Carra: Kolejne derby? Chętnie!
Legenda Liverpoolu, Jamie Carragher, zwierzył się ostatnio, iż w jego mniemaniu nie ma lepszego uczucia niż wygrana na Goodison Park w barwach Liverpoolu.
W trakcie swojej 16-letniej przygody z Liverpoolem Carragher rozegrał 30 spotkań derbowych. Smaku porażki zaznawał jedynie w 5 z tych spotkań. Carragher już cieszy się na myśl o nadchodzącej kolejce, w której jego były klub zmierzy się z ekipą Ronalda Koemana.
- Derby to większa sprawa dla Evertonu. Oczywiście to nadal ogromnie ważny mecz także dla Liverpoolu, ale pokonanie The Reds bardzo wiele dla nich znaczy. Pamiętam to uczucie z czasów dzieciństwa, kiedy byłem fanem Evertonu. Dla Liverpoolu z kolei zawsze więcej emocji związanych było z derbami na Goodison. Dlatego można powiedzieć, że pod tym względem wszystko się wyrównuje.
- Liverpool wydaje więcej pieniędzy i jest większym klubem niż Everton, więc na papierze jest lepszym zespołem. Jednak nie zawsze ma to przełożenie na wynik i nie oznacza, że zawsze wygrywa. Mimo tego zawsze ma się ochotę zdeklasować Everton na Anfield.
- Goodison Park pozwala zniwelować te dysproporcje. Tłum jest niesamowity. Dodatkowo kibice siedzą bardzo blisko murawy. Mówi się, że kibice Liverpoolu starają się wymuszać na sędziach odgwizdywanie rzutów karnych. Mogę wam powiedzieć, że na pewno spróbują tego na Goodison! Jako były piłkarz Liverpoolu powiem też, że zawsze musisz starać się przejąć kontrolę nad arbitrem w trakcie meczu na Goodison. Jestem przekonany, że fani Evertonu nie będą zadowoleni z tego, co powiedziałem, ale to było jedno z zadań do wykonania na Goodison.
- Ich kibice to bardzo nieprzyjemnie nastawiona grupa i zawsze stoją murem za swoimi piłkarzami, ale mieliśmy całkiem dobry bilans w meczach z Evertonem. Jeśli mógłbym wybrać jedno miejsce z całego kraju, gdzie mógłbym odnieść jeszcze jedno zwycięstwo, to chciałbym jeszcze raz wygrać na Goodison Park.
Dla Carraghera jedno ze zwycięstw miało szczególnie słodki smak. Chodzi o derby z 2001 r., kiedy Gary McAllister strzałem z rzutu wolnego z dalekiej odległości zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo 3:2 w ostatnich minutach meczu.
- To chyba moje ulubione z derbowych zwycięstw. Walczyliśmy o miejsce dające możliwość gry w Lidze Mistrzów, a Everton chciał zrobić wszystko, aby nas powstrzymać. Wydaje mi się, że wtedy walczyli o utrzymanie. W tamtym okresie co roku walczyli o utrzymanie. Emile Heskey dał trafienie na 1:0. Potem bramkę zdobył Duncan Ferguson, a gola na 2:1 strzelił Markus Babbel.
- Następnie dostali rzut karny, który nie miał prawa być uznany za rzut karny. Jeff Winter, który zawsze lubił znaleźć się w centrum uwagi, podarował im jedenastkę zupełnie z niczego. David Unsworth zamienił ją na gola. Myśleliśmy już, że marzenia o Lidze Mistrzów prysnęły i wtedy Gary McAllister huknął z rzutu wolnego z trzydziestu kilku metrów i oszaleliśmy. Ogromnie się cieszyliśmy po tym spotkaniu, ponieważ wcześniej przegraliśmy z Leeds, którzy walczyli z nami o awans do Ligi Mistrzów.
Komentarze (1)