Aldo: Zasłużyliśmy na wygraną
Jeśli ktokolwiek zasługiwał na przełamanie bezbramkowego remisu na Goodison Park, była to drużyna Kloppa. Everton wykonał co prawda na swoim boisku kawał dobrej roboty, lecz nie udało im się zachować czystego konta.
Pierwsza połowa była tą słabszą w wykonaniu The Reds. Everton starał się na nas naciskać, lecz nie mogli wyrządzić nam najmniejszej krzywdy.
Druga odsłona w wykonaniu Liverpoolu była już o niebo lepsza. Trzeba przyznać, że wymuszona zmiana tak doświadczonego bramkarza jakim jest Stekelenburg była dla nas pomocna. To był najlepszy moment na wpuszczenie na boisko Daniela Sturridge’a.
Potrzebowaliśmy małej odmiany, a wszyscy wiemy, że Sturridge potrafi zagrać nieszablonowo. Oczywiście szczęście było jedną z głównych przyczyn tej bramki, jednak patrząc na przebieg drugiej połowy można śmiało stwierdzić, iż The Reds na to zasłużyli.
Posiadanie tak wyśmienitego napastnika na ławce rezerwowych jest nie lada przewagą. Tego właśnie było nam potrzeba.
Emre Can dał solidną zmianę, a Sturridge odmienił losy meczu. Co więcej, Anglik jest daleko od swojej optymalnej formy, więc z pewnością stać go na jeszcze więcej.
Sam strzał Sturridge’a nie był najlepszym kopnięciem, jakie Anglik wykonał w życiu, wszyscy to wiemy. Jednak szczęście nam dopisało, bramka padła. Stu potrzebuje więcej czasu na boisku i z pewnością ten czas otrzyma.
Jeśli spojrzymy na statystyki, zobaczymy, iż Everton nie był dla nas jakimś specjalnym problemem. To chyba pierwszy taki przypadek na Goodison Park w historii. Jeśli ktokolwiek miał w tym meczu zgarnąć pełną pulę, to musieliśmy być my.
Człowiek praktycznie znikąd wyrasta na najsolidniejszego obrońcę.
Moim zdaniem Ragnar Klavan zagrał bezbłędnie na Goodison Park. Co więcej, już wcześniej wyróżniał się na tle naszych stoperów.
Złapał formę w najlepszym możliwym momencie, podczas okresu rekonwalescencji Joela Matipa.
Ragnar wykonuje swoją robotę z chirurgiczną precyzją. Jego wczorajszy występ był wręcz wybitny.
Pierwsza odsłona tej konfrontacji przypominała pod wieloma względami derby z lat 80. Everton naciskał na nas bardzo mocno, lecz nie byli w stanie przedrzeć się przez nasze zasieki. W drugiej połowie byli mocno wyczerpani, a nam udało się z tego skorzystać.
Liverpool na czele grupy pościgowej za Chelsea.
To był idealny moment na pokonanie odwiecznego rywala. Morale po takim spotkaniu skaczą do góry wręcz niewyobrażalnie.
Okres Premier League, który ma właśnie nadejść może być dla nas bardzo dobry. Morale poszły w górę, a niedługo do składu ma wrócić Coutinho.
Gdybyśmy przegrali to spotkanie, Chelsea miałaby już 9 punktów przewagi nad resztą stawki. Byłaby to na ten moment solidna zaliczka.
Jednak tak się nie stało i znów mogą poczuć nasz oddech na plecach. Nie jestem z tych, którzy dają nam największe szanse na wygranie ligi, po prostu wiem, że ciągle jesteśmy w grze.
Życzenia świąteczne dla wszystkich.
Po zwycięskich derbach, we wtorkowy wieczór spotkałem się w barze z niektórymi, byłymi piłkarzami klubu. Jest to nasza coroczna tradycja.
Oczywiście humory wszystkim nam dopisywały, nie mogło być inaczej. Po wygranej tego pokroju takie spotkania smakują jeszcze lepiej. Oczywiście wszystko odbyło się z pełnym respektem dla drużyny Evertonu.
Jest to mój ostatni felieton przed świętami, chciałbym więc z tego miejsca życzyć wszystkim, i w czerwonej i w niebieskiej części Liverpoolu, Wesołych Świąt!
Komentarze (0)