Zapowiedź meczu
Popsuli humory Hull, teraz jadą na Liberty Stadium popsuć je Łabędziom. Czy może bardziej z już popsutych humorów wprowadzić w stan depresji. Poniżej wszystko co chcielibyście wiedzieć o starciu Liverpoolu ze Swansea, ale nie chciało wam się pytać.
Zacznijmy od nastrojów panujących po obu stronach barykady. Mimo małego powiewu optymizmu po remisie z Chelsea, Łabędzie obecnie znajdują się jeden punkt nad strefą spadkową, a ich menedżer walczy o zachowanie posady. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że podopieczni Francesco Guidolina nie mają łatwego terminarza. Najpierw trafili na dobrze grające Hull, by potem grać z Leicester, the Blues, Southampton i dwukrotnie z Manchesterem City (przegrali również w Pucharze Ligi). W dodatku w ostatnim meczu postawili się ekipie Guardioli, grając całkiem wyrównane spotkanie.
Wszyscy wiemy natomiast jak jest w Liverpoolu. Pytania dziennikarzy o szanse na mistrzostwo, zaproszenie Kloppa do Monday Night Football i generalny powiew optymizmu po rozgromieniu Tygrysów. Łatwo też zatracić się w statystyce ostatnich pojedynków, w których pięć na sześć potyczek zakończyło się na korzyść Czerwonych. Ale po pierwsze niezwykle trudno ocenić dyspozycję Swansea. Po drugie w pięciu spotkaniach na Liberty Stadium w lidze, tylko raz udało się the Reds wywieźć trzy punkty. Co prawda nie bez znaczenia jest to, że obie porażki na tym obiekcie przypadały w maju, kiedy nastroje w Liverpoolu były takie sobie, jednak warto zachować mały dystans.
Co do dostępnych zawodników, raczej obaj menedżerowie nie maja na co specjalnie narzekać. Guidolin na pewno nie będzie mógł skorzystać z usług Nathana Dyera, wątpliwy jest też występ Federico Fernándeza. Klopp z kolei wspomniał jedynie o małym problemie Divocka Origiego. Wróci natomiast do kadry Dejan Lovren.
Czego więc możemy się spodziewać? Z pewnością dominacji i bardziej konkretnej gry Czerwonych, którzy przewodzą w ligowej klasyfikacji podań (3625) i strzałów (117). Swansea straciło co najmniej dwie bramki w ostatnich trzech meczach u siebie. The Reds z kolei w trzech ostatnich spotkaniach co najmniej dwa gole strzelali. Widać również, że piłkarzom Łabędzi bardziej leży prowadzenie gry skrzydłami i częste dośrodkowywanie (drugie miejsce w Premier League). W opozycji do tego podopieczni Kloppa są drużyną, od której rzadziej wrzucają piłkę w pole karne tylko gracze Hull. Będzie to więc niezły test dla Milnera i Clyne’a, bo o grę w powietrzu, jeśli nie jest to żaden stały fragment gry, akurat specjalnie się nie boję.
Nie ma więc innej możliwości, wygrajmy to, zachowajmy w końcu czyste konto i popłaczmy się co najwyżej z powodu przerwy reprezentacyjnej. Arbitrem spotkania będzie Michael Oliver. Pierwszy gwizdek w sobotę o 13.30.
Komentarze (0)