Klopp o zwycięstwie i urazie Firmino
Menadżer Liverpoolu odniósł się do zasłużonego zwycięstwa nad the Blues w piątkowy wieczór na Stamford Bridge. Przybliżył też sytuację Roberto Firmino, którego zabrakło w osiemnastce meczowej na to spotkanie i o pracy zawodników, która zaowocowała wygraną nad Chelsea.
The Reds zapewnili sobie trzecie zwycięstwo w piątym meczu nowego sezonu Premier League. Dzięki trafieniom Dejana Lovrena i fantastycznej bramce Jordana Hendersona drużynie Liverpoolu udało się wywieźć 3 punkty z bardzo trudnego terenu.
Chelsea strzeliła bramkę kontaktową za sprawą Diego Costy, ale to nie pozwoliło choćby na punkt. Drugi rok z rzędu ekipa Liverpoolu wywozi ze Stamford Bridge komplet punktów.
Po meczu szkoleniowiec Liverpoolu wyjaśnił nieobecność Firmino, opisał występ swoich podopiecznych i powiedział o tym, że jego zespół może wejść na kolejny poziom.
O intensywności spotkania...
- To był bardzo intensywny, żywy i ruchliwy mecz. Świetnie budowaliśmy sytuacje w pierwszej połowie. Każdy widział jak Chelsea chce grać - za wszelką cenę chcieli odbierać piłkę. Ja byłem bardzo zadowolony ze stylu w jakim graliśmy i z pewności siebie zawodników. Niestety z jakiegoś powodu zatrzymaliśmy się około 37 minuty. To nie ma większego sensu, ale to normalne dla ludzi, zwłaszcza dla piłkarzy. W przerwie mieliśmy czas, żeby to przedyskutować. Wróciliśmy na boisko i ponownie graliśmy znakomicie. Bramkę straciliśmy w najgorszym możliwym momencie. Chcemy unikać takich sytuacji - gdy prowadzisz 2:0 i tracisz gola z kontrataku. Tak się niestety stało i nie wyglądało to najlepiej. Muszę jeszcze raz zobaczyć tę bramkę ale widziałem trzech zawodników leżących na plecach w naszym polu karnym i to też dla mnie nie miało sensu. Drużyna Chelsea zdobyła gola, ale obudziliśmy się i wróciliśmy do naszej dobrej gry. Każdy kto ogląda Chelsea wie, że gdy zaczynają grać w swoim tempie są bardzo groźni. W całym meczu naraziliśmy się tylko na jeden rzut wolny bezpośredni, a oprócz tego nasz blok defensywny grał bez zarzutów. Po strzale głową Divocka mieliśmy znakomitą okazję do ustalenia rezultatu, ale tutaj należą się słowa uznania dla bramkarza gospodarzy. Rezultat jak najbardziej zasłużony i dla nas znakomity.
O występie, który można określić: "futbol Kloppa"
- Ostatnio bardzo dużo myślę o tym pojęciu, bo każdy mnie o to pyta. Lubię dobry futbol. Tak właśnie jest. Musimy zawsze mieć opcję na boiskowe wydarzenia. Gdy mamy piłkę otwierają się dwie opcje: oddać ją rywalowi albo utrzymać ją u siebie. Zaczynamy więc operować piłką. Gdy piłkę ma przeciwnik staramy się ją mu odebrać. Nie myślę o "moim stylu gry", bo czegoś takiego nie ma. Trzeba się dostosować do jakości i umiejętności zawodników i wygrywać tyle meczów ile to tylko możliwe. To wszystko.
O wierze w zespole...
- Ciężko pracowaliśmy na takie rezultaty. Co mogę powiedzieć? W zeszłym tygodniu zagraliśmy świetne spotkanie z Leicester, dobrze zaprezentowaliśmy się z Tottenhamem - ok, to było dawno, ale wciąż pamiętamy to spotkanie. Pracujemy na to razem i tak jak mówiłem w tym tygodniu - cieszymy się z naszej pracy. Tego wieczora stanąłem przed trudnym zadaniem w związku z Firmino. To świetny zawodnik, ale odniósł lekki uraz i trzeba było go zastąpić na boisku. Nie chciałem ryzykować jego zdrowia i nie widziałem możliwości, żeby mógł zagrać w spotkaniu z Chelsea. Każdy twierdził, że możemy podjąć ryzyko i wystawić go w pierwszej jedenastce, ale za często słyszałem słowo "ryzyko" i postanowiłem, żeby dać mu wolne na to spotkanie. Drużyna mimo jego braku wyglądała świetnie. Zagraliśmy tak jak ostatnio z Chelsea - gdy byłem na stanowisku przez 3 tygodnie. Chcemy wygrywać spotkania, bez względu gdzie są rozgrywane.
O zachowaniu takiego tempa do końca sezonu...
- Jestem menadżerem od szesnastu lat i niemal każdego dnia wszyscy mnie o to pytają. Tu nie chodzi o intensywność. Cała zagadka polega na znalezieniu odpowiedzi na pytanie: "jak bronić się przed atakami rywala?". W defensywie gramy całą drużyną i koniec końców udaje nam się odzyskać piłkę, a w większości sytuacji robimy to małymi nakładami kondycji. Pierwsza połowa nie było tak intensywnie jak myśleliśmy. Mieliśmy piłkę przy nodze niemal przez cały czas. Nie wiem jaki dystans przebiegliśmy, ale byliśmy w posiadaniu piłki. Niezwykle istotny jest ruch zawodników po boisku - to najprostszy możliwy styl gry drużyny. Na końcu i tak ktoś strzela, albo jest szybszy o ułamek sekundy. Poruszamy się między formacjami przeciwnika. Nie da się grać w piłkę nie biegając! Nasz styl gry nie jest o wiele bardziej męczący od tego co preferują inne drużyny. Najbardziej męczące jest jak ktoś popełni błąd i trzeba nagle wracać całą drużyną na swoją połowę. Chcę, żeby drużyna poruszała się w obrębie pola karnego rywala. Najważniejsze, że nie biegamy jak szaleni przez całe spotkanie.
O tym, że Liverpool stał się kandydatem do tytułu...
- Nie interesuje mnie co mówią ludzie. Takie samo pytanie dostałem jak wygraliśmy 3:1 z Chelsea. Odpowiedziałem wtedy: "jesteś wariatem?!" - dobrze to pamiętam. Nauczyłem się co nieco o Wyspach. Mamy 10 punktów i to jest fantastyczny dorobek. Bardzo się z tego cieszę zwłaszcza po tak trudnych meczach na początku sezonu. Sezon się nie skończył. Musimy grać i wiemy, że potrafimy i jesteśmy przekonani o jakości jaką dysponujemy. Taka jest prawda, ale i tak co tydzień musimy tę jakość potwierdzać na boisku. Co tydzień albo jak w tym tygodniu - co 3 dni, bo we wtorek czeka nas starcie z Derby w meczu pucharowym. To też będzie niezłe spotkanie.
O zmianie Daniela Sturridge'a...
- Nie widziałem, żeby mógł wykonać jeszcze kilka sprintów, więc zdecydowałem się na zmianę, zwłaszcza, że mieliśmy zdrowego, młodego napastnika na ławce. To wszystko. Pierwsza połowa w wykonaniu Daniela była bardzo, bardzo dobra. Potrzebujemy zawodnika, który może grać na centralnej pozycji w ataku i potrafi się cofnąć po piłkę do pomocników. Nie sądzę, żeby zszedł z urazem. Zmiana Daniela została podyktowana sytuacją boiskową. Nikt mi nic nie mówił o kontuzji, więc z jego zdrowiem wszystko w porządku.
Komentarze (9)