Clyne o Kloppie, Milnerze i starcie
Nathaniel Clyne wyjawił, że jest nazywany "maszyną" przez bossa Liverpoolu, Jürgena Kloppa, ale przyznaje, że James Milner potrafi go irytować. Clyne nieprzerwanie był członkiem drużyny the Reds podczas pierwszego roku niemieckiego trenera na Anfield.
Jego wytrzymałość jest tak duża, że wielką niespodzianką okazał się być drobny uraz, który wykluczył obrońcę ze zgrupowania reprezentacji. Mimo to, w Liverpoolu panuje przekonanie, że piłkarz będzie dostępny na następny mecz ligowy przeciwko Manchesterowi United.
Clyne opowiedział, jak to jego nieprzerwane uczestnictwo w spotkaniach przełożyło się na ksywkę od Kloppa.
- Menadżer nazywał mnie maszyną w przeszłości - powiedział. - Nie jestem pewien dlaczego, pewnie z powodu mojej częstej gry i rzadkich kontuzji.
- Jedyne co chcę robić, to grać jak najlepiej i pomagać drużynie.
Gdy Clyne ustanawiał siebie jako solidnego prawego defensora, w klubie dalej panował chaos na drugiej flance.
Sukces Jamesa Milnera, pomocnika przesuniętego na tę pozycję, jest wciąż zagadką dla byłego gracza Southampton.
- Gdy on to robi, wydaje się to takie łatwe! Trenowałem całą karierę, żeby być bocznym obrońcą. Przychodzi on i z marszu radzi sobie dobrze. Podoba mu się to i nawet strzela bramki.
- To doświadczony profesjonalista. Każda drużyna potrzebuje Jamesa Milnera w swoich szeregach. Ten człowiek zagra wszędzie.
Liverpool zaliczył imponujący start sezonu i traci do liderów z niebieskiej części Manchesteru jedynie 2 punkty.
Ale Clyne jest rozczarowany kilkoma aspektami obecnej kampanii, nie dotyczy to jednak jego formy przy reżimie treningowym Kloppa.
- Jest jeszcze bardzo wcześnie, ale poradziliśmy sobie na razie nieźle - powiedział. - Skupiamy się tylko na następnym meczu.
- Nie mieliśmy jeszcze czystego konta, więc jako obrońca jestem rozczarowany. Nie chcę tracić bramek, więc musimy pracować jeszcze ciężej nad defensywą na treningach.
- Na pewno jestem w lepszej formie. W okresie przygotowawczym menadżer położył na to większy nacisk, żebyśmy zawsze byli w stanie sprostać jego oczekiwaniom w trakcie meczów.
- Potrafi się zezłościć i zawsze otym wiadomo, bo robi się głośno. Ale podczas celebracji, okulary leciały wiele razy - dodał o samym Kloppie.
Komentarze (1)