Moyes chwali podopiecznych
David Moyes pochwalił swoich zawodników, którzy do 75. minuty wczorajszego meczu na Anfield skutecznie stawiali opór Liverpoolowi. Bramki Divocka Origiego i Jamesa Milnera dały w ostatecznym rozrachunku wygraną gospodarzom.
- Zdawałem sobie sprawę, że czeka nas niezwykle ciężka przeprawa, gdyż mierzyliśmy się z jedną z najlepszych drużyn w Premier League.
- Muszę pochwalić chłopców, gdyż wykonali kawał dobrej roboty. Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy pozostać w grze, musimy być skoncentrowani i konsekwentni w defensywie. Na tym przede wszystkim się skupiliśmy.
- Nie jechaliśmy tu z zamiarem kreowania sobie wielu okazji bramkowych. Widać, jak to się skończyło dla niektórych drużyn. Watford jest tu najlepszym przykładem i ich porażka 1:6.
- Miałem nadzieję, że uda nam się wytrzymać do końca. Jestem nieco rozczarowany pierwszym golem. Straciliśmy go w zbyt łatwy sposób.
Komentarze (5)
Błagam gdyby kiedykolwiek jakikolwiek menedżer mojego ukochanego klubu wypowiedział się w taki sposób ja jako kibic czułbym się obrażony. Czyli co według Moyesa są mecze z góry przegrane? nie szanuję takich ludzi którzy z góry zakładają porażkę. Tak samo nasi chłopcy mogli by założyć w 2005 roku że skoro Milan prowadzi 3:0 do przerwy to mecz jest przegrany.. To jest piłka nożna do cholery! Wolałbym dostać lanie 4-0 po ładnej, pracowitej grze chłopaków, niż murować bramkę i przegrać 1-0 czy 2-0..
Naturalne,że miał taki plan.Liverpool u siebie jest w tym sezonie nie do zatrzymania.Wystarczy spojrzeć jakie lanie dostali Leicester,Hull i Watford.
Potencjał ofensywny Sunderlandu jest bardzo marny.Nic dziwnego,że nie wyszli wysokim pressingiem z zamiarem zmiażdżenia przeciwnika.Byłoby to porywanie się z motyką na księżyc.