zespół, ani czy nawet tego chce. Traktował nas naprawdę dobrze, to u niego debiutowałem w kadrze. Ma mój pełny szacunek. Nawet pomimo tego, że tak bardzo chciałem wystąpić w ostatnim meczu, ale koniec końców, on też jest tylko człowiekiem.

– Znalazł się pod ogromną presją. Nie udało się, stracił pracę i prawdopodobnie cały kraj obrócił się przeciwko niemu. Tamtego dnia wyglądał na łatwy cel i nie było niczym przyjemnym widzieć tego doświadczonego człowieka w takiej sytuacji.

Czy to, co wydarzyło się we Francji, sprawiło, że zaczął myśleć o dalszej karierze w reprezentacji? Sam zwraca uwagę, że mimo rozegrania 26 meczów wciąż czeka na pierwszego gola. Jak na razie nie został poinformowany, czy figuruje w planach nowego selekcjonera, Sama Allardyce'a, na spotkanie ze Słowacją, rozpoczynające kwalifikacje do Mistrzostw Świata.

Przed rozpoczęciem sezonu ligowego Allardyce wysłał jednak do niego maila - podobnie jak do wszystkich zawodników, którzy zagrali we Francji - życząc powodzenia i przyznając, że nie może doczekać się wspólnej pracy.

– Jestem szczerym zawodnikiem – mówi Lallana. – Myślę, że menedżerowie to widzą. Trudno mi powiedzieć, dlaczego trenerzy wciąż mnie wybierają. Nie będę nikomu właził w d*** i mówił, że powinien grać co tydzień.

Na koniec Lallana pragnie jeszcze raz wrócić do tematu Liverpoolu. The Reds zaliczyli szalony początek sezonu, najpierw wygrywając z Arsenalem, aby potem przegrać z Burnley. Gdy jednak Anglik mówi o nadchodzącym sezonie, emanuje pewnością siebie.

– Po prostu wierzę, że osiągniemy sukces. Dobra, w ubiegłym roku przegraliśmy dwa finały. Niedawno rozmawiałem z kimś o przegranym finale Ligi Europy... Mój Boże, gdyby tylko udało nam się wygrać!

– Teraz boli mnie to nawet bardziej niż wtedy. Tamtej nocy miałem złamane serce. Zwycięstwo byłoby czymś wielkim. Jeśli będziemy robić to, czego chce od nas menedżer i uda nam się przełożyć na murawę styl, jakiego od nas oczekuje, wtedy zaczniemy wygrywać. On to z nas w końcu wydobędzie. Wydobędzie.

Dominic King

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (7)

Primkin3 27.08.2016 12:04 #
Coś mi się wydaje że zostanie z nami nawet po zakończeniu kariery :v
PiTeRo 27.08.2016 12:08 #
Się śmiejecie, ale Lallana potrafi bardzo dobrze się wypowiedzieć. Znacznie lepiej niż niektórzy "eksperci" w BT czy Sky.
kubaburza 27.08.2016 12:11 #
Kurde , genialny wywiad..
Bez slodzenia.. wszystko tak jak jest..
na koniec kariery moze byc tym rzecznikiem , bo tak jak mowi pitero Adam fajnie sie wypowiada ;)
Primkin3 27.08.2016 12:15 #
Nie mam nic przeciwko bo osobiście bardzo lubię Adasia :D
maz78 27.08.2016 12:21 #
Mimo,ze nie przepadam za Lallana to bardzo fajny wywiad.Powodzenia panie Adamie.
kadam 27.08.2016 12:25 #
Dobra, wszystko fajnie, ale czemu jest to kolejna osoba ktora broni Hodgsona?
kubaburza 27.08.2016 13:02 #
To pierwsze zdjęcie troche jak z top model xd

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (5)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (23)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com