Williams o czasie poza boiskiem
Wspomnienia były inspiracją dla Jordana Williamsa, który jak sam mówi, ma za sobą "piekielny rok". 23 września, 2014 roku, młodzian z Akademii Liverpoolu posmakował życia na najwyższym poziomie.
Wtedy właśnie wszedł z ławki przed 42 tysiącami fanów na Anfield i zadebiutował w pierwszej drużynie wraz z Jordanem Rossiterem w rozgrywkach Pucharu Ligi przeciwko Middlesbrough. Williams wywarł dobre wrażenie i nawet wykorzystał swoją jedenastkę w rekordowo długim konkursie.
- Pamiętam każdy szczegół tamtej nocy - powiedział w wywiadzie dla ECHO.
- Nie tak dawno temu rozmawiałem o tym z Jordanem. Dla nas obu była to wielka noc.
- Niewiarygodne uczucie. Wspomnienie karnego wykonywanego przed the Kop zostanie ze mną na resztę życia.
- To była wyjątkowa chwila dla mnie i mojej rodziny. Dla mamy oprawiłem tamtą koszulkę. Bardzo mnie wspierała i zabierała mnie wszędzie, gdzie miałem być jako dziecko, więc zadedykowałem tamten moment właśnie jej.
- Mam nadzieję, że uda mi się doświadczyć czegoś takiego jeszcze raz. Każdego dnia, gdy przychodzę do Akademii, myślę o powrocie tam, gdzie wtedy byłem. To najlepsze uczucie, jakiego doświadczyłem.
Od tamtej chwili, Williams musiał żyć po innej stronie emocjonalnego spektrum.
Po zakończeniu sezonu 14/15 na wypożyczeniu w Notts County, przeniósł się do Swindow Town na początku zeszłej kampanii. Nie tylko stał się podstawowym obrońcą drużyny z League One, ale został doceniony przez Chrisa Colemana, który powołał go do drużyny Walii.
Kilka tygodni później, we wrześniu 2015, poważna kontuzja kolana sprawiła, że jego świat się zawalił.
- Byłem wówczas na fali - powiedział.
“Playing every week for Swindon and then going away with Wales, training alongside Gareth Bale and Aaron Ramsey. Wales were flying at the time as well.
- Grałem ciągle dla Swindon, jeździłem na zgrupowania z Walią, trenowałem u boku Garetha Bale'a i Aarona Ramseya. Walia wówczas też grała świetnie.
- Przeciwko Colchester wykonałem wślizg i uszkodziłem chrząstkę. Po meczu nie czułem, żeby coś było nie tak, więc zagrałem potem we wtorek przeciwko Doncaster, ale wtedy nie było już tak dobrze.
- Skontaktowałem się z Liverpoolem i zaaranżowano dla mnie badanie, które wykazało, że potrzebuję operacji. Chrząstka i łąkotka zahaczały o siebie, więc konieczne było powycinanie ich.
- Nie była to wielka operacja, ale po drodze kilka rzeczy się skomplikowało, więc wyleciałem na 12 miesięcy. To było piekło, naprawdę.
Williams jest wdzięczny za wsparcie, jakiego dostarczył mu klub, podczas jego długiej przerwy.
- Było trudno, ale podczas swojego pierwszego roku przeżyłem podobną kontuzję - dodał.
- Wtedy była to chrząstka w lewym kolanie, teraz była łąkotka. Otaczali mnie dobrzy ludzie i mogłem przez to przejść.
- Zawsze byłem blisko mojej mamy i bardzo mi pomogła. Mam dobrych kolegów i ludzie w klubie również byli świetni. Genialnie opiekowali się mną fizjoteraupeuci, Andy Renshaw i Richie Partridge.
- Alex Inglethorpe i Mick Beale również fantastycznie się ze mną obchodzili. Wiadomo, że samemu trzeba umieć sobie radzić, ale miło czuć wsparcie.
- Najtrudniejsze było przychodzenie na treningi i nie móc brać w nich udziału. Cały czas musiałem być na siłowni. Siedziałem tam i przyglądałem się, jak chłopaki pracują. Było trudno.
Williams wrócił do gry w sierpniu, ale kontuzja pachwiny z meczu rezerw na Emirates, wykluczyła go na kolejne 2 miesiące.
Jego ostatni powrót miał miejsce w przegranym meczu z Manchesterem City w zeszłym tygodniu i tam nic się nie stało. Teraz młody zawodnik chce nadrobić stracony czas.
- Czuję się dobrze, odzyskałem formę. Jestem silny i chcę kopać piłkę - powiedział.
- Sprawa z pachwiną była przykra, ale teraz jestem w dobrym miejscu. Pracowałem z ludźmi od przygotowania fizycznego przez ostatnie 3 tygodnie i fajnie było wrócić na City.
- Muszę być pokorny, dalej trenować i łapać czas na boisku. Ominęło mnie dużo piłki nożnej, ale wierzę, że pozbieram się i nadrobię stracony czas.
Williams, który na liście płac Liverpoolu znajduje się od 2009 roku, kończy 21 lat w niedzielę. Jego kontrakt wygasa następnego lata, więc Walijczyk czuję presję czasu, by uchować się na Anfield.
Z głębokimi pokładami talentu, którymi dysponuje Jurgen Klopp, będzie to nie lada wyzwanie, ale on podejmie walkę.
- Zawsze trzeba wierzyć, że da się radę w Liverpoolu, dopóki się tu jest - powiedział Williams.
- Jeśli będę sobie dobrze radził w rezerwach, to powinienem dostać szansę na przejście do Melwood.
- Menadżer dał szansę wielu piłkarzom. Wspaniale było widzieć Ovie Ejarię i Trenta Alexander-Arnolda grających przeciwko Tottenhamowi. Daje to każdemu wiarę nw możliwy awans..
- Kev Stewart, z którym byłem w Swindon, również poradził sobie genialnie i zasłużył na wszystko. To nie są chłopaki, których łatwo ponosi.
- Moim marzeniem nadal jest gra dla Liverpoolu. Mam nadzieję na karierę tutaj, ale jeśli będę musiał się przenieść, to spróbuję zrobić to, co Conor Coady, czyli grać dobrze w piłkę gdzie indziej. Chcę grać w lidze każdego tygodnia.
Williams jest otwarty na kolejne wypożyczenie, jeśli taka opcja pojawi się w styczniu, bowiem pobyty w Notts County i Swindon bardzo mu się podobały.
- Jeśli będę miał iść na kolejne wypożyczenie, to się zgodzę od razu - powiedział.
- Bardzo byłem zadowolony. Pamiętam, jak Alex powiedział, że bardzo skorzystam i miał rację.
- Wychodzenie w każdą sobotę, żeby walczyć o trzy punkty. To znaczy bardzo dużo. Gra się też zawsze przed dużą ilością ludzi.
Obecnie Williams skupiony jest na grze dla drużyny rezerw Liverpoolu. Drużyna Michaela Beale'a będzie mierzyć się z Porto w Premier League International Cup w Prenton Partk w środę wieczorem. Otwierający mecz tych zawodów przegrano z Wolfsburgiem we wrześniu.
- Są meczem, w których chce się grać i zawsze fajnie jest sprawdzić się przeciwko przeciwnikom z kontynentu - powiedział Williams.
- Przed porażką z Man City, byliśmy w świetnej formie. W pierwszej połowie nie byliśmy zbyt agresywni i graliśmy poniżej naszego poziomu.
- Myślę, że to tylko wypadek przy pracy. Na Porto będziemy gotowi.
Komentarze (0)