Wywiad z Roberto Firmino
Atakujący Liverpoolu, Roberto Firmino, jest jedną z czołowych postaci drużyny, która zaliczyła dość przekonujący początek sezonu. Przeprowadzono z tej okazji specjalny wywiad z Brazyliczykiem i poruszono kwestie jego roli w drużynie, przejścia z defensywy na początku kariery i życia po wodzą Jürgena Kloppa.
To fałszywa dziewiątka Liverpoolu. Człowiek, który strzeił 2 bramki Leicester grając na lewej stronie, ale w majowym finale Ligi Europy przeciwko Sevilli wyszedł na pozycji numeru 10. Elastyczny przyjaciel Kloppa. Nie może teraz wydawać się dziwnym, że Roberto Firmino był kiedyś obrońcą.
Jak jednak doszło do takiej zmiany?
- Trener młodzieżówki w CRB - powiedział Firmino, mając na myśli klub z niższej ligi brazylijskiej, gdzie wszystko dla niego się zaczęło. - Grałem tam w obronie. Dominowałem i nawet zdarzało mi się przedryblować napastników.
- Pokazałem się z dobrej strony i zostałem przesunięty do rozegrania. Potem przeszedłem na skrzydło, a w końcu na ofensywną pomoc, gdzie zacząłem strzelać bramki i wszyscy stwierdziliśmy, że to pozycja dla mnie.
Nie żeby pozycja była dla niego najważniejsza.
- Nie mam ulubionego miejsca na boisku - dodaje. - Chcę po prostu grać, to sprawia mi radość. Chcę grać zawsze, nieważne gdzie. Chodzi o możliwość pomocy drużynie i pokazania na co mnie stać.
Udało mu się to w pierwszym sezonie na Anfield. Skończył jako najlepszy strzelec zespołu w Premier League i zaliczył 49 występów we wszystkich rozgrywkach. Wygląda na idealnie dostosowanego do tempa gry w Anglii, na co wskazuje 85 wykonanych sprintów w meczu z Hull.
- Czuję się przystosowany do tutejszej gry - powiedział. - Fajnie jest tu być i pracować bardzo ciężko z całym zespołem Liverpoolu. Jestem otwarty na nowe doświadczenia i zawsze chcę się czegoś uczyć. Podoba mi się ta ciężka praca.
Takie nastawienie to pociecha dla menadżera. Klopp to człowiek, który oczekuje od swoich piłkarzy 110%. Poza jednak intensywnym podejściem, jest jednak u Niemca lżejsza strona, która sprawiła, że stał się tak popularną postacią. Jak to wygląda naprawdę?
- Dokładnie tak, jak się wydaje - potwierdza Firmino. - To dobry człowiek, który nie kryje się ze swoją pasją. Wykonuje swoją pracę z umiłowaniem i radością. Wszystkim się to podoba.
- Trening jest dla niego jak zwykły mecz. Zawsze jest skupiony w 100% w trakcie sesji, bez wyjątku. Atmosfera, którą kreuje jest po prostu niebywała.
- To świetny menadżer, najlepszy z jakim pracowałem. Być tak blisko niego i słuchać jego poleceń, to niesamowite. Ma dobre serce i widać u niego niemiecką mentalnosć.
- Grałem w Niemczech, więc do niemieckiej piłki też się przyzwyczaiłem. Cała jego ciężka praca jest dla drużyny. Zaliczyliśmy dobry start i wszystko się dla nas dobrze układa. Fajnie widzieć, że wysiłek jest nagradzany.
Udany początek sezonu sprawił, że Liverpool jest postrzegany jako jeden z faworytów do głównych laurów w lidze. Czuć ekscytację w mieście, którą wyczuł sam Firmino, mimo że przyznaje, że jest to dla niego nowe doświadczenie.
- To niesamowite w porównaniu z Hoffenheim - powiedział. - Tam było spokojniej. Tutaj czuć więcej pasji. Oczywiście wiedziałem, że Liverpool to klub z wielkimi tradycjami i bardzo mi się to spodobało. Fani także są niebywali, ciągle nas wspierają.
Firmino wskazał "We are Liverpool" jako swoją ulubioną przyśpiewkę, ale czy jest szansa na kolejną wielką pieśń powstałą na koniec sezonu? Czy jest możliwy pierwszy tytuł mistrzowski po ponad ćwierćwieczu?
- Nic nie jest niemożliwe - powiedział. - Pracujemy ciężko na swój rozwój, każdego dnia. To oczywiście wielki klub, zawsze będziemy walczyć w lidze do końca. Tytuł wygramy, jeśli zasłużymy na niego swoim wysiłkiem. Jeśli nie zasłużymy, nie wygramy.
Komentarze (1)
"Pracujemy ciężko na swój rozwój, każdego dnia. To oczywiście wielki klub, zawsze będziemy walczyć w lidze do końca. Tytuł wygramy, jeśli zasłużymy na niego swoim wysiłkiem. Jeśli nie zasłużymy, nie wygramy."