Mignolet gotowy na konkurencję
Simon Mignolet jest świadomy konkurencji w drużynie, jaka czeka go ze strony nowo pozyskanego bramkarza, Lorisa Kariusa, który dołączył do drużyny tego lata.
Młody Niemiec odmówił uczestnictwa w Igrzyskach Olimpijskich w Rio, aby zaaklimatyzować się na Anfield. Miało to miejsce jeszcze przed kontuzją zawodnika, która wykluczyła go z pierwszego miesiąca nowego sezonu. Wrócił on już do pełnej formy i znowu stanowi groźną konkurencję dla Simona Mignoleta.
- Gdy podpisywałem nowy kontakt z Liverpoolem, zostałem uświadomiony o nadchodzących konkurentach na moją pozycję. To normalna sprawa, że w drużynie znajduje się nawet trzech dobrych bramkarzy – przyznał Belg.
- Oprócz Kariusa, mamy w drużynie również Alexa Manningera, od którego zdążyłem się już dużo nauczyć. To ktoś, kto pracował już w całej Europie i dodaje mi sporo pewności siebie. Przez cała karierę liczyłem się z konkurencją na bramce i to coś zupełnie normalnego grając w czołowej drużynie – dodał bramkarz the Reds.
- W każdym zespole powinna występować walka o pierwszy skład, lecz tylko jeden bramkarz może brać udział w meczu od pierwszej minuty. Przybycie nowego zawodnika na tą pozycję nic nie zmienia. Ciężko pracuję, twardo stąpam po ziemi i wierzę w siebie – powiedział Simon.
Nawet jeżeli to Karius jest dosłownie numerem jeden w koszulce Liverpoolu, to Mignolet był podstawowym zawodnikiem the Reds podczas pierwszych spotkań tego sezonu. Taki numer został przyznany w kontrakcie młodemu Niemcowi, a Belg przyznał, że jest to bardzo miły akcent w jego kierunku i cieszy się z tego.
- Gdy przybyłem na Anfield każdy sugerował mi, abym wziął strój z numerem 1. Nigdy tego nie chciałem. Całą karierę gram z 22 na plecach i chciałbym żeby tak zostało. To sprawia, iż lepiej się czuję – stwierdził Belg.
Mignolet zanotował bardzo dobre wejście w sezon, nawet pomimo 6 straconych bramek w 4 meczach. Wraz z obronionym karnym po strzale Walcotta podczas meczu otwarcia, wyrównał on rekord obronionych karnych w Premier League. Natomiast jego parada po strzale głową Alderweirelda w spotkaniu przeciwko Tottenhamowi, pozwoliła the Reds wywieźć z Londynu jeden punkt.
- Będę pozytywnie wspominał początek tej kampanii. Zawdzięczam to bardzo dobremu okresowi przygotowawczemu, włączając w to zwycięstwo z Barceloną. Obroniony karny i piękna parada w meczu z drużyną Spurs. Niestety w meczu z Burnley pomimo 80% posiadania piłki zostaliśmy zaskoczeni 2 kontrami i przegraliśmy – przyznał Simon.
- Zawsze krytycznie analizuję swoje występy i chcę jak najwięcej poprawiać, lecz nie winię siebie za stracone jak dotychczas bramki. W międzyczasie zachowałem czyste konto w meczu z Burton, który rozgrywaliśmy w ramach League Cup – dodał bramkarz Liverpoolu.
- Okej, straciliśmy aż 6 bramek, ale graliśmy dosyć ofensywnie i skupialiśmy się na ataku. Myślę, że po podsumowaniu wszystkiego możemy zaliczyć to jako pozytywny początek. Zawsze liczymy na komplet punktów, nawet na wyjazdach. To pozwala nam osiągać takie rezultaty jak te z Arsenalem i Tottenhamem. Niestety wtedy jesteśmy narażeni na kontrataki. Musimy to naprawić. W pewnym sensie, sobotni mecz z Leicester będzie dobrą okazją do sprawdzenia tego. To będzie nasz pierwszy mecz na Anfield i będziemy chcieli jak najwięcej atakować, ale po drugiej stronie stoją Jamie Vardy oraz Riyad Mahrez – podsumował belgijski zawodnik.
Liverpoolowi przyjdzie się mierzyć z obecnym mistrzem Anglii już w pierwszym spotkaniu na własnym stadionie. Jednak bramkarz the Reds podkreśla, że celem jego zespołu jest Liga Mistrzów.
- W tym roku powinniśmy grać zdecydowanie lepiej, nie tylko w lidze, ale również w pucharach krajowych – zakończył Simon Mignolet.
Komentarze (7)