SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1519

Przyszłość The Reds w lidze


Po trudnym początku sezonu przed Liverpoolem osiem meczów, w których The Reds wystąpią jako zdecydowani faworyci. Czego możemy oczekiwać po nadchodzących spotkaniach? Jakie wyzwania stoją przed zespołem? Na te pytania odpowiada artykuł Jacka Lusby'ego.

Pierwsze kolejki bieżącego sezonu Premier League były poważnym sprawdzianem dla piłkarzy Jurgena Kloppa. Można powiedzieć, że został on zaliczony w satysfakcjonującym stopniu. Teraz nadszedł jednak czas na zmianę sposobu myślenia.

Remis 0-0 na Anfield w spotkaniu z Manchesterem United nie jest jakimś wielkim rozczarowaniem. Biorąc jednak pod uwagę słabą grę podopiecznych Jose Mourinho, nie należy się zbytnio cieszyć z takiego rozstrzygnięcia. The Reds nie wykorzystali remisów Manchesteru City i Tottenhamu Hotspur, ale w dalszym ciągu pozostają na czwartym miejscu ligowej tabeli. Może to robić wrażenie, w szczególności w kontekście letniego okna transferowego, w którym Jurgen Klopp nie dokonał wielu spektakularnych zakupów, oraz terminarza w pierwszym okresie nowego sezonu. Liverpool wyrósł w tabeli na jednego z kandydatów do pierwszej czwórki lub nawet do zdobycia tytułu mistrza kraju. Piłkarze muszą przyzwyczaić się do tej myśli i przygotować się na całą gamę nowych wyzwań.

Zdaliśmy trudny egzamin

Gdy komputer decydujący o terminarzu wyświetlił pierwsze osiem meczów sezonu dla The Reds, stało się jasne, że przed Kloppem i jego drużyną niełatwe zadanie. Poziom trudności zwiększyła dodatkowo przebudowa stadionu Anfield, przez którą zespół przed własną publicznością mógł zagrać dopiero 10 września, po trzech spotkaniach na wyjeździe. Liverpool na wyjeździe zmierzył się z Arsenalem, Burnley, Tottenhamem, Chelsea i Swansea. Na Anfield w tym sezonie przyjechały tylko Leicesiter City, Hull City i Manchester United. Z tych zespołów tylko beniaminek z Hull był potencjalnie słabym przeciwnikiem.

Zdobycie 17 punktów na 24 możliwe to godne pochwały osiągnięcie. Tylko City, Arsenal i Tottenham zdobyły więcej. Więcej bramek od Liverpoolu (który zanotował 18 trafień) strzeliły tylko zespoły City i Arsenalu (oba po 19). Podkreśla to tylko siłę ataku drużyny Kloppa. Fakt, iż Mourinho całą taktykę swojego zespołu ustawił tak, by jedynie przeszkadzać Liverpoolowi w napadzie, grając w obronie w formacji 6-3-1 (a w defensywie United musiało grać praktycznie cały mecz, mając 35% posiadania piłki), świadczy o tym, że w obecnym sezonie The Reds są wyjątkowo mocni, w szczególności przeciwko przeciwnikom z najwyższej półki.

Pokonanie Swansea na wyjeździe i rozgromienie Hull u siebie pozwala wnioskować, że i przeciwko teoretycznie słabszym rywalom Liverpoolowi idzie dobrze. Tezę tę należy jednak udowodnić w kolejnych ośmiu meczach w Premier League.

Osiem spotkań w roli faworyta

W pierwszych ośmiu meczach tego sezonu Liverpool grał z czterema zespołami z pierwszych siedmiu miejsc tabeli ligi angielskiej. Wszystkie te zespoły dążą do zakończenia rozgrywek w pierwszej czwórce. Kolejne starcie z drużyną z tej elitarnej grupy odbędzie się dopiero 19 grudnia, gdy The Reds odwiedzą Stanley Park i zmierzą się z Evertonem w pierwszych derbach Merseyside kampanii 2016/17.

Pomiędzy zremisowanym 0-0 meczem z United i spotkaniem z innym wielkim rywalem, przed Kloppem i jego drużyną seria ośmiu spotkań, które na papierze nie wyglądają na szczególnie trudne:

West Bromwich Albion (u siebie) – 22 października – obecna pozycja: 12

Crystal Palace (na wyjeździe) – 29 października – obecna pozycja: 9

Watford (u siebie) – 6 listopada – obecna pozycja: 10

Southampton (na wyjeździe) – 19 listopada – obecna pozycja: 8

Sunderland (u siebie) – 26 listopada – obecna pozycja: 20

Bournemouth (na wyjeździe) – 4 grudnia – obecna pozycja: 11

West Ham United (u siebie) – 11 grudnia – obecna pozycja: 15

Middlesbrough (na wyjeździe) – 14 grudnia – obecna pozycja: 17

Tylko trzy z tych zespołów zajmują obecnie lokaty w górnej połowie tabeli. Trzy z nich są praktycznie skazane na walkę o utrzymanie. To dla Liverpoolu zupełnie inne wyzwanie niż następujące po sobie starcia ze Spurs, Leicester i Chelsea. The Reds powinni wygrać wszystkie te spotkania, w szczególności że wreszcie rozegrają równie wiele meczów u siebie, co na wyjeździe. Jako absolutne minimum zespół Jurgena Kloppa powinien powtórzyć osiągnięcie z pierwszych ośmiu kolejek. Dałoby to łącznie 34 punkty w 16 meczach. Ekstrapolując ten wynik na cały sezon, oznaczałoby to zakończenie rozgrywek z 81 punktami. Tyle właśnie oczek zdobył mistrz kraju Leicester w zeszłym sezonie.

Zdobycie tylu punktów nie będzie jednak proste. W zeszłym sezonie Liverpool w starciach z West Bromem, Palace, Watfordem, Southampton, Sunderlandem, Bournemouth i West Hamem zdobył tylko 11 punktów. Zespół stracił również punkty w meczach drugiej części sezonu przeciwko Westo Bromowi, Palace, Watfordowi, Southampton i West Hamowi. Ciężko więc myśleć o stuprocentowej przewadze w meczach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. W tym sezonie Jurgen Klopp miał jednak możliwość wprowadzić w życie swój autorski plan gry, co może diametralnie zmienić obraz boiskowych poczynań The Reds.

Zmiana mentalności

Zremisowany 0-0 poniedziałkowy mecz odbył się w rocznicę pierwszego spotkania Jurgena Kloppa w roli menedżera Liverpoolu. Wtedy też wynikiem był remis (0-0 przeciwko Tottenhamowi). Od tego czasu niemiecki szkoleniowiec wprowadził wiele zmian w drużynie. Pierwszy zremisowany 0-0 mecz na Anfield za kadencji Kloppa nie odzwierciedlał jednak metamorfozy, jaką przeszedł zespół pod jego wodzą. Hasło głoszone przez 49-letniego trenera, „zmieniać wątpiących w wierzących”, wypowiadane jest przez niego niemal co tydzień, ale trudno znaleźć lepsze podsumowanie zmian dokonujących się w klubie przez ostatni rok.

– Jedno, co z pewnością się zmieniło, to fakt iż dzięki trenerowi wierzymy, że możemy wygrać z każdym – nawet z Barceloną – przyznał Adam Lallana w wypowiedzi z października.

– Trenerowi się autentycznie wierzy, gdy mówi, że każda drużyna jest do pokonania. Wchodząc na boisko dokładnie wiemy jak tego dokonać.

Liverpool w tym sezonie był przy piłce krócej niż przeciwnicy tylko dwa razy – w meczu z Arsenalem (49,3%) i spotkaniu z Chelsea (47,3%). Różnica w tych przypadkach była jednak marginalna. Nikt nie dorównuje The Reds pod względem ilości strzałów na bramkę przeciwnika. Tylko Arsenal i Chelsea zanotowały większą liczbę podań. Obie te drużyny Liverpool jednak pokonał – i to na wyjeździe.

Następne osiem meczów może dać Liverpoolowi szansę wysforowania się przed rywali w wyścigu o trofeum mistrza kraju. Kluczowa w meczach z zespołami z niższych lokat w ligowej tabeli będzie dla piłkarzy z Anfield mentalność zwycięzców.

Jack Lusby

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (20)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com