Firmino mierzy wysoko
Roberto Firmino znakomicie zaczął nowy sezon. Dwie bramki z Leicester pokazały, że Brazylijczyk znajduje się w znakomitej dyspozycji, a sam 24-latek zapewnił, że nie zamierza na tym poprzestać. O formie i nie tylko rozmawiał z zawodnikiem Dominic King.
Niewiele brakowało, a Firmino byłby obecnie w zupełnie innym miejscu. Gdyby wszystko potoczyło się tak, jak młody Roberto oczekiwał, gdy kilka lat temu biegał za piłką na plaży w Maceio, o sławę i pieniądze walczyłby jako... obrońca.
– Zaczynałem jako defensor – przyznaje Firmino, obecnie główne żądło Liverpoolu i człowiek, o którym zaczyna się mówić coraz częściej jako o jednym z groźniejszych atakujących w Premier League. – Najpierw występowałem no boku obrony, a następnie przeszedłem do środka. Grałem na tej pozycji aż do 18. roku życia. Serio!
Wyjawiając ten fakt, Brazylijczyk szeroko się uśmiecha. Wydaje się nie do pomyślenia, że ktoś obdarzony takim talentem, niesamowitym panowaniem nad piłką i zimną krwią pod bramką był szkolony do gry w obronie. Cóż, Firmino kryje w sobie wiele niespodzianek.
Kiedy Liverpool płacił za niego 29 milionów funtów w czerwcu 2015 roku, wielu zastanawiało się, jaką rolę Firmino będzie spełniał w nowym zespole. Numer 10? Skrzydłowy? Gdy w meczu Pucharu Ligi przeciwko Carlisle nabawił się pechowej kontuzji pleców, wydawało się, że klub popełnił kolejny kosztowny błąd na rynku transferowym.
Wszystko zmieniło się w raz z przybyciem Jürgena Kloppa. Pod skrzydłami Niemca Firmino rozkwitł, stał się kluczowym napastnikiem w jego drużynie. Dlaczego? Nikt w zespole nie dorównuje mu w sprintach. Firmino to prawdziwy maratończyk.
– Od dziecka wręcz kipiałem energią – wyznaje Brazylijczyk. – Nie lubię się zatrzymywać. Oczywiście, czasem odczuwam potrzebę odpoczynku, ale gdy tylko mogę ruszam się, tak było od zawsze. Dzisiaj tylko w ten sposób można grać w piłkę.
– Trzeba być cały czas w ruchu. Lubię chwile relaksu, ale kiedy jestem na murawie, wpadam w trans. Od pierwszej minuty trzeba grać na pełnych obrotach.
– Każdy z nas ma umiejętności, które wzmacniają zespół. Menedżer oczekuje jednak, abyśmy wszyscy byli jak biegacze. Nie zatrzymuj się, nigdy. Biegnij dalej. Taką zasadę wyznaje, a ja lubię w takim stylu grać. Musisz być w ciągłym ruchu.
– Bieganie przychodzi mi z łatwością. Wiele o tym nauczyłem się w Niemczech, gdzie spędziłem 4,5 roku. Trzeba być jak automat - po naciśnięciu przycisku biegniesz, bezustannie biegniesz. Zawsze staram się robić nieco więcej niż to, co się ode mnie wymaga.
Jego twarz znów się rozjaśnia. Czego by nie powiedział, kwituje uśmiechem. Koniec końców, nie może narzekać. Znajduje się w świetnej formie, a jego życie rodzinne nigdy nie było tak szczęśliwe. Trzy tygodnie temu żona Larissa urodziła drugie dziecko, córeczkę Bellę.
O takiej stabilizacji mógł jedynie marzyć, gdy w 2010 po raz pierwszy przybywał do Europy. Hoffenheim pozyskało go z Figueirense, klubu z południa Brazylii. Firmino opuścił rodzinny dom w wieku 16 lat, pomimo błagań ze strony rodziców, którym zależało, aby syn kontynuował naukę. Cała trójka jest ze sobą bardzo silnie związana. Zawodnik kazał zrobić sobie tatuaż na prawym ramieniu o treści „wieczna rodzinna miłość".
– Pochodzę z Maceio. Przez cały rok jest tam bardzo gorąco. Przeniosłem się do Florinoples na południu, gdzie było o wiele zimniej. Przeszedłem tam wszystkie wymagane testy i wywalczyłem sobie tym transfer do Niemiec. Mogłem zostać w Brazylii, ale chciałem zmierzyć się z wyzwaniem.
– Pamiętam pierwszy dzień w Hoffenheim. Było minus 20 stopni! Pogoda, jedzenie... Wszystko było inne. Z powodu niskiej temperatury miałem trudności, ale nie należę do osób, które szybko się zniechęcają. Wiedziałem, że będę musiał walczyć i ciężko pracować, aby spełnić marzenia. No i teraz jestem tutaj.
– Dobrze się już czuję poza Brazylią. Wiem, że po tym całym wysiłku zostanę nagrodzony. Kiedy dowiedziałem się o zainteresowaniu Liverpoolu, zacząłem oglądać filmiki z meczów. Chciałem wiedzieć, czego mogę się spodziewać.
– Gdy złożyli propozycję, nie zastanawiałem się dwa razy, od razu się zgodziłem. Na przyjemności przyjdzie jeszcze czas, teraz wszystko kręci się wokół pracy. Nie zatrzymam się.
I tak rzeczywiście jest. W obecnym sezonie przebiegł już 46,9 kilometra. Z niecierpliwością wyczekuje spotkania z Chelsea. Stanie naprzeciwko piłkarza, na którego the Blues wydali ogromne pieniądze ostatniego dnia okienka transferowego. Firmino zapewnia jednak, że podczas meczu przyjaźń z Davidem Luizem będzie miała drugorzędne znaczenie.
– To mój przyjaciel. Niezbyt często mamy okazję, aby się spotkać, ale często rozmawiamy za pośrednictwem WhatsAppa. Jego transfer do Anglii trochę mnie zaskoczył, ale jakby nie patrzeć to świetny zawodnik. W tym tygodniu nie rozmawialiśmy, ale i tak nie mogę się już doczekać tego starcia.
Czy to samo powiedziałby Luiz, pozostaje sprawą otwartą. Wątpliwości nie pozostawia za to bliska relacja, jaka łączy Firmino z Kloppem. Relacja, która przez ostatni rok bardzo się rozwinęła i z każdym kolejnym tygodniem można dostrzec, jak Niemiec krok po kroku poprawia grę Brazylijczyka.
Podczas pracy w Niemczech Klopp uczynił gwiazdami Roberta Lewandowskiego i Pierre-Emericka Aubameyanga. Nie ma powodu, dla którego to samo miałoby nie udać się z Firmino. Sam uczeń nie ma nic przeciwko.
– Mierzyłem się z jego zespołami przez 4,5 roku. Wiem, czego oczekuje od piłkarzy. Nie byłem w stanie ukryć swej radości, gdy dowiedziałem się, że obejmie stery w Liverpoolu.
– Wiedziałem, co wzniesie do klubu. Wdrożył swój styl pracy i gry znany z Niemiec, a zespół już się do niego przystosował. Przyjaźnimy się, to cudowny człowiek. Jeśli robisz to, o co cię prosi, nigdy go nie zawiedziesz.
– Czy jest w stanie zrobić ze mnie Neymara Liverpoolu? To już zależy ode mnie.
Dominic King
Komentarze (1)
2. z tego, co wiem, to tak naprawdę Aubameyanga wypromował dopiero Tuchel